"Jak sobota to...". Też zacząłeś już nucić? Ta piosenka jest jak wiral, od którego nie ma ucieczki

Adam Nowiński
Z niektórymi reklamami jest tak, że widzimy je, przetwarzamy i zapominamy. To z pewnością nie grozi ostatniej reklamie Lidla, która od jakiegoś czasu gości w naszych domach i... w głowach wielu Polaków. Co sprawia, że jest ona aż tak nie do zapomnienia? Zapytaliśmy specjalistów i samego Lidla.
Czy wiedzieliście, że piosenka z reklamy Lidla była wzorowana na utworze Ireny Santor? Zrzut z ekranu / YouTube
Pamiętacie film animowany "W głowie się nie mieści"? Opowiada on historię spersonifikowanych uczuć, które kierują ze środka głowy zachowaniami każdego człowieka. Wszystkie wykonane akcje, zobaczone rzeczy czy wydarzenia to specjalnego koloru kulka – wspomnienie, która trafia do pamięci krótko lub długotrwałej. W filmie pokazano też "specjalną kulkę", która ciągle powraca do głowy i sama się odtwarza.
YouTube.com / Marcell Sipos
Tak właśnie została przedstawiona wiralowa reklama, która tak zapada człowiekowi w pamięć, że co jakiś czas do niego powraca i mu się przypomina. I nie zależnie co robi, czy leży i patrzy w sufit, czy rozmawia ze znajomymi. Ta reklama ciągle się "włącza" i daje znać o sobie.


"Od razu zagrała mi w głowie"
I tak w przenośni działałaby w tym filmie najprawdopodobniej reklama Lidla, która namawia do odwiedzenia tej sieci w każdą sobotę i kusi promocjami. Jest ona tak chwytliwa i zapadająca w pamięć, że nawet zapisanie jej słów: "jak sobota to..." powoduje, że w głowie zaczyna nam grać ta melodia.
Na YouTube zaczęły powstawać wielogodzinne wariacje piosenki Lidla. YouTube.com / BRK
– Jak pan tylko powiedział jej słowa, to od razu ją usłyszałam w głowie – mówi nam Karol, student Politechniki Warszawskiej, którego zapytaliśmy o znajomość piosenki Lidla.

– Rzeczywiście zaraz wiadomo o co chodzi, a ja, chociaż nie lubię i nie umiem śpiewać, to i tak sobie ją podśpiewuję. Jak słyszę już samo słowo "sobota" to mi się ona przypomina i od razu słyszę jak mi zaczyna grać w głowie – dodaje Stefan, także student tej uczelni.

A Lidl ma też sposób na to, żeby piosenka się nie znudziła i kolokwialnie mówiąc "nie przejadła się" widzom, tak jak wcześniej stało się z pewną melodią reklamującą sieć marketów z elektroniką. Jej wykonawczyni – Ewelina Lisowska – jeszcze do teraz jest hejtowana za jej zaśpiewanie.

W przypadku niemieckiej firmy jest jednak inaczej, bo stosowane są różne wariacje tego utworu. Ostatnio mamy do czynienia np. z jej operową wersją. Do tego oczywiście dochodzi inna oprawa wizualna, inne przebrania aktorów i statystów. Wszystko po to, żeby było ciekawie.

Skąd się wzięła?
Okazuje się jednak, że utwór ten jest znany, szczególnie starszemu pokoleniu, które dobrze pamięta film "Przygoda na Mariensztacie" i twórczość Ireny Santor. To przeróbkę jej piosenki "Jak przygoda to tylko w Warszawie" właśnie z tego filmu słyszymy w reklamach Lidla.
YouTube.com / Edyta Perkisowski
– Z radością obserwujemy powodzenie, jakim cieszy się piosenka "Jak sobota to tylko do Lidla" – mówi nam Aleksandra Robaszkiewicz, menadżerka ds. komunikacji sieci sklepów Lidl w Polsce.

– Źródłem dużej popularności naszej reklamy jest na pewno starannie przeprowadzony research, ogromna nośność i popularność oryginalnej melodii oraz odrobina dystansu obecna w tekście tej piosenki. Żartobliwe "rampampampam" cytowane jest przez Polaków niemal równie często, co słowa "Jak sobota to..." – dodaje rzeczniczka.

A co na ten temat sądzi specjalista? Skąd bierze się fenomen tego typu utworów, które tak zapadają nam w pamięć?

– W branży nazywa się to efektem "familiarity", czyli przekładając na polski chodzi o swojskość danego utworu czy reklamy – mówi naTemat Jerzy Rosiński, psycholog reklamy.

Jego zdaniem dzięki "swojskości" danej reklamy nawet jak nie lubimy danego utworu, to po jakimś czasie słuchania i tak zaczynamy go samoistnie nucić, bo łatwo się przyswaja.

– Coś, co kojarzy się nam dobrze, a w tym przypadku utwór Ireny Santor, jest więc łatwo przywoływalne. Oczywiście jest ryzyko, że nam się taka "dobroć" przeje. Można to łatwo zademonstrować na przykładzie pączków. Zjemy jeden lub dwa i nam smakują, ale po dziesięciu zrobi nam się niedobrze – porównuje nasz rozmówca.

Czy tak samo będzie w przypadku piosenki Lidla? Nie wiadomo. Jedno jest pewne – nie straci ona szybko na aktualności, bo przecież stworzono ją, żeby zachęcać do zakupów w soboty przed niedzielą niehandlową. A zgodnie z zapowiedziami rządu ma ich być z roku na rok coraz więcej.