"Uczyłam córkę tolerancji, a teraz ona stanie się obiektem nienawiści". Matka lesbijki boi się o swoje dziecko

Aneta Olender
– Namawiam ją do tego, żeby wyjechała z Polski. Minie jeszcze pewnie 100 lat zanim zrozumiemy drugiego człowieka – mówi w rozmowie z naTemat kobieta, której córka jest lesbijką. O przyszłość swojego dziecka, jak większość rodziców, bała się od zawsze. Jednak w ostatnim czasie, kiedy krytykę środowisk LGBT zaostrzają wypowiedzi polityków, wzrasta jej niepokój. Z tego powody woli także pozostać anonimowa.
Politycy PiS krytykują wprowadzenie karty LGBT+ w Warszawie. Fot . Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Zanim dowiedziała się pani, że córka jest lesbijką, jak brzmiałaby odpowiedź na pytanie "co byś zrobiła, gdyby twoje dziecko nie było heteroseksualne?"

Od momentum kiedy w dyskusji publicznej pojawiło się słowo "gender", w Polsce od lat brzmi ono jak "danger" ( niebezpieczny). Jesteśmy społeczeństwem, które z łatwością ocenia. Kiedy nie mamy pojęcia o sprawie, wówczas najchętniej zabieramy głos. Dlatego jeśli ktoś wypowiada się negatywnie na temat osób nieheteronormatwynych, powinniśmy zadawać najprostsze pytanie: "Jak byś się zachował/ła , gdyby dotyczyło to twojej córki, syna, wnuczki, siostry, brata...?". Może to byłyby jakieś sole trzeźwiące.


To jest proste i normalne, że są ludzie heteronomartwyni i nieheteronormatywni. Po prostu. Jestem wierząca i podstawą jest dla mnie szacunek do drugiego człowieka.

W Polsce jest to skandaliczne, że kiedy mówimy o osobach nieheteronormatywnych skupiamy się tylko na ich życiu intymnym. Nie skupiamy się na ich prawach, nie skupiamy się na tym, że to są ludzie, że wszyscy jesteśmy tacy sami, że powinny nas obowiązywać takie same zapisy w prawie. Może jesteśmy wynaturzonym seksualnie społeczeństwem, skoro skupiamy swoją ciekawość na tym "jak oni to robią ?".

Mimo że jest pani tolerancyjną osobą, to informacja, że córka jest lesbijką była szokiem?

Zauważyłam, że moja córka jest zainteresowana kobietą zanim ona mnie o tym poinformowała. Powiedziałam wtedy: "Jak będziesz gotowa, to możemy spokojnie porozmawiać". Zrobiła wtedy duże oczy. Ta rozmowa odbyła się trzy tygodnie później.

Co dało się zauważyć?

Jadłyśmy razem obiad i była z nami jej obecna dziewczyna. Najpierw myślałam, że może mi coś się wydaje. Nie chodziło o nachalność w ich zachowaniu. Nie chodziło o demonstrowanie, nie chodziło o dotykanie się, łapanie za rękę czy przytulanie. Miłość widać w oczach. W oczach tych dwóch kobiet, które się kochają, też to dostrzegłam.

Kiedy powiedziała wprost, jak pani zareagowała?

W pierwszej fazie byłam szczęśliwa, że moja córka powiedziała to swojej matce. Wtedy zrozumiałam, że chyba zdałam egzamin z macierzyństwa, bo moje dziecko z najważniejszą sprawą, bo dotyczącą jej tożsamości, przyszła do mnie. Powiedziała o tym otwarcie właśnie mnie, matce. Patrzyłyśmy na siebie z wielkim szacunkiem. Obie byłyśmy wzruszone. Mówiłam jej, że miłość nie ma płci tylko ma charakter.

Pierwsza noc po wyznaniu mojej córki była dla mnie horrorem. Pojawił się ogromny lęk o moje dorosłe już dziecko. Miotałam się z myślami, że teraz zacznie się jej piekło. Że nie zdołam jej obronić, ochronić przed całą armią szaleńców, którzy lesbijki, gejów nazywają zboczeńcami, pedofilami, skrzywionymi, wypaczonymi i chorymi psychicznie ludźmi.

Uświadomiłam sobie, że moja córką będzie musiała zmierzyć się z tym, w jakim kraju żyje. Zrozumiałam, że wychowywałam i uczyłam swoją córkę przede wszystkim tolerancji i szacunku, a teraz ona stanie się obiektem nienawiści ludzi, którzy nie rozumieją podstawowych praw człowieka.

Uświadomiłam sobie, że może być w przyszłości wykluczana w pracy, że nigdy nie będzie miała szans na to, żeby żyć normalnie. Żyć tak, jak żyją wszyscy heteronormatywni.

Boisz się pani o córkę? Zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie nastroje powodowane wypowiedziami polityków?

Wtedy, kiedy dowiedziałam się, że moja córka jest lesbijką, wrogami byli uchodźcy. Zresztą w tym kraju co parę chwil ktoś jest wrogiem: Uchodźcy, niepełnosprawni, nauczyciele, kobiety, itd. Liczyłam się z tym, że orientacja mojej córki może powodować jakiś rodzaj wykluczenia jej, że ktoś może powiedzieć: "o ta lesba".

Obawiałam się, czy wytrzyma to wszystko psychicznie, czy nie zostanie pobita na ulicy, tylko dlatego, że kocha drugą kobietę?! Przecież na naszych oczach wprowadzana jest segregacja ludzi. W zbiorze " gorszy sort " jest nas coraz więcej. To jest przerażające.

Co myśli pani kiedy ktoś w tym kontekście używa takich sformułowań jak np. "dewiacja"?

To jest pogarda kierowana wobec bliźniego. To hipokryzja. Przecież w polskim sejmie, w polskich partiach politycznych jest mnóstwo rodziców, którzy mają dzieci homoseksualne. To statystyka.

Wielu polityków i polityczek jest homoseksualnych, ale brak im odwagi, boją się, wstydzą się. Proszę pomyśleć jakie to musi rodzić frustracje. Bardzo im współczuje, a z drugiej strony nie mogę uwierzyć, że tak chętnie depczą i poniżają ludzi, takich jak oni sami.

To, że pani wspiera córkę, musi dla niej wiele znaczyć.

To było bardzo ważne i jest. Jednak po tej nocy kiedy walczyłam ze sobą i uświadamiałam sobie, co czeka to dziecko, to zaczęłam też siebie obwiniać. To pokazuje jakie kalki mamy w głowie. Dziś wiem, że było to głupie, bardzo głupie myślenie.

Wtedy były kłótnie?

Widziała moje łzy i słyszała jak wciąż powtarzałam, że to jest moja wina. Przysięgała mi, że to nie tak. Moja córka też zmagała się z tym kim jest. Przepłakała niejedną noc. Mnie wydawało się, że ona się uczy i dlatego zamyka się w swoim pokoju. Dziś jak myślę o tym, co musiało przechodzić moje dziecko, to mi się płakać chce. Naprawdę współczuję każdemu dziecku, które nie może otwarcie powiedzieć o tym swoim rodzicom. I współczuje rodzicom, że nie chcą wspierać swoich dzieci.

Złapałam się również na tym, że kiedy moja córka przyprowadziła dziewczynę, chyba baczniej przyglądam się tej relacji. Dziś się tego wstydzę.

Kiedy się pani uspokoiła?

Po trzech dniach.

To bardzo trudna sytuacja dla rodzica.

Moja córka kiedy miała 6, czy 7 lat, zapytała mnie jak ja ją kocham. Odpowiedziałam, że kocham ją nad życie. Wtedy padło pytanie: "Ale co to znaczy, że kocha się kogoś nad życie?". Usłyszała ode mnie takie słowa: "Jeśli będzie w życiu takie zagrożenie, że będzie wojna i przyjdzie okupant i powie, 'jeśli twoja córka ma żyć, to muszę zabić ciebie', to ja się godzę na tę śmierć".

Nie ma ważniejszej relacji od tego co łączy rodzica i dziecko. Jako społeczeństwo i jako rodzice mamy wielki deficyt emocji. Wielki deficyt empatii i zrozumienia drugiego człowieka. To było zresztą widać kiedy Robert Biedroń został prezydentem Słupska. Dziennikarze pojechali i robili sondę "Co mieszkańcy myślą o tym, że Biedroń jest ich prezydentem?". Jedna jedyna starsza pani powiedziała: "Proszę pana, mnie nie interesuje z kim on śpi, mi chodzi o to jakim on jest człowiekiem i jakim będzie gospodarzem w tym mieście".

Nie znamy pojęć, nie rozumiemy terminów. Jeśli mówimy o homoseksualizmie, to wrzuca się go do jednego worka z pedofilią. Przepraszam bardzo, w dużej mierze pedofilami są heterycy. Związków lesbijskich jest mnóstw w zakonach, a gejowskich w seminariach. Dlaczego? Dlatego, że jest ogromna grupa ludzi, która sobie po prostu z tym nie radzi. Nie mogli się zwierzyć rodzicom i szli do tzw. zamknięcia, licząc, że tam spotkają podobnych do siebie. Spotkają ludzi, którzy ich zrozumieją.

Pojawia się obawa kiedy myśli pani o przyszłości swojej córki?

Świetnie się uczy, jest bardzo dobrym człowiekiem i namawiam ją do tego, żeby wyjechała z Polski. Minie jeszcze pewnie 100 lat zanim zrozumiemy drugiego człowieka i zagwarantujemy wszystkim te same prawa... i to jest przerażające. A przecież chodzi o wartości podstawowe: zrozumienie drugiego człowieka, uszanowanie i zagwarantowanie mu wszystkich praw.

Szczucie jest jednym z elementów władzy. Na tym właśnie polega autorytaryzm i totalitaryzm. Cały czas trzeba szukać wroga. Jak w Polsce wrogami mogli stać się ludzie z
niepełnosprawnościami? A stali się.

Prezes Kaczyński mówił ostatnio, w odniesieniu do zapisów Deklaracji LGBT+, o afirmacjach, które mogą negatywnie wpływać na dzieci. "Nie można mylić tolerancji i afirmacji. Afirmacja to dążenie do tego, żeby jakaś instytucja lub zjawiska się rozpowszechniały". Uważa pani, że można wpłynąć na orientację dziecka w ten sposób? Tłumacząc, wyjaśniając?

Mogę podać pani swój przykład. Kiedy miałam 12 lat po raz pierwszy dotknęłam swoich intymnych części ciała i żyłam w przekonaniu, że jestem nienormalna. Nikomu o tym nie mówiłam, wstydziłam się tego. Nie mogłam zapytać o to swoich rodziców, nie mogłam zapytać nauczycieli. Jako społeczeństwo jesteśmy wciąż zaczadzeni dulszczyzną. Mówienie o oczywistych sprawach urasta do problemu ogólnonarodowego. Wszystko po to, aby ludzi dzielić a nie łączyć. To droga donikąd.

Dopiero po paru latach znalazłam czasopismo, w którym przeczytałam "List do redakcji". Jedna z czytelniczek napisała, że właśnie poznała czym jest masturbacja. Odetchnęłam z ulgą, że nie jestem nienormalna, że takich osób jest więcej. Tak samo oczywiste jest to, że dzieci się dotykają. To jest poznawanie siebie, to coś naturalnego, a nie jakieś wynaturzenie. Trzeba uczyć dzieci czym jest dobry dotyk, a czym jest zły dotyk.

Tabuizacja seksualności stawia nas na szarym końcu cywilizowanego świata. Jest XXI wiek, a w Polsce jest wiele dziewczyn, które nie wiedzą dlaczego powinny wykonywać badania ginekologiczne. A przecież taka wizyta może często ratować ich życie. Nie rozmawiają o tym z matkami, ojcami. Nie rozmawiają o tym na lekcjach wychowawczych.Podobnie jest z chłopcami. Wizyta u urologa, seksuologa jest wstydem. Nie rozmawiamy w domu o sprawach intymnych, które są bardzo ważne.

A tak na marginesie, widok kopulujących chomików, psów, papużek , żółwi, czy kotów jest bardzo częsty w polskich domach, ogrodach, parkach. Dzieci widzą te naturalne zachowania, zanim jeszcze nauczą się czytać. Dzieci widzą masturbujące się zwierzęta.

Dlatego mam nadzieję, że widok masturbującego się kota, nie powoduje wzrostu agresji u właściciela najsłynniejszego kota w Polsce. Wszak wszyscy wiemy, że to normalne.
Mam nadzieję, że kot nie jest tłuczony laczkiem, beretem, nie daj Boże łajany pasem po grzbiecie. Bo tylko w ten sposób mogę próbować wytłumaczyć tę nienawiść, która przenoszona jest na ludzi. Wierzę, że właściciel kota doświadczy w końcu miłości. Nie interesuje mnie, czy będzie to miłość do kobiety, czy do mężczyzny. Zwyczajnie życzę tego daru.

Ale są takie teorie, że im więcej o czymś mówisz tym istnieje większe prawdopodobieństwo, ze ktoś się tym zainteresuje. Tu oczywiście w kontekście orientacji.

Przecież życie jest nieustającym poszukiwaniem, w każdym jego aspekcie: rodzinnym, ekonomicznym, społecznym, intymnym itd. Poszukiwanie własnej tożsamości jest dla wielu osób długą i trudną drogą. Jeśli nie wspiera tego rodzina, jeśli nie wspiera tego szkoła, lekarze, to naturalną rzeczą jest, że człowiek, który jest nieheteronormatywny czuje się osaczony, wykluczony, pozbawiony godności. Nie ma nic gorszego jak pozbawić ludzi godności. W Polsce takie podejście jest niestety bardzo powszechne i nie dotyczy tylko orientacji seksualnej.

Wprowadzenie w Warszawie karty LGBT+ było dobrym posunięciem? Spotkania młodzieży z edukatorami są potrzebne?

Są bardzo potrzebne. Mamy jeszcze jeden problem. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie są konsekwencje bezrefleksyjnej krytyki i szczucia. Nie myślimy o tym, co dzieje się w umysłach osób, które są homoseksualne, biseksualni, transseksualni. Gdzie i z kim takie osoby mają rozmawiać? Ci ludzie przecież nie są z kamienia. Mają swoje emocje, uczucia, godność. Jakim prawem pozwalamy sobie na niszczenie drugiego człowieka?!

Nie powinniśmy jednak zacząć od nauki szacunku? Od uczenia dzieci szacunku do innych osób? To jest chyba największy problem.

Oczywiście. Sytuacja z placu zabaw: w piaskownicy bawią się dzieci i jest dziewczynka bez dłoni, podbiega do niej chłopczyk 3-letni i mówi do niej "kikut". Skąd dziecko 3-letnie może znać takie słowo? To jest tylko i wyłącznie praca rodziców.

Zawsze podaję taki przykład: wystarczą tylko 3 lata życia dziecka, żeby miało zakodowane stereotypowe kalki swoich rodziców. Są zakazy, są nakazy, ale nie ma rozmowy. W polskich domach najczęściej rozmawiamy o cudzym życiu, zadajemy sobie wciąż te same pytania: "Co zjesz?", " O której wrócisz?" , " Ile masz lekcji", " Dlaczego nie zjadłeś drugiego śniadania" . Dlaczego nie pytamy naszych dzieci, partnerów, partnerek, rodziców: "Czy są szczęśliwi", "Czy czują się dobrze ze sobą?" "Jakie mają marzenia?" itd.

Codzienność w Polsce sprowadzona jest do komend, a nie rozmowy. Dziś w Polsce blisko 600 tysięcy dzieci i młodzieży czeka w kolejce do lekarza psychiatry. Wśród nich jest wiele osób, które wiedzą, że są homoseksualne, ale nie mogą się przyznać do tego, bo w rodzinie uznane zostanie to za największe nieszczęście i co najważniejsze trzeba będzie zmierzyć się z tym "co ludzie powiedzą?!".

Dlatego również walka z wykluczeniem musi zaczynać się bardzo wcześnie. Uważam, że Karta LGBT+ powinna obowiązywać nie tylko w szkołach, ale we wszystkich firmach. Powinna być obowiązkowa dla rodziców, bez względu na zawód jaki wykonują.

Lubi pani partnerkę swojej córki?

To nie chodzi o lubienie czy nielubienie. Lubić można pizzę, zupę ogórkową czy sok pomidorowy. Ja ją przede wszystkim szanuję. Widzę szczęście dwóch wspaniałych kobiet. Życzę każdej parze miłości tak autentycznej, opartej na ogromnym szacunku i domyślności. Życzę takiej miłości, której doświadcza moja córka.

Jestem szczęśliwa szczęściem mojego dziecka. Wiele osób mówi też, że te związki są nietrwałe... a one są takie same jak pozostałe. Powtórzę, miłość nie ma płci, miłość ma charakter. Związki heteronormatywne i niehetronormatywne obarczone są dokładnie takimi samymi problemami.

O tym, że moja córka jest lesbijką mówię podczas spotkań ze znajomymi, z różnymi ludźmi, bez znaczenia czy pochodzą z miasta, czy ze wsi. Zawsze przedstawiam: "To jest moja córka i jej partnerka". Nie można zakazywać ludziom miłości.

Negują, opluwają, umniejszają, krytykują, tylko ci, którzy nie znają tego uczucia. I nie chodzi tylko miłość do partnera, partnerki, dzieci czy rodziców.

Jeśli ktoś kocha zwierzęta zapewne kocha też ludzi. Dlatego tak trudno pojąć Człowieka, który kocha koty, a tak bardzo nienawidzi ludzi. Zagrożeniem dla polskości, narodowości, suwerenności, nie jest miłość dwojga ludzi, bez względu jakiej są płci, tylko nienawiść.