"Tylko na piśmie". Po wtargnięciu ekipy TVP gdański ratusz zastosował środki nadzwyczajne

Jarosław Karpiński
– Sama byłam dziennikarką. Pracowałem w telewizji, w radiu, w prasie i wiem, że dziennikarz musi się kierować prawem prasowym, ale powinien się kierować także etyką. Dlatego uważam, że tej etyki dziennikarskiej - szczególnie w tym trudnym czasie w Gdańsku - najbardziej w tej sytuacji zabrakło – mówi w rozmowie z naTemat Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka gdańskiego ratusza, po incydencie z wtargnięciem ekipy TVP.
Magdalena Skorupka-Kaczmarek jest rzeczniczką gdańskiego ratusza Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta
Jak to było z tym wtargnięciem ekipy TVP do gdańskiego ratusza? Dlaczego oni chcieli się dostać akurat do skarbnika miasta, a nie do komisarz Dulkiewicz, czy któregoś z wiceprezydentów?




Do ratusza w Gdańsku każdy może wejść z ulicy?

Urząd jest otwarty dla wszystkich. Jedyne drzwi, które czasem są zamknięte prowadzą do kancelarii i te wczoraj ekipa TVP też próbowała sforsować. Szarpali je, ciągnęli za nie. Może po prostu chcieli nagrać takie efekty. W każdym razie w końcu trafili do sekretariatu Skarbnik Miasta.

Co było dalej?

Gdy sekretarka powiedziała co się dzieje, wyszłam do nich. Mieli już włączoną kamerę i zaczęli mi w biegu zadawać szczegółowe pytania dotyczące Fundacji Gdańskiej. Grzecznie odpowiedziałam, że nie potrafię im odpowiedzieć na te pytania w tej chwili i bardzo proszę, by swoje pytania skierowali do biura prasowego. Powiedziałam też żeby nie przeszkadzali urzędnikom w pracy.

Nie przedstawili się?

Nie, nie przedstawili się. Przekazałam im, żeby przesłali pytania i odeszłam. Potem zadzwoniłam do sekretariatu i dowiedziałam się, że jeszcze raz próbowali wtargnąć do pani skarbnik. Pani z sekretariatu nie zgodziła się na nagrywanie jej, poprosiła o nieupublicznianie wizerunku. Urzędnicy byli przestraszeni, dlatego, choć nigdy wcześniej tego nie robiłam, poprosiłam ją żeby wezwała ochronę. Ale w międzyczasie ekipa wyszła. A pytania do biura prasowego dotąd nie wpłynęły.

Wie już pani kto to był?

Mam nieoficjalną wiedzę. Po moim tweecie na ten temat odezwały się do mnie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu, które koordynowało finał WOŚP, gdzie ekipa TVP była wcześniej i zachowywała się w podobny sposób jak u nas. Szukali ilustracji do tego, co chcą przekazać.

Myśleliście o jakiejś skardze, o jakiejś reakcji?

Na wszystkie pytania TVP odpowiadamy odtąd wyłącznie na piśmie.

Czyli mają "bana"?

Nie, zmieniliśmy po prostu formę kontaktu z TVP. My na wszystkie pytania odpowiemy, bo szanujemy widzów telewizji publicznej. Ja sama byłam dziennikarką. Pracowałem w telewizji, w radiu, w prasie i wiem, że dziennikarz musi się kierować prawem prasowym, ale powinien się kierować także etyką. Dlatego uważam, że tej etyki dziennikarskiej - szczególnie w tym trudnym czasie w Gdańsku - najbardziej w tej sytuacji zabrakło.