Owsiak zabrał głos ws. zarobków w NBP. Szef WOŚP pochwalił się pensją
Jurek Owsiak na Facebooku postanowił skomentować kuriozalną konferencję prezesa NBP, podczas której ten miał skomentować zarobki pracowników banku. Szef WOŚP sam postanowił ujawnić, ile zarabia.
– Płacimy dobrze. Ale wymagamy także bardzo dużo. Nie patrzę na poglądy. Jak ktoś dobrze pracuje, to ja co cenię – komentował Adam Glapiński. Szef NBP nie podał wynagrodzeń swoich współpracowniczek: Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik. – Wojciechowska jest wśród 14 dyrektorów, którzy zarabiają podobnie – uciął. – Punktem odniesienia są zarobki w sektorze bankowym, a nie zarobki premiera czy prezydenta – powiedział Glapiński.
Niedługo po zakończeniu konferencji do słów prezesa NBP odniósł się Jurek Owsiak. W facebookowym wpisie, który zatytułował "Zarobki", stwierdził, że jeśli ktoś zna się na swojej pracy, to powinien być za nią sowicie wynagradzany.
Dalej szef WOŚP podkreślił, że z konferencji Glapińskiego nie dowiedział się, jakie są wynagrodzenia w NBP. "A przecież to proste. Kiedy za czasów PRL-u funkcjonował tzw. „pasek”, to na pasku było wydrukowane z jaką pensją wracamy do domu. Był to fizycznie wydrukowany pasek papieru. Dzisiaj taki pasek po porostu wyskoczy nam na ekranie komputera" – napisał Owsiak.
Dalej przyznał, że on jako prezes zarządu jednoosobowej spółki należącej do WOŚP – Złoty Melon – na rękę zarabia 10 tysięcy złotych. "Jego wielkość nie zmieniła się w ostatnich latach znacząco, bo ostatnia moja podwyżka miała miejsce w październiku 2017 roku i wynosiła 1000 zł" – podkreślił Owsiak. I zaznaczył, że jako prezes zarządu Fundacji WOŚP nie otrzymał ani złotówki.
"Wynagrodzenie zarządu jest zwyczajowo praktykowane w innych fundacjach i nie jest niczym nagannym, ale my od początku z tego zrezygnowaliśmy i nie przewidujemy, aby za tzw. posiedzenia, decyzje i za ponoszenie odpowiedzialności pobierać jakiekolwiek wynagrodzenie. Tę pracę czynimy w pełni zaangażowania i całkowicie społecznie" – napisał szef WOŚP.