Nadal nic nie ustalono, a koszty rosną. Ujawniono, ile kosztuje komisja ds. Amber Gold

Mateusz Marchwicki
Komisja ds. Amber Gold według PiS miała ustalić, kto ponosi polityczną odpowiedzialność za finansowy przekręt, który kosztował tysiące Polaków setki milionów złotych. Opozycja natomiast mówiła, że tak naprawdę to bat na Donalda Tuska. Teraz na jaw wyszły koszty jej funkcjonowania. A idą one w miliony złotych – podaje "Super Express".
Rezultatów nie ma, a pieniądze poszły. Fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann zapowiedziała niedawno, że raport końcowy z prac zespołu ukaże się za pół roku. Jednak każdy miesiąc działania komisji kosztuje podatników grube dziesiątki tysięcy złotych.

Sama przewodnicząca przez prawie trzy lata funkcjonowania komisji dorobiła do pensji prawie 60 tysięcy złotych. "Szeregowi" członkowie komisji otrzymują miesięcznie po 1200 złotych.

Do tego dochodzą koszty wynagrodzeń poselskich asystentów czy przygotowanie stenogramów. Tylko to kosztowało 662 tys. złotych. Nieźle zarobili także doradcy komisji. "W 2016 r. średnie wynagrodzenie (…) wynosiło 7 875 zł brutto miesięcznie, w 2017 r. – 7 315 zł brutto miesięcznie, zaś w 2018 r. – 7 485 zł "– takie informacje przekazało "Super Expressowi" Centrum Informacyjne Sejmu.


Całość kosztowała prawie 3 miliony złotych. – To najdroższa komisja śledcza w historii polskiego parlamentu. Po trzyletnim polowaniu polityków PiS nie udało się ustrzelić nikogo z PO – stwierdził Krzysztof Brejza, poseł PO, który zasiada w komisji.

– Złożyliśmy największą w historii komisji śledczych liczbę zawiadomień do prokuratury. Chodzi o 29 osób. Przed powstaniem komisji zarzuty za aferę usłyszały jedynie dwie osoby: Marcin i Katarzyna P. – powiedział "SE"z kolei Jarosław Krajewski. Do tej pory jednak nie wiadomo, jakie są rezultaty prac i kto jest winien stworzenia jednej z największych piramid finansowych w historii Polski.

źródło: Super Express