Prokuratura ujawniła, jaki był cel gry w escape roomie. Nie było drogi ewakuacyjnej

Rafał Badowski
Pokój w escape roomie, w którym zginęły 15-latki w Koszalinie, nie był zamknięty na klucz, ale klamka była ukryta. By się wydostać, należało ją odnaleźć – podała prokuratura, która zdradziła najnowsze ustalenia ws. tragedii. W escape roomie nie było drogi ewakuacyjnej.
Pokój w koszalińskim escape roomie nie miał klamki. Nie było też drogi ewakuacyjnej. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
– Brak drogi ewakuacyjnej, okna zasłonięte regipsem, dziewczęta zamknięte w małym, ciemnym pomieszczeniu, z którego było tylko jedno wyjście. Pokój nie był zamknięty na klucz, ale odnalezienie klamki było elementem zagadki – poinformował Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prokuratury okręgowej w Koszalinie. Okna w escape roomie zabite były od strony wewnętrznej regipsem, by pomieszczenie było ciemne.

Zapadka zamka wchodziła w futrynę. W sytuacji awaryjnej wystarczyło szarpnąć z zewnątrz drzwi, by je otworzyć. Poszkodowany pracownik escape roomu powiedział, że nie był w stanie tego zrobić z powodu ognia, który rozprzestrzenił się w pomieszczeniu, w którym się znajdował. – Dodajmy do tego, że do tych wszystkich pomieszczeń prowadziło tylko jedno wejście, więc drogi ewakuacji  nie było – zwrócił uwagę rzecznik prokuratury.


Julia, Amelia, Gosia, Karolina i Wiktoria zginęły w wyniku pożaru escape roomu w Koszalinie. Wszystkie chodziły do jednej klasy w gimnazjum nr 9 w Koszalinie. Miały tam spędzić godzinę w pokoju zagadek z okazji urodzin jednej z nich. Dziewczynki zginęły w wyniku zaczadzenia.

W poniedziałek sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Miłosza S., mężczyzny, który przygotował wyposażenie w escape roomie. Prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze

źródło: TVN24