W Wałbrzychu szał z nowym "skarbem nazistów". Po "złotym pociągu" szukają niezwykłego dzieła
W Wałbrzychu szukano już złotego pociągu, czyli składu ukrytego przez nazistów, który miał wywozić złoto III Rzeszy z Wrocławia do Bawarii. Teraz zaczynają się poszukiwania bezcennego dzieła Rafaela "Portret młodzieńca". Historyk sztuki Witold Mosiołek jest przekonany, że obraz ukryto w jednej z rezydencji pod Wałbrzychem.
Ewakuację zbiorów zarządził Hans Frank. Wysłał na Dolny Śląsk swojego współpracownika dr Wilhelma Palezieux. Ten na miejscu wybrał cztery pałace, gdzie można było ukryć dzieła sztuki. Jednym z nich była rezydencja Richthofenów w Seichau (dziś Sichów). Dziś na tę rezydencję zwrócił uwagę historyk sztuki Witold Mosiołek – opisuje "Rzeczpospolita" oraz wałbrzyski portal walbrzych.dlawas.info.
Mosiołek po zapoznaniu się z niemieckimi dokumentami, które po wojnie trafiły do Narodowego Archiwum Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie stwierdził, że obraz Rafaela nigdy nie opuścił rezydencji, do której trafił pod koniec 1944 roku. Właśnie w Sichowie znaleziono inne bezcenne dzieło, "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci.
Historyk jest przekonany, że część zbiorów które wówczas trafiły do rezydencji została ukryta na terenie rezydencji lub na terenie kościoła w pobliskim Słupie. Mosiołek twierdzi, że Hans Frank pisał nawet o tym w jednym z listów do swojej kochanki Lilly Grau, gdy przebywał w celi śmierci w październiku 1946 roku.
Poszukiwacze skarbów zgromadzonych i ukrytych przez hitlerowców szczególnie upodobali sobie Dolny Śląsk. Te tereny w czasie wojny miały być ostatnią redutą obrony przed Armią Czerwoną, tu też trafiło wiele bezcennych zbiorów i kosztowności. Wciąż nie znaleziono na przykład "Złotego pociągu", który ma się znajdować w ukrytym tunelu w okolicy Wałbrzycha.
źródło: rp.pl