Niby się próbują dogadać, a tu takie zagranie. Resort Zalewskiej nasyła kontrolę na szkoły

Paweł Kalisz
Jeszcze tylko kilka dni dzieli nas od zapowiedzianego na 8 kwietnia ogólnopolskiego strajku nauczycieli. Wielu dyrektorów placówek szykujących się do protestu nie poinformowało Państwowej Inspekcji Pracy o sporze zborowym. Teraz mogą mieć kłopoty.
MEN chce, aby inspektorzy PIP sprawdzali, którzy dyrektorzy szkół nie zgłosili, że pozostają w sporze zbiorowym z nauczycielami. Fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta
Wiele wskazuje na to, że rząd ma potężne narzędzie do walki ze strajkującymi nauczycielami. Konkretnie – dyrektorami placówek, które przystępują do strajku. Problemy może mieć nawet 42,7 proc. dyrektorów szkół.

Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", tym dyrektorom, którzy nie zgłosili strajku do PIP, grożą grzywny lub nawet kary ograniczenia wolności. – Na naszą prośbę inspekcje pracy ogłosiły szczegółowe kontrole – poinformowała "DGP" osoba z otoczenia minister edukacji Anny Zalewskiej.

Tymczasem nauczyciele przygotowują się do powszechnego strajku, którego początek wyznaczono na 8 kwietnia. Nie wiadomo, jak długo może potrwać. Tymczasem zgodnie z harmonogramem już 10 kwietnia miały się rozpocząć testy gimnazjalne, a 5 dni poźniej do testów mieli przystąpić ósmoklasiści.


Niemniej jednak we wtorek toczą się – kolejne już – rozmowy ostatniej szansy. Liderzy nauczycielskich związków od rana dyskutowali ze stroną rządową o postulatach dotyczących podwyżek w oświacie. Po niespełna 1,5 godz. ogłoszono przerwę, która potrwa do godz. 16. Reprezentująca rząd Beata Szydło oznajmiła, że jej strona potrzebuje czasu, by rozpatrzyć nową propozycję związkowców.

źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"