"Wulgaryzm był jedynie środkiem". Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił "wkur..." Polki
Sąd Okręgowy uniewinnił Izabelę Dudziak-Dorożko i Grażynę Kretkowską, oskarżane o to, że stały przed komisariatem policji z transparentem "Jesteśmy wkur...". Sąd orzekł, że wulgaryzmy mieściły się w konstytucyjnym prawie do swobody wypowiedzi.
Cała historia zaczęła się w 2017 roku, gdy żona prezydenta Poznania Joanna Jaśkowiak podczas Strajku Kobiet słowami "jestem wkur..." podsumowała rządy Prawa i Sprawiedliwości. Te same słowa trafiły później na transparent, który trzymały protestujące kobiecy w ramach akcji solidarnościowej z Jaśkowiak. Stały z transparentem przed komendą policji w Poznaniu.
Jaśkowiak została oskarżona o publiczne wykrzykiwanie wulgarnych słów w miejscu publicznym. Sąd pierwszej instancji wyznaczył grzywnę w wysokości 1 tys. zł, ale żona prezydenta Poznania odwołała się od tego wyroku. Sąd Okręgowy uniewinnił ją. Obecnie Joanna Jaśkowiak jest radną w swoim mieście, zdobyła 30 tys. głosów.
Można powiedzieć, że Dudziak-Dorożko i Kretkowska zostały potraktowane "ulgowo" , sąd pierwszej instancji wyznaczył grzywnę w wysokości 100 złotych od każdej z nich. Kobiety odwołały się od wyroku i również wygrały. Sąd uznał, że wulgaryzm był jedynie środkiem do osiągnięcia celu.
– Należy mieć na uwadze kontekst sytuacyjny, w jakim działały obwinione. Ich zachowanie nie było oderwane od otaczającej je rzeczywistości. Nie było nakierowane na wywołanie zgorszenia, naruszenie dobrych obyczajów, spokoju społecznego – podkreślała sędzia podczas ogłaszania wyroku.
[i]Źródło: "Gazeta Wyborcza"[/i]