Spektakl, który obejrzysz ze łzami w oczach. "Cząstki kobiety" to codzienność zamknięta w rodzinnym dramacie

Sylwia Wamej
Dramat rodzinny, który ogląda się z poruszeniem i zapartym tchem, do tego świetne kreacje aktorskie, ciekawa scenografia i emocje, które zostają na długo po wyjściu z teatru. "Cząstki kobiety" teatru TR Warszawa, to sztuka uniwersalna, w której odnajdzie się niemal każdy z nas.
Justyna Wasilewska jako Maja w spektaklu "Cząstki kobiety" Fot. materiały prasowe/ TR Warszawa/ fot. Natalia Kabanow
Choć w styczniu nie brakuje ciekawych propozycji na kulturalno-rozrywkowej mapie Warszawy warto wymienić jeden spektakl, który przyciąga cały przekrój społeczeństwa: od nastolatków, przez osoby w średnim wieku, kończąc na seniorach.

Węgierski reżyser znów w TR Warszawa
Mowa o "Cząstkach kobiety" TR Warszawa ( dawnego Teatru Rozmaitości), który pod koniec 2018 roku roku miał swoją premierę. Autorem sztuki jest węgierski reżyser Kornél Mundruczó, który kilka lat temu wystawiał spektakl "Nietoperz".

"Cząstki kobiety” to rewers „Nietoperza” - po spektaklu o odchodzeniu z życia węgierska para twórców Kornél Mundruczó i Katy weber powracają z przedstawieniem o narodzinach. To pełen pasji, a zarazem czułości dramat rodzinny, rozgrywający się współcześnie w Warszawie" – czytamy w opisie sztuki.
Dobromir Dymecki i Marta ŚcisłowiczFot. materiały prasowe/ TR Warszawa/ fot. Natalia Kabanow
Ciekawa forma pierwszej sceny
Choć siedziba teatru mieści się na ulicy Marszałkowskiej, przedstawienie grane jest na dodatkowej sali w przestrzeniach ATM Studio. Pierwsze pół godziny publiczność ogląda spektakl, siedząc na podłodze. Widzowie są podglądaczami pary zakochanych trzydziestolatków, którzy znajdują się we wnętrzu teatralnego mieszkania. Choć początkowo aktorów widzimy jedynie na telebimie, wszystkie sceny rozgrywają się tu i teraz, w czasie rzeczywistym.


Maja (w tej roli genialna Justyna Wasilewska) przygotowuje się do porodu. Dziewczyna chce urodzić w domu. Zarówno ona, jak i jej mąż Lars ( świetny Dobromir Dymecki) są mocno zdenerwowani. Maja miota się po mieszkaniu, a Lars nerwowo pali papierosy.

Zamiast doświadczonej położnej przychodzi 28-letnia Ewa, która choć była asystentką przy ponad siedemdziesięciu porodach, sama nie odebrała żadnego. Moment zbliżających się narodzin dziecka pokazany jest bardzo realistycznie.

Sceny porodów, czy to w filmie czy teatrze, raczej przedstawiane są "na skróty", bez obrazowych szczegółów. W "Cząstkach kobiety" jest odwrotnie i emocjonalnie do szpiku kości.
Na zbliżeniach twarzy głównej bohaterki widzimy ból, zmęczenie, pot i łzy.

Reżyser niemal rozkazuje nam być w środku tej sceny, gdzie nie wszyscy widzowie odnajdują się w niej. Jest niewygodnie, co zresztą widać po twarzach niektórych osób uczestniczących w spektaklu: nerwowo się kręcą i uciekają wzrokiem od telebimu.

Szczęśliwy finał porodu Mai to tylko pozór. Na naszych oczach rozgrywa się tragedia młodego małżeństwa i wielka osobista strata. Nie ukrywam, że była to jedna z najmocniejszych scen w całej sztuce. I choć trwała tylko ponad pół godziny, została w mojej głowie jeszcze długo po wyjściu z teatru.

Rodzinne rozmowy pełne żalu i pretensji
W drugiej części sztuki publiczność przenosi się do domu matki Mai ( w tej roli Magdalena Kuta). Widzowie oglądają - już na miejscach siedzących wydarzenia toczące się pół roku później. Na rodzinne spotkanie przychodzą Maja z mężem, jej siostra Monika ( w tej roli doskonała Agnieszka Żulewska), jej partner Wojtek ( Sebastian Pawlak) oraz kuzynka i przyjaciółka rodziny ( Marta Ścisłowicz).

Początkowo nikt nikt nie wspomina o osobistej tragedii Mai. Z kolei ona wydaje się jakby nieobecna. Szybko zaczynają wychodzić na wierzch "rodzinne brudy" i rozmowy pełne emocji, pretensji i skrywanych żalów. Pojawia się też w nich dość wyraźnie wątek dramatu młodych rodziców, powrót do dzieciństwa Mai i Moniki, zmarłego ojca i choroby matki.

Widz w tym wszystkim jest obserwatorem, ale przecież każdy z nas może odnaleźć w sobie lub w naszych bliskich zachowania poszczególnych postaci. Dlatego tak bardzo ta sztuka jest uniwersalna, bo przestawia ludzkie sprawy, codzienność, która czasem bywa bardzo gorzka, wreszcie rodzinę, z którą jak wiemy, czasem wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu.
Kadr ze spektaklu" Cząstko kobiety"Fot. materiały prasowe/ TR Warszawa/ fot. Natalia Kabanow
Historię Mai i jej rodziny ogląda się z poruszeniem i łzami w oczach, choć w sztuce nie brakuje zabawnych dialogów. Z kolei przedstawiony w sztuce kiczowaty hit 'Felicita" duetu Al Bano i Rominy Power zyskuje zupełnie nowe brzmienie, dzięki subtelnemu wykonowi Justyny Wasilewskiej. Ciekawa forma, historia, scenografia, świetne aktorstwo i uniwersalna tematyka, sprawiają, że widownia wypełniona jest po brzegi, oklaskując spektakl na stojąco.

"Droga, którą przemierza Maja, jest drogą everywoman. Maja doświadcza tego, co wszystkie kobiety, kiedy ich pragnienia zostają zmiażdżone, a ból zwycięża nad nimi aż do chwili, kiedy mogą się rozwinąć i otworzyć na nowo, gotowe do życia z większą świadomością, głębią i, oczywiście, radością.

Splot kobiecych relacji pokazany w naszej sztuce jest autentyczny. Zawiera w sobie miłość, wściekłość, rozczarowanie i uleczenie, kojarzone dziś z intymnością " - podkreśla reżyser Kornél Mundruczó. I tak właśnie jest, bo "Cząstki kobiety" to sztuka o kobietach, które chcą żyć po swojemu i decydować o własnym życiu, ale też o rodzinie, z którą , jak wiemy, czasem nie ma lekko.