Jeszcze jedna próba, by zapobiec strajkowi. Odbędą się kolejne rozmowy ostatniej szansy
Wydawało się, że tego planu już nic nie może zmienić – w piątek związki zawodowe podtrzymały zamiar rozpoczęcia w poniedziałek strajku w oświacie. Rozmowy, jakie odbyły się przed weekendem, nazywano negocjacjami ostatniej szansy. Wygląda jednak na to, że były to rokowania przedostatniej szansy. Nowe rozmowy zapowiedziano na niedzielę wieczór.
Piątkowe rozmowy, które również określano jako negocjacje ostatniej szansy, nie przyniosły żadnego efektu. Wicepremier Beata Szydło mówiła o zupełnie nowej propozycji dla nauczycieli – "pakcie społecznym dla oświaty".
Wzrost płac w szkolnictwie miałby do 2023 r. sięgnąć nawet do sumy 8100 zł – tyle brutto mieliby zarabiać średnio nauczyciele dyplomowani. Jest jednak warunek – nauczycielskie pensum miałoby wzrosnąć z 18 do 24 godzin tygodniowo. Gdyby pensum podniesiono do 22 godzin, wynagrodzenie wzrosłoby do 7400 zł.
Związkowcy komentowali, że zwiększenie pensum będzie oznaczać zwolnienia z pracy. To zaś oznacza, że planowane w dalszej przyszłości podwyżki zostaną de facto sfinansowane... przez samych nauczycieli.
– Nie zachodzą żadne okoliczności i przesłanki, które dawałaby nam legitymację do tego, żebyśmy mogli dyskutować o wstrzymaniu akcji strajkowej w poniedziałek – oceniał po piątkowych rozmowach szef ZNP Sławomir Broniarz. Na razie brak danych, czy na niedzielne rozmowy rząd ma dla nauczycieli jakąś nową propozycję.