Johnny Depp oskarżył Amber Heard o przemoc domową. Czemu milczymy? Me Too ma bronić również mężczyzn
To Amber Heard miała być tą poszkodowaną. Kiedy w 2016 r. wysunęła pod adresem Johnny'ego Deppa oskarżenia o przemoc domową, Hollywood było w szoku. Aktor znany był z alkoholowych wyskoków i nie należał do najgrzeczniejszych, ale nigdy nie bił kobiet. Kariera gwiazdora wydawała się skończona. Teraz jednak sytuacja się odwróciła – to Depp miał być oprawcą, a Heard oprawczynią. Dlaczego jednak oskarżenia nie niszczą jej kariery, tak jak zniszczyły jego?
Blondwłosa piękność, która marzyła o wielkiej sławie i gwiazdor kina, który lata świetności miał już za sobą i grał kolejne wcielenia Jacka Sparrowa, wytrzymali ze sobą kilka lat, w 2015 r. wzięli ślub. Po drodze było kilka kontrowersji, jak kuriozalny (i bardzo medialny) proces sądowy za to, że para wwiozła swoje dwa psy do Australii bez obowiązkowych badań.
Fot. Kadr z filmu "Dziennik zakrapiany rumem"
I wtedy się zaczęło.
Niby zgoda, ale nie do końca
Cały świat patrzył, jak kariera Deppa wali się jak domek z kart. Mało kto miał bowiem wtedy wątpliwości – mimo że było to jeszcze przed epoką Mee Too, która nastanie dopiero ponad rok później – że Heard, kobieta, mogła kłamać. Zwłaszcza, że aktorka miała zeznania dwóch świadków, którzy zaświadczyli, że Depp zachowywał się wobec niej agresywnie, a oprócz tego opublikowała zdjęcie swojej pobitej twarzy.
Prawnicy Deppa twierdzili jednak, że to tylko gra pod publikę, a Heard chce wyciągnąć od aktora po rozwodzie jak największą sumę pieniędzy – para nie podpisała bowiem umowy przedmałżeńskiej.
Heard się broniła – twierdziła, że jest ofiarą victim-blaming, a ludzie Deppa – "alkoholika i narkomana, który nie może wyjść z nałogów" – chcą wymusić na niej kłamstwa w sądzie. Pozwała nawet komika i przyjaciela Deppa Douga Stanhope'a za to, że stwierdził publicznie, że Heard szantażuje aktora.
W końcu w sierpniu 2016 r. obie strony doszły do porozumienia. Heard otrzymała od Deppa 7 milionów dolarów i wycofała wniosek o zakaz zbliżania się, a także pozew przeciwko Stanhope'owi. Aktorzy opublikowali także oświadczenie, w którym stwierdzili, że "ich związek było intensywny i pełen pasji, a momentami niestabilny, lecz zawsze pełen miłości". Powiadomili również opinię publiczną, że "nikt nie kłamał dla korzyści finansowych" i "nie było żadnych zamierzeń wyrządzenia szkody fizycznej lub emocjonalnej".
Fot. 123rf
To jednak nie był koniec.
Kontratak
W grudniu 2018 r. "Washington Post" opublikował napisany przez Heard tekst, w którym aktorka wyznała: "wypowiedziałam się przeciwko przemocy seksualnej i nasza kultura zareagowała gniewem. To się musi zmienić". I mimo że nie wymieniła Deppa z nazwiska, każdy wiedział o co chodzi. Heard znowu zaczęła temat.
Depp, który w tej historii był "panem złym", odebrał to jako atak. Jak bowiem stwierdził, cały artykuł opierał się na tezie, że Heard była ofiarą przemocy domowej, a Depp jej sprawcą. Postanowił zmienić całą medialną narrację – aktor pozwał Heard o zniesławienie i zażądał od niej zadośćuczynienia w wysokości, bagatela, 50 milionów dolarów.
Aktor już niczego nie owijał w bawełnę. Stwierdził, że to wszystko podstęp i kłamstwa Heard, które miały na celu przeciągnięcie mediów na jej stronę, finansowe korzyści oraz nowe role. Wyznał, że oskarżenia jego byłej żony odbiły się na jego karierze i stracił nawet przez nie rolę w "Piratach z Karaibów".
To nie wszystko – Depp faktycznie odwrócił narrację i powiedział, że to Heard dopuszczała się wobec niego przemocy. Aktorka miała m.in. dwa razy uderzyć go w twarz i raz rzucić w niego butelką – rozbite szkło poszarpały jego środkowy palec, który musiał być chirurgicznie przyszyty. Aktor zaniósł już do sądu relacje siedemnastu świadków, 87 filmów oraz zdjęcia, które dokumentowały rzekome poczynania Heard.
Mee Too tylko dla kobiet?
Mimo że prawnicy Heard nazwali to śmieszną próbą uciszenia Amber, po wyznaniu Deppa w mediach znowu zawrzało. Tym razem triumfowali wierni fani Deppa, którzy są już niemal pewni, że Heard zostanie uznana winną i będzie skończona.
Pikanterii dodaje fakt, że Heard była już oskarżona o przemoc w związku – przez swoją byłą partnerkę Tasyę Van Ree. Aktorka została aresztowana w 2009 r., jednak sprawa rozeszła się po kościach. Na niekorzyść Heard świadczą również plotki, że z Elonem Muskiem związała się jeszcze, kiedy była z Deppem.
Wydaje się, że narracja odwróciła się na dobre. Pod ostatnimi zdjęciami Heard na Instagramie są praktycznie same negatywne komentarze odnoszące się do oskarżeń Deppa. Powstała też internetowa petycja, w której ludzie domagają się usunięcia Heard z obsady "Aquamana 2" – a to z powodu jej kłamstw oraz domniemanej przemocy.
Nie wiemy, jak było naprawdę, sprawą zajmuje się sąd i to on – a nie media czy internauci – wyda wyrok. Nie mamy pojęcia, kto bił kogo i czy ktoś rzeczywiście kogoś bił. A może bili się oboje (są w końcu zdjęcia pobitych twarzy i Deppa, i Heard)? Trudno kogokolwiek tej chwili oskarżyć albo uniewinnić.
Zarzuty ciążyły na Deppie, jego kariera ucierpiała. Teraz zarzuty ciążą na Heard, dlaczego na razie nikt nie reaguje? Dlaczego nie ma w mediach wielkiej nagonki, jaka była na Deppa? Prawdopodobnie dlatego, że Depp jest mężczyzną, a o przemocy wobec mężczyzn nadal się nie mówi, nadal jest "śmieszna". Chłop bity przez babę, ha ha.
Zapominamy jednak, że feminizm to równość obu płci, a Me Too ma walczyć o ofiary przemocy, Wszystkie. To że wśród nich więcej jest kobiet, nie oznacza, że mężczyzn nie ma wcale. I ich także trzeba bronić i chronić.
Jeśli będziemy milczeć na zarzuty Deppa, Me Too poniesie klęskę. Ofiarą może być naprawdę każdy i o tym musimy pamiętać.