"Nie do wyobrażenia". Już niedługo Giertych może… przesłuchiwać Kaczyńskiego

Tomasz Ławnicki
Ponad dekadę temu obaj byli w jednym rządzie – Jarosław Kaczyński był w nim premierem, Roman Giertych wicepremierem z koalicyjnego LPR. Dziś ich ścieżki rozeszły się bardzo daleko i jasne jest, że dla prezesa PiS nie byłoby to komfortowe spotkanie. Wszystko zależy od tego, czy zapadnie decyzja o wszczęciu śledztwa ws. afery wokół spółki Srebrna.
Niewykluczone, że Roman Giertych będzie przesłuchiwać Jarosława Kaczyńskiego ws. afery Srebrnej. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
W przyszłym tygodniu prokurator Renata Śpiewak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie będzie musiała podjąć podjąć decyzję, czy wszcząć śledztwo z doniesienia Geralda Birgfellnera, czy odmówić jego wszczęcia. Minie bowiem 30 dni od złożenia zawiadomienia. W tej chwili toczy się wyłącznie postępowanie sprawdzające.

Wszczęcie śledztwa, jak przypomina "Gazeta Wyborcza", oznaczałoby, że prokuratura mogłaby przesłuchać inne osoby niż tylko austriackiego biznesmena. Jasne jest, że zeznania musiałby złożyć główny bohater nagrań ws. Srebrnej, czyli prezes PiS, ale także i tłumaczka rozmów, żona Austriaka i jednocześnie krewna Jarosława Kaczyńskiego.


– Giertych brałby udział w takim przesłuchaniu jako pełnomocnik Birgfellnera. Już samo to, że mógłby zadawać pytania prezesowi, jest nie do wyobrażenia – mówi "Wyborczej" jeden z warszawskich prokuratorów.
Prokuratura tymczasem zarzuca pełnomocnikom Birgfellnera celowe opóźnianie postępowania. Adwokaci biznesmena domagają się zaś wyłączenia prokurator Śpiewak, zarzucając jej brak bezstronności. Jak tłumaczą – początkowo nie mieli do niej zastrzeżeń, ale sytuacja się zmieniła po słynnym spotkaniu prezesa Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobrą.

źródło: "Gazeta Wyborcza"