Skandal w SOP. Do pracy w kancelarii premiera oficer odpowiedzialny za broń przyjechał… pijany

Piotr Rodzik
Zła passa Służby Ochrony Państwa trwa. Według ustaleń "Super Expressu" we wtorek do pracy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów stawił się zastępca dowódcy zmiany, który był pod wpływem alkoholu. Miał odpowiadać za bezpieczeństwo zewnętrzne obiektu, ale warto dodać, że chorąży odpowiada też za wydawanie broni.
Nietrzeźwego funkcjonariusza SOP czeka postępowanie dyscyplinarne. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nietrzeźwy funkcjonariusz poczuł się na tyle pewnie, że jak podaje tabloid, do pracy przyjechał nie tylko nietrzeźwy, ale i własnym autem. Koledzy szybko się zorientowali, w jakim stanie oficer pojawił się w pracy. – Przystąpił do służby i był na odprawie – zauważył jednak informator "SE".

Co ciekawe, biuro prasowe SOP nie wypiera się tego incydentu. Twierdzą jednak, że oficer nie został dopuszczony do służby.  – Przełożony zareagował, wezwał służby kontrolne oraz patrol policji, który stwierdził w wydychanym powietrzu obecność alkoholu – przekazał ppłk Bogusław Piórkowski, rzecznik służby.


St. chor. Grzegorz N. według ustaleń tabloidu wydmuchał 0,6 promila. Teraz toczy się wobec niego postępowanie dyscyplinarne, które może się skończyć nawet wydaleniem ze służby.

O tym, że w Służbie Ochrony Państwa dzieje się po prostu źle, mówi się od dłuższego czasu. W listopadzie zeszłego roku ukazał się głośny reportaż o problemach kadrowych służby i kiepskim przygotowaniu. Sama służba kojarzy się głównie z wypadkami VIP-ów, których przewozi.

źródło: Super Express