Szpilka z psem wybrał się na Śnieżkę. Pogoda była tak zła, że potrzebowali pomocy ratowników
Takiej pogody jeszcze nie widziałem. Masakra – mówi Artur Szpilka w nagraniu, które umieścił na Instagramie. Bokser pomimo fatalnej pogody i trzeciego stopnia zagrożenia lawinowego wybrał się na Śnieżkę w Karkonoszach. Żeby było jeszcze dziwniej, zabrał ze sobą swojego… psa. Do doliny musieli ich ściągać ratownicy górscy.
Zmarzniętego boksera, który utknął w schronisku zlokalizowanym w tym miejscu, musieli sprowadzać do doliny ratownicy.
Film wzbudził olbrzymie kontrowersje w internecie. "Zacznij myśleć człowieku", "Dlaczego pan Artur Szpilka i jego kompan nie zostali w bezpiecznym schronisku, tylko zostali w orszaku GOPR’owców zwiezieni do miasta?" – to niektóre z komentarzy.
Szpilka bronił się. "Ludzie, czytam niektóre komentarze, to ręce opadają! Zresztą nikt z nikim nie szedł, jak była śnieżyca, tylko normalne warunki, a jak się pogoda zepsuła, to były dwie opcje: albo nas toś zawiezie na dół albo śpimy w schronisku. Ot cała historia kasztany" – odpowiedział.
Z drugiej strony bokser przyznał też, że trochę przesadził. I nie miał doświadczenia. "Teraz wiem, że jak będzie wiatr, to zawracamy. A tak było super i bardzo ciepło do czasu wiatru oczywiście" – stwierdził.