Pełnomocnicy austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera zażądali wyłączenia prokurator, która go przesłuchuje. Twierdzą, że mają poważne wątpliwości co do jej bezstronności. Wcześniej pojawiły się informacje, że śledcza miała nakłaniać Austriaka, by odwołał twierdzenie, iż to Jarosław Kaczyński polecił mu dać pieniądze księdzu Rafałowi Sawiczowi. Kim jest Renata Śpiewak, która prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie taśm Kaczyńskiego?
W sprawie taśm Kaczyńskiego w prokuraturze panuje spore zamieszanie. Z jednej strony pełnomocnicy austriackiego biznesmena mec. Roman Giertych i mec. Jacek Dubois domagają się odsunięcia prokurator prowadzącej postępowanie sprawdzające ws. zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego, a z drugiej prezes PiS składa doniesienie do prokuratury na "Gazetę Wyborczą”, która ujawniła treść nagrań z jego udziałem.
Prawnicze przepychanki
Na dodatek prokuratura zmieniła tłumaczkę występującą jako biegła w postępowaniu sprawdzającym z zawiadomienia Geralda Birgfellnera. W tym przypadku to śledczy wskazują na wątpliwości co do jej bezstronności.
"I za chwilę prokuratura zajmie się 'Wyborczą', a nie Kaczyńskim, prawda? Witajcie w Ankarze i nie straszcie PiS-em” – drwią internauci na Twitterze.
A zostało 9 dni (ma na to 30 dni) do chwili, w której prokurator Renata Śpiewak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie będzie zmuszona podjąć decyzję, czy wszcząć śledztwo z doniesienia Birgfellnera, czy odmówić jego wszczęcia. Warto zwrócić uwagę, że na razie prowadzi postępowanie sprawdzające, które poprzedza śledztwo lub decyzję o odmowie jego wszczęcia.
O co chodzi w tych polityczno-prawnych przepychankach? Dlaczego pełnomocnicy Birgfellnera chcą wyłączenia prokurator Śpiewak?
– Pani prokurator Śpiewak nie może odpowiadać za czyny swojego przełożonego. Ona ma obowiązek wydać swojemu przełożonemu akta sprawy, a my nie możemy jej za to obciążać. Myśmy pytali panią prokurator, czy takie akta zostały panu ministrowi Ziobrze przekazane, ale odmówiła odpowiedzi, co można różnie interpretować – mówi w rozmowie z naTemat mec. Dubois.
Prokurator jest stronnicza?
Nasz rozmówca podkreśla, że wniosek o wykluczenie prokurator Śpiewak "był oparty na diametralnej zmianie postawy pani prokurator pomiędzy poniedziałkowym, a środowym przesłuchaniem naszego klienta". Warto przypomnieć, że we wtorek odbyło się tajemnicze spotkanie panów Kaczyńskiego i Ziobry.
– W poniedziałek pani prokurator dążyła do tego, żeby zdobyć jak najwięcej informacji o czynie zabronionym, ale już w środę przestała się interesować treścią naszego zawiadomienia. A jej działania miały na celu tylko ustalenie, jak nasza wiedza może zagrażać osobie przeciwko, której zostało złożone zawiadomienie. Dla nas było jednoznaczne, że pani prokurator zaczyna dbać o interes jednej ze stron, a nie dąży do wyjaśnienia sprawy – tłumaczy naTemat Dubois.
– Kolejna sprawa, którą podnosimy we wniosku o wykluczenie pani prokurator, to zmiana tłumacza przeprowadzona przez prokuraturę. Nowy tłumacz nie zna otoczki całej sprawy. I doszło do tego, że w protokole z przesłuchań pana Birgfellnera znalazły się inne sformułowania niż to, co mówił nasz klient – relacjonuje mecenas.
– Słuszność naszego wniosku potwierdziło też oświadczenie rzecznika prokuratury, który argumentował, że odsunięcie tłumaczki było związane z tym, że jechała z nami samochodem. Tyle tylko, że zgodę na to wydała sama pani prokurator Śpiewak, by uchronić naszego klienta i tłumaczkę przed nadmiernym zainteresowaniem mediów – opowiada.
Nagranie, na którym widać, jak tłumaczka opuszcza budynek prokuratury przy ulicy Chocimskiej w Warszawie w towarzystwie Romana Giertycha, opublikowała w środę TVP Info.
Według mecenasa Dubois ewentualne wykluczenie prokurator Śpiewak nie zaburza terminów prawnych dotyczących decyzji o wszczęciu śledztwa, bo tak naprawdę śledztwo w sprawie taśm Kaczyńskiego powinno być już wszczęte. – Kolejne przesłuchania naszego klienta nie są do tego potrzebne – podkreśla.
Kim jest prokurator Śpiewak? W sieci próżno szukać nawet jej zdjęcia. Według "Gazety Wyborczej" do Prokuratury Okręgowej w Warszawie została delegowana w roku 2018, a prokuratorem szczebla rejonowego została w 2015. Ma więc zaledwie trzyletni staż.
Trzy lata stażu
Głośno zrobiło się o niej, kiedy dostała do prowadzenia "sprawę wież", czyli Geralda Birgfellnera i jego zarzutów wobec spółki Srebrna i Jarosława Kaczyńskiego. A bardzo głośno, gdy wyszło na jaw, że miała nakłaniać Austriaka, by odwołał twierdzenie, że to Kaczyński polecił mu dać pieniądze księdzu Rafałowi Sawiczowi, który jest członkiem rady Fundacji im. Lecha Kaczyńskiego i miał podpisać potrzebne w sprawie biurowca uchwały.
Doświadczeni prokuratorzy przyznają anonimowo, że nie da się umorzyć śledztwa w sprawie prezesa PiS. "Prokuratura musi wszcząć śledztwo – bez wszczęcia się nie da. Nagrania trzeba odsłuchać, poddać analizie. Trzeba zobaczyć, co mówi Jarosław Kaczyński. Nie ma jak tego odmówić. No i są wstępnie wypełnione znamiona czynu z art. 286 par 1 kodeksu karnego, czyli oszustwo" – tłumaczyli na łamach "GW" doświadczeni prokuratorzy.
Taki zarzut został postawiony prezesowi PiS w zawiadomieniu do prokuratury, złożonym przez Geralda Birgfellnera w związku z niedoszłą inwestycją na należącej do Srebrnej działce, na której miały stanąć dwa 190-metrowe wieżowce. Austriak domaga się wypłaty 1,3 mln euro.
Co ciekawe na samym początku postępowania wyjaśniającego w sprawie taśm Kaczyńskiego Giertych i Dubois bardzo chwalili prokurator Śpiewak. Być może była to jednak tylko taka prawnicza gra.
Kaczyński kontratakuje
Tymczasem sam Kaczyński kontratakuje. Złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i polityków Platformy Obywatelskiej. I to z tego samego artykułu, z którego skazano ostatnio znanego prawicowego dziennikarza i o którym Ziobro mówi, że "może być używany jako narzędzie w walce z wolnością słowa".
Kaczyński dowodzi, że zniesławiono go, a do tego opublikowano zapis rozmowy z Birgfellnerem bez jego wiedzy i zgody.
To nie wszystko – Kaczyński zwraca też uwagę na to, że bez jego wiedzy i zgody "Gazeta Wyborcza" opublikowanie zapisy foniczne rozmów, które prowadził z Birgfellnerem.