Duża podwyżka to nie wszystko. Oto pięć rzeczy, których nauczyciele żądają od rządu

Rafał Badowski
Nauczyciele nie żartują. Jak twierdzi szef Zwiazku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, jeśli rząd nie przychyli się do spełnienia ich postulatów, zagrożone są nie tylko egzaminy gimnazjalne, ale nawet matury. Czego domagają się pedagodzy?
Głównym postulatem nauczycieli jest zwiększenie pensji zasadniczej o 1000 zł. Bez tego nie ma mowy o odstąpieniu od strajku. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
"Jeżeli nic się nie wydarzy, to mam nadzieję, że 85-90 proc. szkół przystąpi do strajku" – zapowiedział prezes ZNP. I dodał, pytany o skalę akcji, że może chodzić o 80-90 proc. nauczycieli. Dla polskich szkół byłby to paraliż.
A polscy nauczyciele walczą o pieniądze i to niemałe. Dodatkowo pobudziło ich rozszerzenie programu 500+ na pierwsze dziecko. Uznali, że 100 zł, które zaproponował im w ramach podwyżek rząd to zwykły "ochłap". Domagają się znacznie więcej.

1. Podwyżka w wysokości 1000 zł

To główny postulat i warunek odstąpienia od zapowiadanego strajku 8 kwietnia. Nauczyciele chcą wzrostu pensji zasadniczej o 1000 zł. Żądają podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników niebędących nauczycielami o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 r.


Z wyliczeń wynika, że oznaczałoby to dodatkowe 6 mld zł obciążenia dla budżetu rocznie, a to ogromna kwota. Złudzeń nie pozostawia pedagogom szef KPRM Michał Dworczyk.

– Państwa nie stać na danie nauczycielom 1000 zł podwyżki – powiedział w rozmowie RMF FM. I dodał, że "z tego tysiąca w tej chwili rząd jest w stanie przeznaczyć na podwyżki około 500 złotych. Średnio nauczyciele otrzymają około 500 złotych podwyżki". A to dalekie od oczekiwań środowiska nauczycielskiego.

2. Większe nakłady na oświatę z budżetu

Nauczyciele chcą podwyższenia poziomu finansowania oświaty z budżetu państwa. Tak jak samorządowcy, są przeciwni przerzucaniu odpowiedzialności za podwyżki na samorządy.

– Razem też protestujemy przeciwko przenoszeniu na samorządy odpowiedzialności finansowej za podwyżki dla nauczycieli, co w ostatnim czasie czyni minister edukacji – powiedziała rzecznik ZNP Magdalena Kaszulanis.

3. Zmiana oceny pracy nauczycieli

Nauczyciele z "Solidarności" żądają wycofania się minister edukacji Anny Zalewskiej ze zmian dotyczących oceny pracy nauczycieli i wydłużonej ścieżki awansu. Od stycznia 2018 roku ścieżka awansu zawodowego została powiązana z oceną pracy nauczycieli. To od niej zależy szybsze zdobywanie kolejnych szczebli awansu zawodowego i uzyskania wyższego wynagrodzenia.

Ocena pracy nauczyciela jest obowiązkowo przeprowadzana po zakończeniu stażu na każdy kolejny stopień awansu zawodowego. Dokonać jej można nie wcześniej niż po roku od podjęcia pracy w danej szkole. Dyrektor oceniając pracę nauczyciela, musi zasięgnąć opinii rady rodziców, ale nie jest ona wiążąca. Ma również obowiązek utworzyć w szkole regulamin dokonywania oceny pracy nauczyciela.

4. Zmiana ścieżki awansu

Od 1 września 2018 r. weszły w życie zmiany w awansie zawodowym nauczycieli. Od nowego roku szkolnego wydłużony został staż na stopień nauczyciela kontraktowego – z 9 miesięcy do roku i 9 miesięcy.

Wydłużyły się także okresy pracy w szkole niezbędne do rozpoczęcia stażu na stopień nauczyciela mianowanego i dyplomowanego. Przykładowo z dwóch do trzech lat wydłużył się okres pracy niezbędny do rozpoczęcia stażu na stopień nauczyciela mianowanego.

Nie rok, a cztery lata potrzeba, by rozpocząć staż na stopień nauczyciela dyplomowanego. W ten sposób ścieżka awansu zawodowego wydłużyła się z 10 do 15 lat. Okres ten jednak można skrócić. Jeśli nauczyciel kontraktowy lub mianowany uzyska wyróżniającą ocenę pracy, będzie mógł rozpocząć staż wcześniej, bo już po dwóch latach od dnia nadania stopnia awansu zawodowego.

5. Dymisja Anny Zalewskiej

Nauczyciele domagali się wcześniej także dymisji minister edukacji Anny Zalewskiej, oskarżając ją o impas jeśli chodzi o spełnianie ich płacowych żądań. Nauczyciele nie chcą pracować w takiej atmosferze i za tak niskie wynagrodzenie – tłumaczył szef ZNP Sławomir Broniarz. I choć taki postulat podnosili pod koniec 2018 r., trudno przypuszczać, by coś się w tej sprawie zmieniło. Bo sytuacja dodatkowo się zaogniła.