Cztery minuty i do domu. Kownacki po prostu zlał Washingtona i chce walki o mistrzowski pas

Piotr Rodzik
Współczujemy kibicom, którzy w nocy specjalnie wstali na walkę Adama Kownackiego z Geraldem Washingtonem na gali Premier Boxing Champions w nowojorskim Brooklynie. Polak znokautował Amerykanina już w drugiej rundzie, a cała walka trwała zaledwie… cztery minuty. Tuż po walce Kownacki dał do zrozumienia, że jest już gotowy do starcia o mistrzowski pas w wadze ciężkiej.
Kownacki błyskawicznie rozprawił się z Washingtonem. Fot. Twitter / @PBConFOX
Urodzony w Łomży bokser, który od siódmego roku życia mieszka w Nowym Jorku, od początku ruszył z impetem na swojego rywala. Washington już na początku pojedynku otrzymał kilka silnych ciosów, po których chwiał się na nogach.

Druga runda była już tą ostatnią. Tym razem to Washington ruszył ostrzej, ale tylko nadział się na kontrę i w efekcie "Babyface" – jak nazywa się Kownackiego – prawym sierpowym posłał go na deski. Washington jeszcze się podniósł, a sędzia nawet pozwolił mu kontynuować walkę. Po chwili Kownacki zadał jednak jeszcze kilka ciosów, których Amerykanin już w ogóle nie bronił.


Arbiter nie miał wyjścia – wkroczył między bokserów i przerwał walkę. Półprzytomny Washington nie był w stanie wrócić o własnych siłach do swojego narożnika.


Kownacki w ten sposób wygrał dziewiętnastą walkę w zawodowym ringu, z czego piętnastą przez nokaut. Tuż po walce Kownacki pokazał też, że jest gotowy do starcia o pas mistrzowski – zresztą pojedynek z bliska obserwował mistrz WBC Deontay Wilder.

Dzięki wygranej Kownacki podobno miał sobie zapewnić starcie z nim jesienią – o ile tylko Wilder utrzyma pas mistrzowski. Wcześniej ma bowiem stoczyć rewanżowy pojedynek z Tysonem Furym. Warto też dodać, że po wygranej Kownacki w euforii przyznał, że zostanie ojcem.