Niesiołowski podjął ważną decyzję o politycznej przyszłości. "Nie boję się więzienia"
Stefan Niesiołowski wyznał, że nie boi się więzienia. Poseł nie zamierza także startować w jesiennych wyborach do Sejmu. Polityk utrzymuje, że cała domniemana afera została spreparowana.
– Nie będzie mnie na posiedzeniu komisji regulaminowej, poza tym nie wystartuję w jesiennych wyborach do Sejmu – powiedział polityk w rozmowie z "Super Expressem". – Rozpętano kampanię oszczerstw, przecieków, insynuacji przeciwko mnie. To jest nagonka na mnie! – wyjaśnił w rozmowie z dziennikiem.
Polityk odpowiedział "nie" na pytanie, czy boi się więzienia. Jednak zastrzega, że nie wie, jakie plany ma prokuratura. – Nie popełniłem żadnego przestępstwa. Ale w państwie PiS-owskim możliwe są różne rzeczy – wyjaśnił. – A jeśli chodzi o wątek korupcyjny, jest to całkowita nieprawda. Nie dałem nikomu złotówki, od nikogo złotówki nie wziąłem – dodał.
Niesiołowski złożył wniosek o zrzeczeniu się immunitetu 1 marca. Stało się tak w następstwie ujawnienia doniesień, że polityk ma być zamieszany w załatwianie biznesmenom kontraktów. W zamian mieli mu sponsorować spotkania z prostytutkami w specjalnie wynajętym przez niego mieszkaniu. Polityk PSL-UED twierdzi jednak, że seksafera została spreparowana przez prokuraturę i CBA.
Do spotkań z kobietami miało dochodzić od stycznia 2013 r. do końca 2015 r. Usługi seksualne miały świadczyć opłacane przez biznesmenów prostytutki i jedna z pracownic łódzkich restauracji. Agenci CBA mają "materiały operacyjne", na których ma występować poseł Niesiołowski.
W podsłuchanych rozmowach biznesmeni mówili o "jurnym Stefanie". – Mówią, że zarwał łóżko i że teraz powinien korzystać z kanapy – powiedział rozmówca Wirtualnej Polski.
Jednak nie brak głosów, że rzekoma afera jest odpowiedzią na tzw. Taśmy Kaczyńskiego. Internauci pokazali grafikę, która ma obnażać działanie partii rządzącej w następstwie niewygodnych dla niej faktów
źródło: "Super Express"