Ona pierwsza ujawniła aferę reprywatyzacyjną. Iwona Szpala o Srebrnej, PiS i pijanym ministrze
– Jeśli mamy mówić o aferze taśmowej z udziałem Kaczyńskiego połączonej z zeznaniami Nowaczyka, to niech każdy ją opowiada jak chce, byle się zastanowił co się tak naprawdę działo za kurtyną. Myślę że Patryk Jaki nie spodziewał się, że czwartkowe przesłuchanie Nowaczyka będzie końcem całej opowieści, którą zbudował tworząc komisję – mówi w rozmowie z naTemat Iwona Szpala, dziennikarka "Gazety Wyborczej”.
Nagle afera reprywatyzacyjna połączyła się z aferą wokół taśm prezesa Kaczyńskiego i spółki Srebrna.
Te afery połączyły się przez roszczenia, bo o tym, że do Srebrnej 16 są roszczenia, wszyscy, którzy chcieli wiedzieć, wiedzieli od kilku ładnych lat. PiS powinno to wiedzieć co najmniej od roku 2002, 2003, kiedy to Marek M., jeden z głównych graczy na rynku odzyskiwania nieruchomości poszedł do ratusza ze swoją listą 50 adresów, na początku której była Srebrna 16.
PiS twierdzi oczywiście, że spółka Srebrna nie ma związków z partią, ale przecież wszyscy wiemy, że dziś udziały w Instytucie im. Lecha Kaczyńskiego, który jest właścicielem Srebrnej, ma m.in pani Basia, czyli sekretarka prezesa PiS. Jego asystent, tudzież inne osoby związane ze środowiskiem PiS, są we władzach spółki. To model stosowany od lat. Ciągiem dalszym tej sprawy była teoria Jakuba Rudnickiego, który jest wprawdzie oskarżony przez prokuraturę o łapówkarstwo, ale który uparcie twierdzi od ponad roku, że jego zatrudnienie w ratuszu nie było przypadkowe.
I o tym sensacyjnym wątku mówił w czwartek przed tzw. komisją weryfikacyjną Robert Nowaczyk, jeden z bohaterów warszawskiej afery, który czeka na proces.
PiS zaprzecza.
Politycy PiS zasiadający w komisji argumentowali, że to niemożliwe, bo jak dyrektor ma coś czyścić, przecież on nie jest od tego. Ale tutaj nie chodziło o to, że on ma fizycznie coś wyczyścić, tylko - jak rozumiem o to - że Jakub Rudnicki, który ma pełny dostęp do dokumentacji, czyli do map geodezyjnych, hipotek itd., ma sprawdzić, kto na tej działce przed wojną funkcjonował. A trochę tych właścicieli było. On miał zebrać tą wiedzę do kupy i poprzez Nowaczyka to wyczyścić. Dzisiaj wygląda to dramatycznie, ale wtedy być może rzeczywiście chcieli zaspokoić byłych właścicieli by mieć czystą działkę.
To się wszystko w jednym momencie skoncentrowało. Mamy więc dwie strony tej samej monety. Po jednej stronie jest PO i fatalny nadzór nad BGN, a po drugiej stronie są działacze PiS zainteresowani bezpośrednio w wyczyszczeniu - jak twierdzi Nowaczyk - gruntu przy Srebrnej. W czwartek przed komisją padło zresztą konkretne nazwisko brata ministra Jacka Sasina, który miał mieć informację o tym, jakie grunty skarbu państwa znajdują się "pod roszczeniami”. Jest to teoretycznie możliwe ponieważ Jacek Sasin jako wojewoda miał dostęp do tych rejestrów.
Nowaczyk wymienił kilka innych nazwisk. Jak bardzo, według ciebie, środowisko PiS może być umoczone w tą aferę?
Nie mam pojęcia, ale zaczyna to wyglądać bardzo nieciekawie. Moim zdaniem w czwartek obserwowaliśmy koniec komisji reprywatyzacyjnej w modelu: PiS o czystych rękach i złodziejska Platforma. Choć oczywiście należy włożyć w nawias to, kim jest Nowaczyk, pomimo jego potężnej wiedzy.
Zeznania Nowaczyka przykuły też uwagę publiczności w tej sferze alkoholowo-obyczajowej. Czy te wątki mogą mieć znaczenie, takie jakie miały np. słynne ośmiorniczki dla PO?
Mamy kilka poziomów tej afery. Jest poziom głęboki, dla tych, którzy chcą się wgryźć w temat i zapewniam, że te mechanizmy, które opisywałam, są wstrząsające z punktu widzenia postrzegania państwa. I są symbole takie jak "ja cię nie mogę” czy pijaństwa i całowanie psa. Dla mnie pan Kamiński może się całować z kim chce. Ale jeśli to, co mówił Nowczyk, jest prawdą, to mnie przeraża to, że osoba na tak wysokim stanowisku w ten sposób się zachowuje.
Jeśli mamy mówić o aferze taśmowej z udziałem Kaczyńskiego połączonej z zeznaniami Nowaczyka, to niech każdy ją opowiada jak chce, byle się zastanowi, co się tak naprawdę działo za kurtyną. Myślę że Patryk Jaki nie spodziewał się, że czwartkowe przesłuchanie Nowaczyka, będzie końcem całej opowieści, którą zbudował tworząc komisję.