Nawet byście nie zauważyli, że Ewa żyje ze schizofrenią. Obejrzyj to nagranie i zobacz, jak wygląda jej dzień

Piotr Rodzik
Ewa Piskorska leczy się od 2007 roku. Gdzie jest haczyk? Gdybyście ją spotkali w klubie czy w pracy, nawet byście się nie domyślili, że jest osobą, która żyje ze schizofrenią. Jest aktywna zawodowo, udziela się w fundacji eFkropka. Pani Ewa sama mówi o sobie, choć wie, że to medycznie niemożliwe, że jest zdrowa. Sami zobaczcie.
Pani Ewa jest osobą ze schizofrenią, ale nie da się tego po niej poznać. Fot. naTemat
Wszystko zaczęło się już ponad dekadę temu. – To było tak, że sobie pracowałam, studiowałam, miałam dużo stresów. Ta psychoza rozwijała się jakoś trzy miesiące. To było trudne. Świat się wokół mnie zmieniał, ja w to mocno uwierzyłam. Coraz trudniej było mi pracować, funkcjonować – wspomina pani Ewa.

– Wtedy wierzyłam, że znajomi się ode mnie odwrócili. Teraz wiem, że to były głosy, urojenia, omamy. Coraz mniej sobie radziłam z funkcjonowaniem – dodaje.

To nie jednak kolejny tekst o tym, jak wygląda choroba i skąd się bierze, na jakie trudności natrafiają chorzy. Chcemy Wam pokazać, jak wygląda życie pani Ewy teraz, kiedy jest właściwie... zdrowa. Może nie z medycznego punktu widzenia, bo nie jest to możliwe, ale tak na chłopski rozum jak najbardziej.


Dość powiedzieć, że ostatni nawrót choroby pani Ewa miała w 2012 roku. Siedem lat temu. Zobaczcie:


Dzisiaj pani Ewa żyje tak jak każdy z nas. – Robię śniadanie, biorę obiad w termos, herbatę w kubek termiczny, wychodzę, prowadzę szkolenia, wracam, może jeszcze gdzieś się z kimś spotkam. W domu zakładam dresy, jem coś, oglądam serial na Netflixie, a raczej pół godziny wybieram serial albo zastanawiam się, czy czytać książkę. Czasami wychodzę z samego rana, a wracam w nocy. Jest normalnie – mówi.
Ewa Piskorska

Jeśli rozmawiam z lekarzem to raczej mówię o tym, że jestem osobą zdrową. Może nie ma czegoś takiego w medycynie, ale funkcjonuję sobie zwyczajnie.

Pani Ewa jest oczywiście aktywna zawodowo, działa też w Fundacji eFkropka, która wspiera osoby po kryzysie psychicznym, a w szczególności przeciwdziała stygmatyzacji ich. Właśnie szykuje drugą edycję Kongresu Zdrowia Psychicznego.

– W fundacji działają przede wszystkim osoby, które same przeszły kryzys psychiczny. Ale wolontariuszami są też studenci, psychologowie. Różne osoby zainteresowane zmianami. Prowadzimy szkolenia dla lekarzy, pielęgniarek, studentów psychologii medycyny, ale i dla urzędników – wymienia jednym tchem.

Tajemnica sukcesu? Leczenie farmakologiczne przyjmowane systematycznie lub nowoczesne leczenie długodziałające podawane raz na miesiąc, ale nie tylko. Równie ważna jest psychoterapia. Pani Ewa jest zresztą przekonana, że jej życie jest dzisiaj lepsze niż przed chorobą. – Mam takie wrażenie, że funkcjonuję lepiej społecznie niż zanim zachorowałam. Miałam trudności z rozmawianiem, z relacjami międzyludzkimi. Ale dzięki temu, że jestem w psychoterapii już ponad 10 lat, mam wrażenie, że jakość mojego życia bardzo się poprawiła – opowiada.
Fot. naTemat
Podobnie uważają lekarze. Doktor Sławomir Murawiec z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego podkreśla, że osoby ze schizofrenią, które są leczone, mogą pracować, prowadzić działania społeczne lub inne, mieć znajomych, tworzyć związki i mieć dające satysfakcję życie.

– Można postawić taką tezę, że osoba cały czas leczona może realizować swoje cele życiowe, ponieważ jej samopoczucie z dnia na dzień nie ulega większym wahaniom niż u innych. Ta osoba może być słabsza w kontakcie, nie tak "żywa", ale nie różni się to od wahań w normalnym społeczeństwie. Brak nawrotów sprawia, że można wstać, ubrać się i działać. Po prostu żyć – mówi.

Niesamowite? A może raczej... takie zupełnie normalne. Oby ten materiał był inspiracją dla innych chorych, a także lekcją dla tych, którzy stygmatyzują chorych. – Miałam taką sytuację, że spotkałam pewną osobę, rozmawiałam z nią, a o tym, że ma schizofrenię tak jak ja, dowiedziałam się od innej osoby. To było ogromne zaskoczenie – podsumowuje pani Ewa.