"Ale macie siostry bałagan w tym archeo". Brejza ma nowe znalezisko ws. Srebrnej

Ola Gersz
"Nie Marcin, a Jacek. Małgorzata Kujda jako Barbara, a wcześniej Maria" – Krzysztof Brejza udowadnia, że fundatorzy Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego... chyba nie znają swoich imion. Niezłomny śledczy opozycji na Twitterze ujawnił dokument z chwili "dokooptowywania zaginionego księdza" do rady wpływowej fundacji.
Krzysztof Brejza wytknął fundatorom Instytutu Kaczyńskiego bałagan Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
PiS nie ma lekkiego życia z Krzysztofem Brejzą, którą wziął "taśmy Kaczyńskiego" pod lupę. Poseł PO odkrył "układ zamknięty" wokół Srebrnej, opublikował też podpisany przez Kazimierza Kujdę dokument, w której znajdują się informacje o m.in. zarobkach członków zarządu. Nie dał także spokoju Zbigniewowi Ziobrze w sprawie jego tajemniczego spotkania z Jarosławem Kaczyńskim. Teraz Krzysztof Brejza opublikował na Twitterze listę obecności fundatorów Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, na której aż roi się od błędów w... imionach. Małgorzata Kujda została Marią, a potem Barbarą, Barbara Czabańska – Krystyną, a Jacek Cieślikowski – Marcinem. "Ale macie siostry bałagan w tym archeo" – skomentował żartobliwie poseł.


Przypomnijmy, że ostatnio Krzysztof Brejza znalazł także "zaginionego księdza" Rafała Sawicza. Nazwisko duchownego pojawiło się w zeznaniach austriackiego biznesmena Gerarda Birgfellnera. Ksiądz Sawicz miał dostać 50 tys. złotych za podpis pod zgodą na wzięcie kredytu przez fundację i rozpoczęcie budowy wież K-Towers przy ulicy Srebrnej w Warszawie.

Jednak gdańska kuria twierdzi, że nie ma kontaktu z duchownym kontaktu od 2016 roku i ksiądz zaginął. Poseł PO odnalazł go jednak na jednym z dokumentów Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, który udowadnia, że w 2017 roku – już po "zaginięciu – Sawicz zdecydował się objąć stanowisko stałego członka rady fundacji.