Polska nie będzie drugimi Węgrami. Oto kilka niewygodnych dla PiS faktów, które dają nadzieję

Jacek Liberski
bloger i autor powieści; polityk hobbysta
To nieprawda, że liberalizm przegrał, pokonany przez powszechny populizm, ale jest prawdą, że jeśli przegra, to na jego gruzach nic już nie powstanie. Ani populistyczna prawica, ani populistyczna lewica nie zbudują nowego świata. Nowy świat można zbudować tylko na fundamentach demokracji liberalnej. Koniec historii to fakt.
Prezes PiS obiecał tzw. "piątkę Kaczyńskiego". Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Polska nie będzie drugim Budapesztem
W Polsce nie będzie drugiego Budapesztu. PiS nie przejmie prywatnych mediów, firm i polskich sądów. PiS nie rozbije też Opozycji. IV RP, ideologiczny humbug, odejdzie już wkrótce w niebyt i stanie się złym wspomnieniem. Polska to nie Węgry, Turcja ani Rosja. I nic PiS-owi nie pomoże nowa ofensywa populizmu, tym razem w postaci piątki Kaczyńskiego, którą zaprezentował w sobotę tenże podczas swego przemówienia, otwierając konwencję wyborczą Prawa i Sprawiedliwości.
Profesor Zielonka
cytat z książki pt. Kontrrewolucja: liberalna Europa w odwrocie

Demokracja jest w niebezpieczeństwie, jeśli kwestionujemy mądrość wyborców. Nie potrafimy przysłużyć się równości, jeśli oskarżamy biednych o głupotę i podatność na manipulację. Liberałowie nie odzyskają swej pozycji w atmosferze nienawiści i mściwości skierowanej do przeciwników politycznych. Kiedy to mówię, przypominają mi, że Hitler również został wybrany demokratycznie. Każą mi nazywać prawdziwe zło i walczyć z nim.

Słyszę, że eksperci dysponują wiedzą pozwalającą im radzić sobie ze złożonymi problemami lepiej niż ci, którzy są biedni, a zatem niewykształceni. To prawda, nie sposób temu przeczyć. Sądzę jednak, że nie musimy zachowywać się jak bestie, żeby pokonać bestie. Wierzę, że wszyscy ludzie, a nie tylko nieliczni, powinni być wolni i równi. Wierzę, że demokracja to nie tylko wybory, jednak bez wyborów nie ma demokracji

Ale pod dwoma warunkami: pierwszy – to ten, o którym pisze profesor Jan Zielonka, drugi – to przekonanie, że PiS można pokonać. W cytowanych słowach Jana Zielonki zawiera się prawda, o której nie wszyscy nazywający się liberałami, chcą pamiętać. My, lepiej wykształceni, z dużych miast, mający głębokie przekonanie, że liberalna demokracja to najlepszy wymyślony dotąd ustrój państwa, nie mamy monopolu na prawdę. Nie mamy też prawa wywyższać się ponad tych biedniejszych i gorzej wykształconych, traktując ich jak kogoś głupszego.


Tak, to prawda, że PiS wyzwolił w ludziach najgorsze, skrywane dotąd pod płaszczykiem poprawności politycznej instynkty, ale to nie upoważnia nas, liberałów, do tego, aby ich traktować z wyższością wykształciuchów. Przeciwnie, to na wykształconych liberałach spoczywa odpowiedzialność za to państwo - za Polskę - jak chcą ci wszyscy nadmuchani historyczną (często histeryczną) propagandą patrioci.

Prawda druga, z tych niespecjalnie odkrywczych, to ta, że PiS jest do pokonania, bo w gruncie rzeczy sam Kaczyński, a co za tym idzie także i jego ugrupowanie, to nie żaden demiurg polityki, żaden wyjątkowy strateg ani wielki mąż stanu czy polityczny wizjoner. Umiejętność czytania nastrojów społecznych oraz umiejętność ich instrumentalnego wykorzystywania, to nie są dowody na żaden geniusz, to wyłącznie dowody na wyrachowanie w polityce. Z wizjonerstwem będącym warunkiem geniuszu nie ma to związku żadnego.

Pokonać PiS można idąc dwiema ścieżkami: drogą jedności i drogą remanentu polityki uprawianej przez Kaczyńskiego. O drodze jedności za chwilę, na razie skupmy się na moment na ścieżce drugiej.

Oceny polityki PiS można dokonać w bardzo prosty sposób, skupiając się jedynie na pięciu tematach - można wybrać ich więcej, ale konstatacja będzie zawsze ta sama. Rządy Prawa i Sprawiedliwości to jedno wielkie pasmo niepowodzeń i ośmieszania Polski na arenie międzynarodowej. W ciągu niespełna czterech lat Polska, która była w wielu obszarach prymusem, stała się zaściankiem nie tylko świata, ale i Europy. Jedynym w zasadzie w miarę dobrze wdrożonym projektem PiS jest program 500+, ale pamiętać trzeba, że gdyby nie odwrócenie trendu koniunkturalnego światowej gospodarki i przeprowadzenie Polski suchą stopą przez światowy kryzys lat 2008-2014 przez rządy PO/PSL, żadnego programu 500+ by nie było.

A co poza tym? Poza tym pytajcie PiS o:

Edukację
Zapytajcie o efekty “reformy” szkolnictwa. Zapytajcie o chaos w szkołach i brak rozwiązań ułatwiających dzieciom poruszanie się we współczesnym świecie powszechnej informatyzacji i rozwijającej się w tempie geometrycznym sztucznej inteligencji. Spójrzcie na swoje dzieci lub wnuki, które godzinami wkuwają budowę rozwielitki i rozmieszczenie bogactw naturalnych Kambodży, ale nie potrafią odpowiedzieć czym jest prawdziwa wolność słowa i przekonań.

Nic nie wiedzą o społeczeństwie obywatelskim i pojęcia nie mają, czym w istocie jest populizm. Spójrzcie na zawodową pozycję nauczyciela w dzisiejszym państwie i zapytajcie PiS, co w tej kwestii się zmieniło, mimo ponoć cudownych wyników budżetu. Nie twierdzę, że za zaniechania w edukacji ostatnich 30 lat odpowiada wyłącznie PiS, twierdzę tylko, że PiS miał Polskę odmienić na lepsze.

Sądownictwo
Zapytajcie obóz władzy o sądownictwo, czy szerzej – o wymiar sprawiedliwości. Zapytajcie, czy uczynienie polityka zarówno ministrem sprawiedliwości jak i prokuratorem generalnym to właściwe rozwiązanie, zwłaszcza w kontekście umarzanych spraw, które władzy nie leżą, a wdrażanych tych, które jej pasują.

Zapytajcie o wdrożenie rozwiązań zmierzających do usprawnienia procesów w sądach, zwłaszcza o usprawnienie pracy Trybunału Konstytucyjnego, co było przecież lejtmotywem zarzutów kierowanych do poprzedników. Zapytajcie o ile wydłużył się czas postępowania w sądach powszechnych i ile spraw w prokuraturach ważnych dla obywatela nie znajduje swego dalszego ciągu, a powinno. Zapytajcie wreszcie ministerstwo sprawiedliwości, kiedy zacznie ścigać ważnych dla tej władzy polityków, nie płotki.

Zapytajcie o politykę zagraniczną
Zapytajcie, co Polsce dała konferencja na temat Iranu. Zapytajcie, dlaczego dzień po, pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Izraela, Israel Katz, zacytował słowa obraźliwe dla Polaków i dlaczego już podczas tejże konferencji Mike Pompeo i premier Netanjahu poruszali kwestie restytucji mienia pożydowskiego. Zapytajcie, czy była to zapłata za serwilistyczną politykę rządu polskiego wobec administracji Trumpa. Zapytajcie Kaczyńskiego, czy za poprzednich rządów jakiekolwiek państwo pisało Polsce ustawy, tak jak Izrael napisał ustawę o IPN.

Zapytajcie o służbę zdrowia
Spytajcie też prezesa PiS, co jego rząd zrobił dla Polaków w całym obszarze lecznictwa. Spytajcie prezesa, czy kolejki do lekarza uległy skróceniu. Zapytajcie, czy mimo rosnących składek na ZUS nastąpiła jakakolwiek poprawa. Czy osoby niepełnosprawne i ich rodziny otrzymały wszystko to, co im obiecał rząd. Czy osoby opiekujące się chorymi w domach mają jakiekolwiek ulgi w postaci choćby chwilowego wytchnienia od obowiązków.

Spytajcie rząd, czy program darmowych leków dla osób 75+ działa właściwie, to znaczy tak, jak to obiecało PiS w kampanii. Zapytajcie wreszcie posła Kaczyńskiego, czy afera we wrocławskim oddziale PCK zostanie rozliczona i czy premie członków rządu z lat 2015-2016 zostały już zwrócone na konta tej organizacji lub do Caritasu.

A na koniec zapytajcie prezesa o stosunki państwo - kościół. Spytajcie, czy po ewentualnych wygranych wyborach na jesieni 2019 roku Kościół katolicki w Polsce dostanie mniej, czy więcej pieniędzy z budżetu.

Można nie lubić Schetyny
Grzegorza Schetyny można nie lubić, można go też uważać za zło Opozycji. Wolna wola. Ale żeby robić to odpowiedzialnie nie da się uciec od najbardziej istotnej oceny – to ten polityk doprowadził do odbudowy poparcia Platformy Obywatelskiej z dramatycznych 10 proc. po wyborach 2015 roku do obecnych ponad 30.

Dla głębszego tła dodajmy – w tym samym czasie Nowoczesna spadła ze szczytów blisko 30 proc. poparcia do dzisiejszych 3 (a i tak jestem tu nad wyraz łaskawy). Nie da się też zakłamać prawdy, że głównym architektem scalenia Opozycji jest nie kto inny, jak właśnie szef PO. Można wymyślać różne epitety, że nie umie ładnie mówić lub że nie ma charyzmy Tuska, ale nie da się wymazać z rzeczywistości także i tego faktu, że aby tę jedność na Opozycji sfinalizować, Schetyna oddał koalicjantom niemało grządek z platformerskiego ogródka, co zresztą nie jest mile widziane w samej partii.

To dzięki tej wizji (przecież nie tylko samego Schetyny, ale też i jego współpracowników) nie będzie w Polsce drugich Węgier, bo nie uda się Kaczyńskiemu podzielić i skłócić opozycji, tak jak się to udało Orbanowi. W całych tych nadmiernych emocjach rozdętych do granic możliwości pamiętajmy, że Kaczyński nie jest i nie będzie nigdy drugim Orbanem, bo na drodze do orbanizacji Polski od dziś stoi zwarty blok, z którym PiS będzie musiał się liczyć.
Nie zapominajcie o tym w swych wątpiących głowach.