Tuż przed śmiercią umorzono śledztwo ws. "aktu zgonu" Adamowicza. Poznaliśmy szokujące uzasadnienie

Aneta Olender
Prokurator uznał, że działanie wszechpolaków nie jest nawoływaniem do nienawiści. "Akty zgonu", które Młodzież Wszechpolska wystawiła 11 samorządowcom, jak napisał w uzasadnieniu, wyrażają poglądy na temat polityki migracyjnej, a wolność poglądów gwarantuje wszystkim konstytucja.
Paweł Adamowicz był jednym z 11 prezydentów, którym Młodzież Wszechpolska wystawiła "akt zgonu" Fot. Młodzież Wszechpolska
Młodzież Wszechpolska "polityczne akty zgonu" wystawiła 11 prezydentom polskich miast – samorządowcom, którzy byli otwarci na pomoc uchodźcom. Skrajna prawica za przyczynę śmierci uznała wtedy "liberalizm, multikulturalizm i głupotę".

Pod "aktami zgonu" polityków podpisali się w imieniu... całego narodu. Zdaniem gdańskiego prokuratora, który umorzył śledztwo, a wcześniej wysłuchał wyjaśnień działaczy skrajnie prawicowej organizacji, ściganie wszechpolaków nie leży w interesie społecznym, a "akt zgonu" nie bulwersuje opinii publicznej. Nie są one także "zapowiedzią popełnienia czynu karalnego".


Wcześniej śledztwo w tej samej sprawie umorzyła prokuratura we Wrocławiu, także twierdząc, że publikacja "aktów zgonu", to "wyraz politycznych poglądów autorów".

Wśród prezydentów miast, których akty zgonu politycznego opublikowała Młodzież Wszechpolska znalazł się także Jacek Jaśkowiak. Prezydent Poznania decyzję odebrał w dniu śmierci Pawła Adamowicza. Podkreśla jednak, że nie zamierza odpuszczać sprawy.

– Złożę zażalenie na decyzję prokuratury. Także ze względu na Pawła Adamowicza i pamięć o nim – mówił w rozmowie z Gazeta Wyborczą.

Paweł Adamowicz o decyzji prokuratury dowiedział się kilka dni przed śmiercią. Poinformował wtedy na swoim profilu na Facebooku, że i on się nie podda.

"Nie zostawię tej sprawy i zamierzam wyczerpać wszystkie narzędzia prawne, aby dochodzić swoich praw i walczyć o to, żeby zachowania nacjonalistyczne różnych organizacji, które sieją nienawiść wobec imigrantów i uchodźców, zostały ocenione przez prawo negatywnie" – pisał prezydent Gdańska.


źródło: Gazeta Wyborcza