Nieprawdopodobne męczarnie biało-czerwonych i szczęśliwy koniec. Pokonaliśmy Łotwę 2:0
Reprezentacja Polski w drugim meczu eliminacji do Euro 2020 pokonała na Stadionie Narodowym Łotwę 2:0. Bramki dla naszej drużyny w drugiej połowie zdobyli Robert Lewandowski oraz Kamil Glik. Warto jednak zauważyć, że Łotysze tanio skóry nie sprzedali - byli bardzo zorganizowani w obronie i mieli też swoje dogodne okazje.
Nasi reprezentanci do pracy wzięli się dopiero gdzieś po pół godziny gry, kiedy w końcu zaczęli przejmować kontrolę nad spotkaniem. Jednak Łotysze, którzy wcześniej odważnie atakowali, teraz byli dobrze zorganizowani w obronie, a fenomenalne zawody rozgrywał golkiper gości Pāvels Šteinbors.
Najbliżej bramki w pierwszej połowie byliśmy w 35. minucie, kiedy Lewandowski z lewej strony pola karnego oddał chytry, techniczny strzał. Futbolówka minęła bezradnego Šteinborsa i odbiła się od słupka.
Na dodatek my dalej myliliśmy się w obronie. W 58. minucie goście wykorzystali nasze złe ustawienie i rozpoczęli kontratak. Karasauskas otrzymał prostopadłe podanie na naszą połowę i ruszył na bramkę Szczęsnego. Spalonego nie było, więc biegł sam na sam. Na szczęście nasi obrońcy doścignęli go już w okolicy pola karnego i nie udało mu się nawet oddać strzału.
Worek z bramkami otworzył wreszcie w 76. minucie Robert Lewandowski. Akcję nakręcił Arkadiusz Reca, który przejął piłkę w okolicy pola karnego i przytomnie ruszył do linii końcowej. Miękko wrzucił futbolówkę idealnie na głowę naszego rozpędzonego gwiazdora, który z impetem wszedł w pole karne i uderzył głową z kilku metrów.
Z Polaków zeszło ciśnienie i po chwili było już 2:0 - w 84. minucie podwyższył Kamil Glik. Stoper także uderzył głową, ale po rzucie rożnym. Dodajmy, że chwilę wcześniej doskonałą okazję zmarnował Przemysław Frankowski, który musiał tylko wykończyć świetną akcję Lewandowskiego i trafić do pustej bramki z trzech metrów. Nie trafił.