Nowe zarzuty dla podejrzanego ws. zabójstwa Jaroszewiczów. Mógł zamordować też inne małżeństwo

Łukasz Grzegorczyk
Głównemu podejrzanemu ws. zamordowania małżeństwa Jaroszewiczów postawiono kolejne zarzuty, m.in. zabójstwa innego małżeństwa na terenie Trójmiasta. Według "Gazety Wyborczej" może chodzić o zbrodnię, której dokonano w Gdyni-Orłowie.
Piotr Jaroszewicz z żoną – zabił ich gang "kareteków". Fot. Agencja Gazeta
Nowe informacje odnośnie śledztwa dotyczącego zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów przekazał prokurator Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Robertowi S., głównemu podejrzanemu postawiono kolejne zarzuty, m.in. zabójstwa innego małżeństwa. – Zabójstwo to miało miejsce na początku 1991 roku – przekazał Hnatko.

"Gazeta Wyborcza" ustaliła, że może chodzić o zamordowanie małżeństwa S. w Gdyni-Orłowie – 71-letniej Doroty S. i jej 78-letniego męża Rudolfa. Para uchodziła za zamożną, a przed śmiercią bandyci mieli znęcać się nad swoimi ofiarami i chcieli wymusić kosztowności. Śledztwo po dwóch latach zostało umorzone. Według prokuratury Robert S. ma też jeszcze na koncie usiłowanie zabójstwa mężczyzny w 1993 roku w Izabelinie. 


Przypomnijmy, że śledztwo ws. zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów zostało przedłużone do 30 czerwca 2019 roku.

Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów
Przełom ws. zabójstwa Jaroszewiczów nastąpił w ubiegłym roku, głównie dzięki dodatkowym dowodom, jakie odnalazł dziennikarz Tomasz Sekielski. Zarzuty usłyszały trzy osoby. – Dwóch (domniemanych - red.) sprawców zabójstwa, którym ogłoszono zarzuty i przesłuchano jako podejrzanych w tej sprawie, przyznało się do popełnienia tej zbrodni i opisało szczegóły przebiegu przestępstwa zabójstwa oraz rabunku – informował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. 

Sprawcy mieli należeć do "gangu karateków". Członkowie gangu poznali się w sekcji karate AZS, działającej przy dawnej Wyższej Szkole Inżynierskiej w Radomiu. Gang dokonał w latach 1993-95 dwudziestu pięciu napadów na wille w całej Polsce, m.in. w Trójmieście, Puławach, Kazimierzu Dolnym, Łomiankach i Radomiu. Sprawcy wiązali swoje ofiary sznurem lub kajdankami. Odjeżdżali skradzionymi właścicielom samochodami, które następnie porzucali. 

źródło: "Gazeta Wyborcza"