Ten serial Netflixa wgniata w fotel. W "Ruchomych piaskach" Szwecja wcale nie jest idealna, jak meble z Ikei

Ola Gersz
To, że skandynawskie seriale kryminalne nie mają sobie równych, wiemy od dawna. "Ruchome piaski" nie są wyjątkiem. Ten szwedzki serial kryminalny zaskakuje od pierwszych minut – zamiast dorosłych mamy tu nastolatki, toksyczna miłość zastępuje niewinne, młodzieńcze zauroczenie, a szkolna strzelanina nie dzieje się w jednym z amerykańskich miast, ale pod spokojnym Sztokholmem.
"Ruchome piaski" trzymają w napięciu do ostatniego odcinka Fot. materiały promocyjne
Już sam początek mrozi krew w żyłach. Kamera powoli sunie po zakrwawionej podłodze, plamach krwi na blatach ławek, ciałach ofiar. W tle urywane oddechy, krzyki, odgłosy ucieczki, szkolny dzwonek. Ten ostatni nie pozostawia wątpliwości – doszło do strzelaniny w szkole.

W końcu kamera zatrzymuje się na młodej dziewczynie Mai. Nastolatka siedzi pod ścianą, ciężko oddycha, z jej przerażonych oczu płyną łzy, na ubraniu ma pełno krwi. Obok leży karabin. Tylko ona pozostała żywa w tej szkolnej klasie pełnej zabitych nastolatków.

Po chwili do sali wbiegają policjanci, Maja mdleje, kiedy prowadzą ją do wyjścia. W szpitalu zostaje dokładnie obejrzana. "Nie ma żadnych ran" – mówią zdziwieni lekarze po obserwacji zakrwawionej nastolatki. Później dziewczyna zostanie oskarżona o morderstwo, usiłowanie zabójstwa i współudział.


Tak wyglądają początkowe minuty pierwszego szwedzkiego serialu Netflixa "Ruchome piaski" opartego na wydanej w Szwecji bestsellerowej powieści Malin Persson Giolito. Już sam fakt, że strzelanina szkolna dzieje się w Djursholm w miodem i mlekiem płynącej Skandynawii, a nie w Stanach Zjednoczonych zadziwia i zbija z pantałyku. To w Szwecji dzieją się w ogóle takie rzeczy?

Takie pytanie będziemy zadawać sobie podczas oglądania tego sześcioodcinkowego serialu wielokrotnie. Bo rzeczywistość w "Ruchomych piaskach" nie jest w ogóle tak atrakcyjna, jak sterylne meble z Ikei.
Oprawca czy ofiara?
Kim jest Maja? Czy jest morderczynią? Co się stało w szkole? Tego na początku nie wiemy, poznajemy 18-letnią dziewczynę dopiero w retrospekcjach, które są pokazywane równoległe do scen z aresztu i sądowego procesu. To one nakreślą obraz nastolatki, która w swoim życiu podjęła kilka złych decyzji.

Bohaterka "Ruchomych piasków" pochodzi z dobrego domu, jest nieco nieśmiała, a rodzice za bardzo nie ingerują w jej życie. Dlatego nie protestują, kiedy Maja zakochuje się w bogatym Sebastianie i zmienia się o 180 stopni. Nawet im to imponuje – dziewczyna wydaje się szczęśliwa, chłopak jest miły, a do tego jego ojciec zaprasza całą rodzinę na swój jacht.

Jednak to, co wydaje się zwykłym młodzieńczym zauroczeniem szybko staje się niebezpieczną grą. Hedonista Sebastian wciąga Maję w swój tryb życia, w którym alkohol, narkotyki, pieniądze i imprezy są na pierwszym miejscu. Dziewczyna wsiąka w to jak gąbka. Dlaczego? Jest zakochana, a nastolatki kochają wyjątkowo mocno. Powoli Maja zauważa jednak rysy na swoim "księciu z bajki". Mało tolerancyjny, zamknięty na inność, gardzący biedniejszymi od niego, do tego mający złą relację z toksycznym ojcem – te ciemne strony miłości dochodzą do szwedzkiej nastolatki dopiero potem. Uczucie w końcu staje się toksyczne, a Maja jest w klatce. Wygra serce czy rozum?

Nastolatki nie takie szczęśliwe
"Ruchome piaski" to serial dla nastolatków, ale bliżej mu do brytyjskich "Skins" niż amerykańskiego "Riverdale". Jest naturalistycznie i bez owijania w bawełnę – nawet szwedzkie, bogate nastolatki mają problemy. A może zwłaszcza one. Może pieniądze wcale nie są dla młodych takie dobre? Może wystarczyłaby im trochę zrozumienia i zainteresowania ze strony rodziców?

Szwedzki serial nie zatrzymuje się jednak tylko na problemach współczesnej młodzieży. Zahacza o terroryzm, kryzys uchodźczy i ksenofobię, dostęp do broni, uzależnienia, problemy z własną tożsamością. Niektóre te kwestie poruszone są mocniej, innej słabiej – sprawia to momentami wrażenie, jakby twórcy "Ruchomych piasków" chcieli upiec kilka pieczeni na jednym ogniu i próbowali zmieścić w kilku odcinkach zbyt wiele tematów.

To jednak nie odbiera przyjemności w oglądaniu. Wszystkie braki rekompensuje bowiem wartka akcja, która nie zatrzymuje się nawet na chwilę. Momentami widz siedzi wręcz na krawędzi fotela (lub łóżka). Czy Maja spędzi w więzieniu 14 lat? Czy poznamy prawdę o tym, co stało się w szkolnej klasie? Kryminały tylko skandynawskie
Netflix udowodnił już, że seriale dla nastolatków mu wychodzą. Chociaż nie wszystkie. Duński "Rain" oglądało się fajnie, ale to nasiąknięta błędami telenowela z dziwaczną intrygą. Jednak "Ruchome piaski" mimo że nie są idealne, zdają egzamin na dobry show dla zarówno młodszej, jak i starszej widowni.

Zdają też egzamin jako serial kryminalny. To jednak nie dziwi, Skandynawowie są w tym gatunku mistrzem. Nikt w sumie nie wie dlaczego – niezbyt przyjemna pogoda, długie zimowe noce, odcięcie od reszty świata, dzika przyroda? Być może. Teraz dochodzi do tego jednak dobrobyt.

"Ruchome piaski" pokazują bowiem, że nawet w jednym z najszczęśliwych krajów świata mogą zdarzyć się tragedie.