Ujawniono, jak Pieńkowska pomogła Czarneckiemu wyjechać z kraju. Wywiozła męża w sposób rodem z Hollywood

Paweł Kalisz
Leszek Czarnecki po zawiadomieniu prokuratury o aferze KNF nie siedział bezczynnie w domu. Potajemnie odleciał do Berlina, po czym przesiadł się do USA. W przedostaniu się na lotnisko pomogła mu żona Jolanta Pieńkowska, która wywiozła go z domu w bagażniku samochodu.
Jolanta Pieńkowska miała pomóc mężowi wyjechać z Polski, wywożąc go na lotnisko ukrytego w bagażniku samochodu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Historia przypomina te, z którymi czasem można się spotkać w filmach sensacyjnych. Jak informuje "Puls Biznesu", Jolanta Pieńkowska pomogła przedostać się Leszkowi Czarneckiemu na lotnisko. Oboje wiedzieli, że Czarnecki może być obserwowany przez służby, więc jego telefon pozostał w apartamencie, a on sam wyjechał spod domu w bagażniku samochodu żony.

Działo się to już po zawiadomieniu prokuratury o złożonej mu przez szefa Komisji Nadzoru Finansowego propozycji korupcyjnej. Marek Ch. obiecał przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za 1 proc. wartości "powiązanej z wynikiem banku". Sama rozmowa rozpoczynająca aferę KNF została nagrana przez biznesmena.


To jednak nie koniec sensacyjnej historii, którą dziennikarze "Pulsu Biznesu" mieli potwierdzić u trzech niezależnych źródeł. Okazuje się, że jednym z ochroniarzy Leszka Czarneckiego był... oficer służb specjalnych pracujący pod przykrywką. Czarnecki miał się o tym dowiedzieć już po tym, jak go zatrudnił, ale nie zdecydował się na jego zwolnienie.

I to właśnie ten oficer miał kierować samochód, do którego wsiadła Pieńkowska, a w którego bagażniku ukrył się Czarnecki. W obecności żony swojego pracodawcy miał nie zdecydować się na wykonanie telefonu do przełożonych, którzy szykowali się do zatrzymania Czarneckiego. O ile szykowali się – wszystkiemu zaprzeczył rzecznik ministra Mariusza Kamińskiego Stanisław Żaryn. "Służby specjalne podległe Ministrowi Koordynatorowi nie podejmowały jakiejkolwiek próby zatrzymania Leszka Czarneckiego. Publikacje w tej sprawie są nieprawdziwe" – napisał Żaryn na Twitterze.

źródło: "Puls Biznesu"