"Homofobiczny paszkwil". Reżyser "Bohemian Rhapsody" odpiera zarzuty o pedofilię
Jeśli zarzuty okażą się prawdziwe, reżyser "Bohemian Rhapsody" może podzielić los Kevina Spacey'ego i zostać kolejnym wyklętym Hollywoodu. Magazyn "The Atlantic" opublikował historie rzekomych ofiar Bryana Singera. Artysta przeciwstawia się zarzutom.
Reżyser m.in. "Bohemian Rhapsody" oraz kilku filmów z serii "X-Men" uważa, że czas w którym pojawiły się oskarżenia, nie jest przypadkowy. "Nie jest też zaskoczeniem, że po sukcesie nagradzanego Bohemian Rhapsody, ten homofobiczny paszkwil został opublikowany, by wykorzystać sukces filmu" – podkreśla.
W artykule "'Nobody Is Going To Believe You'" ("Nikt Ci nie uwierzy" – red.) opublikowanym przez miesięcznik "The Atlantic" pojawiły się historie czterech mężczyzn, którzy rzekomo byli wykorzystani seksualnie przez Bryana Singera, kiedy byli nieletni.
Jednym z nich jest Victor Valdovinos, który w wieku 13 lat był statystą na planie filmu Singera "Uczeń szatana". Twierdzi on, że 33-letni wtedy reżyser macał jego genitalia. Dwóch innych mężczyzn twierdzi, że uprawiali seks z Singerem.
W obu przypadkach miało to miejsce w jego posiadłości w Beverly Hills w 1997 roku. Jeden z nich miał wtedy 15 lat, drugi 17. Obaj twierdzą, że reżyser doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie mają 18 lat (a w Kalifornii jest to granica, od której można legalnie uprawiać seks).
Singer bronił się przed publikacją artykułu już w październiku 2018 roku. To nie pierwsze seksualne oskarżenia pod adresem reżysera – w 2017 roku Singer zaprzeczył zarzutom Cesara Sancheza-Guzmana, który twierdził, że gdy miał 17 lat, Bryan Singer molestował go na jachcie.
Źródło : "The Atlantic"