"Żałuję rodzicielstwa". W tym miejscu rodzice piszą o dzieciach i przełamują tabu
Przyjęło się, że każdy chce i powinien mieć dzieci. Że to kolej rzeczy, która po prostu w życiu musi się wydarzyć, a jeśli tego nie chcesz - coś musi być z tobą nie tak. Również samo rodzicielstwo, a zwłaszcza macierzyństwo, przedstawia się zwykle w samych superlatywach – udając, że ciemne strony nie istnieją. Założycielka strony "Żałuję rodzicielstwa" przełamuje tabu.
Choć czasy się zmieniają, wciąż trudno jest znaleźć przestrzeń - czy to realnie czy w sieci - w której spokojnie można podzielić się swoimi wątpliwościami co do posiadania dzieci. Tymczasem, mimo że dla wielu to niewyobrażalne, decyzji o potomstwie można żałować, a gdy tak się zdarza - nie powinniśmy czuć się winni, gorsi i być osądzani.
Kiedy na blogu Bezdzietnik.pl jego autorka udostępniła stronę "I regret having children", pełną historii rodziców, którzy żałują posiadania dziecka, pojawił się pomysł na stworzenie jej polskiego odpowiednika, którego w sieci brakowało. W naszym kraju to wciąż temat tabu, o którym nie mówi się głośno. Rodzice obawiają się oceny ze strony bliższych i dalszych osób, dlatego boją się mówić o tym otwarcie.
Gdy pani Joanna zdecydowała się na założenie fanpage'a "Żałuję rodzicielstwa" odezwało się mnóstwo kobiet, mających podobny problem .
– Warto zauważyć, że to nie są osoby, które chciałyby w jakiś sposób skrzywdzić swoje dzieci, bo już nam zarzucano, że propagujemy takie postawy. Chodzi o to, że nie wszyscy rodzice odnajdują się w rodzicielstwie, niektóre ciąże nie były chciane, rodzice nie byli przygotowani na to, że rodzicielstwo jest tak trudne, wymaga tylu poświęceń emocjonalnych, ekonomicznych czy fizycznych, jak choćby poród i związane z tym komplikacje, o których często się nie mówi – mówią naTemat administratorzy strony.
Kiedy wyobrażasz sobie rodzicielstwo widzisz taki obrazek? Dla wielu nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością•Fot. Pixabay
Strona na Facebooku ma odczynić tabu, a jej założycielka i osoby przy projekcie współpracujące mają nadzieję, że wielu ludziom pomoże w podejmowaniu świadomych decyzji o rodzicielstwie.
Choć opisywany problem dotyka wielu rodziców, w społeczeństwie ta kwestia wciąż jest odbierana bardzo negatywnie, a osoby mówiące o niej na głos narażają się na ogromną krytykę.
– Polacy uwielbiają oceniać negatywnie ludzi, którzy z jakichkolwiek powodów żyją inaczej niż większość społeczeństwa. Nie rozumieją bezdzietnych, uważają ich za egoistów, którzy trwonią pieniądze, chodzą na imprezy, korzystają z życia. Wyśmiewają ich, że na starość nie będzie miał im kto szklanki wody podać. Równie złą sytuację ma osoba, która głośno powie, że nie odnajduje się w rodzicielstwie – opowiadają osoby zaangażowane w projekt.
– Mamy wrażenie, że to jest jeszcze większe tabu niż w przypadku bezdzietności. Ale jak to? Nie kochać własnego dziecka? Ludzie mylą pojęcia - zdarzają się oczywiście przypadki, że matka czy ojciec mają problem z uczuciami w stosunku do własnego dziecka, natomiast najczęściej niechęć do rodzicielstwa wynika z przemęczenia, braku wsparcia, zmiany dotychczasowego życia czy miany w relacjach z partnerem – tłumaczą.
Okazuje się, że - wbrew temu, co niektórym widzącym tę stronę mogłoby się wydawać - kobiety bardzo rzadko mówią, że nie kochają swoich dzieci. Raczej po prostu nie lubią siebie w rolach matek.
W niektórych przypadkach problemy wynikają również ze środowiska, w którym ludzie się wychowywali. Istnieją ci, którzy dorastali w konserwatywnych środowiskach, przede wszystkim na wsiach, gdzie idea bezdzietności czy żałowania rodzicielstwa jest nie do pomyślenia. Mąż może pić, bić żonę codziennie, nie zajmować się w ogóle dziećmi, ale one muszą być. Małżeństwo również.
Nieważne, że rodzina jest tylko na papierze. Każdego, kto ma inne zdanie, najlepiej wykląć ze społeczności. Jako przykład administratorzy " Żałuję rodzicielstwa" przywołują głośną ostatnio sprawę gwałtu na nastolatce dokonanego przez jej kolegów. Społeczność odwróciła się od dziewczyny, a gwałcicieli opisywała jako porządnych chłopaków.
Oczywiście nie każdy rozumuje i zachowuje się w ten sposób, jednak małe społeczności są często zamknięte na jakąkolwiek "inność" i zdaniem osób stojących za "Żałuję rodzicielstwa" tak już niestety zostanie. Facebookowa strona powstała po to, by walczyć z mową nienawiści i być wsparciem dla niezrozumianych rodziców.
Jako że temat jest kontrowersyjny, nie tylko prowokuje do dyskusji, ale i - jak to w takich przypadkach bywa - wywołuje sporo hejtu. Administratorzy strony na Facebooku spotykają się z komentarzami mówiącymi, że zniechęcają kobiety do macierzyństwa, że nienawidzą dzieci, że to przez nich matkom się w głowach przewraca i że propagują agresję wobec dzieci.
– Ciekawe jest to, że nikt nam nie zarzucił, że sprowadzamy na złą drogę mężczyzn, a oni przecież też są zaangażowani w rodzicielstwo. Czasami nasza strona jest zgłaszana Facebookowi. Na szczęście nigdy nie zostaliśmy zablokowani – mówią moi rozmówcy, którzy próbują radzić sobie z nienawiścią, jak potrafią najlepiej.
– Blokujemy osoby, które w wulgarny sposób reagują na wyznania rodziców, nie odpowiadamy na zaczepki, bronimy prywatności naszych czytelników. Staramy się udostępnić im miejsce, w którym będą mogli czuć się bezpiecznie i opowiedzieć o swoich lękach – tłumaczą.
Poza fanpagem, który jest otwarty i dostępny dla wszystkich, powstała również zamknięta grupa o tej samej nazwie. Tam anonimowość jest jeszcze większa, ponieważ dostęp do niej mają tylko jej członkowie. Nie trzeba się więc martwić o pojawienie się fali hejterskich komentarzy.
To tylko fanpage, ale może pomóc wielu
Założycielka "Żałuję rodzicielstwa" chciała oswoić społeczeństwo z ważnym, choć pomijanym przez media tematem. Z drugiej strony celem powstania fanpage'a było również pokazanie rodzicom, czującym się w ten sposób, że nie są sami, że są ludzie im podobni, z którymi mogą rozmawiać.
Administratorzy strony dostają całe mnóstwo historii, które są niezwykle poruszające. Choć widzieli ich już wiele, wciąż zdarzają się takie, które szczególnie chwytają za serce i pozostają w pamięci na długo.
– Pojawiają się historie o tym, że kobiety są zmuszane przez swoich partnerów do urodzenia dziecka, a gdy to się stanie, ci sami mężczyźni je zostawiają, ponieważ "nie tak wyobrażali sobie rodzicielstwo". I tak matka, która nigdy nie chciała dzieck, zostaje z nim sama. To tragedia zarówno dla niej, jak i dla samego dziecka – podsumowują moi rozmówcy.Ostatnio napisała do nas dziewczyna, która została zgwałcona w wieku 16 lat. Rodzicie bali się, że pójście na policje i do szpitala nic nie da, a dziewczyna zostanie zlinczowana przez społeczność. Ukryli prawdę, kazali jej zapomnieć o wszystkim. Zrobiła tak jak kazali, natomiast ma do rodziców ogromny żal. Na szczęście nie zaszła w ciążę.
Dopóki jesteśmy wychowywani w świecie, który nauczony jest żyć według sztywnych reguł, których złamanie bądź nagięcie traktowane jest jako zło, nie uda się nam stworzyć otwartego społeczeństwa, w którym każdy będzie mógł żyć w zgodzie z samym sobą. Dotyczy to nie tylko kwestii rodzicielstwa, ale i szeregu innych, jak choćby dopuszczenia możliwości zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci.
Dobrze, że próby walki ze schematami są podejmowane - nawet jeśli nie uda zmienić się ogólnego myślenia, bo na to potrzeba pracy pokoleń - być może uda się pomóc pojedynczym osobom, które dzięki zwyczajnej możliwości rozmowy i zwierzenia się, poradzą sobie z sytuacją, która w pojedynkę wydaje się być nie do pokonania.