Cztery minuty i do domu. Kownacki po prostu zlał Washingtona i chce walki o mistrzowski pas
Współczujemy kibicom, którzy w nocy specjalnie wstali na walkę Adama Kownackiego z Geraldem Washingtonem na gali Premier Boxing Champions w nowojorskim Brooklynie. Polak znokautował Amerykanina już w drugiej rundzie, a cała walka trwała zaledwie… cztery minuty. Tuż po walce Kownacki dał do zrozumienia, że jest już gotowy do starcia o mistrzowski pas w wadze ciężkiej.
Druga runda była już tą ostatnią. Tym razem to Washington ruszył ostrzej, ale tylko nadział się na kontrę i w efekcie "Babyface" – jak nazywa się Kownackiego – prawym sierpowym posłał go na deski. Washington jeszcze się podniósł, a sędzia nawet pozwolił mu kontynuować walkę. Po chwili Kownacki zadał jednak jeszcze kilka ciosów, których Amerykanin już w ogóle nie bronił.
Arbiter nie miał wyjścia – wkroczył między bokserów i przerwał walkę. Półprzytomny Washington nie był w stanie wrócić o własnych siłach do swojego narożnika.
Kownacki w ten sposób wygrał dziewiętnastą walkę w zawodowym ringu, z czego piętnastą przez nokaut. Tuż po walce Kownacki pokazał też, że jest gotowy do starcia o pas mistrzowski – zresztą pojedynek z bliska obserwował mistrz WBC Deontay Wilder.
Dzięki wygranej Kownacki podobno miał sobie zapewnić starcie z nim jesienią – o ile tylko Wilder utrzyma pas mistrzowski. Wcześniej ma bowiem stoczyć rewanżowy pojedynek z Tysonem Furym. Warto też dodać, że po wygranej Kownacki w euforii przyznał, że zostanie ojcem.