97-letnia profesor napisała dosadny list do Glińskiego. "Ministrem się bywa"
Tym razem piszę do Pana w sprawie Europejskiego Centrum Solidarności. Jestem bardzo starym człowiekiem. Skończyłam 97 lat. Moje życie dobiega końca. Ufam, że tym razem weźmie Pan pod uwagę moją opinię – pisze w swoim liście do ministra Glińskiego prof. Joanna Muszkowska-Penson, który cytuje "Gazeta Wyborcza".
"Jestem bardzo starym człowiekiem. Skończyłam 97 lat. Moje życie dobiega końca. Ufam, że tym razem weźmie Pan pod uwagę moją opinię. Dwa były historyczne wydarzenia, które naznaczyły mnie głęboko. W latach młodości – podziemna walka z hitlerowskim okupantem, w latach dojrzałych - zryw 'Solidarności'" – rozpoczyna swój list prof. Muszkowska-Penson.
Jego dalsza część jest bardziej dosadna. Autorka listu przypomina próbę przejęcia Centrum przez ministra Glińskiego w dwa tygodnie po śmierci przewodniczącego ECS, prezydenta Pawła Adamowicza.
"Postanowił Pan radykalnie umniejszyć ministerialną dotację dla placówki, jeśli Rada nie zaakceptuje pańskiego ultimatum. Chce Pan narzucić polityczny nadzór nad samorządową i apolityczną instytucją, która uczciwie opowiada o polskiej drodze do wolności, bez umniejszania ani powiększania niczyjej roli. Pan tymczasem pragnie historii 'Solidarności' bez Lecha Wałęsy, za to z pierwszoplanową rolą braci Kaczyńskich" – pisze z rozżaleniem 97-latka.
Naukowczyni skrytykowała też rząd PiS za "dezawuowanie Lecha Wałęsy" i "gumkowanie zasług" działaczy "Solidarności". Ma też dla ministra dobrą radę.
"Chodzi o to, by kierowane przez Pana Ministerstwo Kultury, zamiast niszczyć sztandarowe placówki muzealne i kulturalne w Gdańsku, realnie je wzmacniało ze środków budżetowych. Środki te nie są Pana własnością. To własność wszystkich płacących podatki polskich obywateli. Pan jest tylko czasowym administratorem tych środków. (...)Premierem się bywa, ministrem się bywa, ale człowiekiem jest się do śmierci. 'Warto być przyzwoitym'" – podsumowała prof. dr hab. med. Joanna Muszkowska-Penson.
źródło: "Gazeta Wyborcza"