Bartłomieja M. pogrążyły... rozmowy telefonicznie. "Mówił, co mu ślina na język przyniesie"

Ola Gersz
Były rzecznik MON Bartłomiej M. może zbyt szybko nie wyjść z aresztu. Nie dość, że załatwiał służbowe sprawy przez telefon, to jeszcze mówił dużo i bez zahamowań. Stenogramy obfitują więc w obciążające go informacje. Jednak M. mógł zostać zatrzymany już znacznie wcześniej. Dlaczego stało się to dopiero teraz? Kluczową rolę odegrać tu mogły tzw. taśmy Kaczyńskiego.
Bartłomiej M. został zatrzymany w styczniu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Bartłomiej M. zasłynął szybką karierą i... szybkim upadkiem. W listopadzie 2015 r. został rzecznikiem Ministerstwa Obrony Narodowej – pojawiał się u boku Antoniego Macierewicza i salutowali mu żołnierze. W kwietniu 2017 r. w MON już nie pracował, został wyrzucony z PiS i od tego momentu wszystko staczało się po równi pochyłej. Aż do stycznia, kiedy został zatrzymany przez CBA.

Jednak – jak powiedział Wirtualnej Polsce anonimowy rozmówca – do zatrzymania 29-letniego Bartłomieja M. mogło dojść już w 2018 r. Tygodnik "Sieci" opisał wtedy zawiadomienie, które CBA złożyło do prokuratury i które dotyczyło kilku – bardzo niekorzystnych – umów zawartych przez Polską Grupę Zbrojeniową (PGZ). Podpisać miał je m.in. Bartłomiej M., który w kwietniu 2017 r. był przez chwilę pełnomocnikiem zarządu PGZ ds. komunikacji.


Dlaczego Bartłomiej M. został więc zatrzymany dopiero teraz? – (...) Wybrano taki moment z dwóch powodów: żeby przykryć aferę ze "Srebrną" i żeby uderzyć w ojca Tadeusza Rydzyka i Antoniego Macierewicza. Bartłomiej M. był ich pupilkiem. A Rydzyk ostatnio, poprzez pomysł nowej partii, próbuje wynegocjować jak najlepsze miejsca na listach wyborczych dla swoich ludzi – powiedział Wirtualnej Polsce informator.

Bartłomiej M. został jednak zatrzymany przy okazji... innej sprawy. CBA od 2016 r. bada nieprawidłowości w kilku spółkach skarbu państwa, w tym w PGZ i z tego powodu podsłuchiwało rozmowy powiązanych z nią osób: lobbystów, pracowników spółki, biznesmenów czy byłych polityków PiS. Często kontaktował się z nimi właśnie Bartłomiej M. Telefonicznie.

– W tych podsłuchanych rozmowach mówił, co mu ślina na język przyniesie. Powoływał się na generałów, ministrów i znanych polityków – mówił Wirtualnej Polsce anonimowy rozmówca. I podkreśla, że stenogramy są bardzo szczegółowe i dobrze udokumentowane, co oznacza, że były rzecznik MON może jeszcze długo pozostać w areszcie.

Na niekorzyść Bartłomieja M. przemawiają szczególnie dwie badane przez CBA sprawy: organizacja Narodowej Wystawy Militarnej, która miała odbyć się w październiku 2017 r. w Nadarzynie, lecz nie doszła do skutku, oraz współpraca PGZ z firmami Expo Mazury i El Padre przy organizacji targów wojskowych ProDefense w 2016 r. w Ostródzie.

źródło: Wirtualna Polska