Wałęsa staje w obronie księdza Jankowskiego. Były prezydent przypomina dawne czasy
Lech Wałęsa broni oskarżanego o współpracę z SB księdza Henryka Jankowskiego. Były prezydent napisał w poście na Facebooku, że nie do wyobrażenia byłoby zwycięstwo "Solidarności" czy pozycja jego samego jako lidera "S" bez fizycznego udziału księdza Jankowskiego.
Post Wałęsy jest reakcją na wywiad Bogdana Borusewicza dla "Gazety Wyborczej". Jeden z liderów strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. powiedział, że ksiądz Jankowski był współpracownikiem SB i na niego donosił.
– Jestem tego pewien i mam dowody – tak wicemarszałek Senatu odpowiedział na pytanie o to, czy Henryk Jankowski był agentem SB. Borusewicz opowiedział między innymi o sytuacji, gdy w 1986 roku wyszedł z więzienia. Poszedł do znajomej z księgarni, która była wcześniej u księdza Jankowskiego. Kobieta prosiła księdza o leki i jedzenie dla Borusewicza. Zaraz po tej wizycie Służba Bezpieczeństwa zaczęła ją śledzić.
– Afiszował się z tym, jak pomaga podziemnej "Solidarności", a jednocześnie donosił SB na mnie i innych. Jak człowiek jest amoralny w jednej sferze, to zazwyczaj także w innej – mówił Bogdan Borusewicz Wyborczej.
Wcześniej obalono pomnik oskarżanego o pedofilię prałata niedaleko parafii św. Brygidy. Całe zajście zarejestrował dziennikarz Tomasz Sekielski.