"A kiedy ktoś z rządzących był w Katyniu?". Rodziny pomordowanych czują się traktowane, jakby ich nie było

Katarzyna Zuchowicz
Za pół roku kończy się kadencja rządu, który na sztandary wyniósł politykę historyczną i patriotyzm. Ale w czasie tych czterech lat ani prezydent, ani żaden z premierów, nie pojawił się na cmentarzu polskich oficerów w Katyniu. Co roku, w okolicach 13 kwietnia, wielu Polaków sobie o tym przypomina. "A kiedy ktoś z obecnie rządzących był ostatnio w Katyniu?" – pytają w internecie.
Cmentarz w Katyniu. Tak było w 2011 roku. fot. Wojciech Olkuśnik/Agencja Gazeta
Smoleńsk przykrył Katyń, widać to było praktycznie każdego roku, odkąd PiS doszedł do władzy. Co roku wielu Polaków zwracało na to uwagę. Bo choć obchody były i są organizowane w Polsce, to za rządów PiS nie zdarzyło się, by najwyższe władze RP uczciły Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej właśnie tam – w Katyniu.

Tak samo jest teraz, choć komentarze pojawiają się jakby ze zdwojoną siłą. Obecny rząd miał być przecież najbardziej patriotycznym ze wszystkich. Tymczasem jego kadencja zbliża się do końca. A wizyty na nekropoliach katyńskich – z okazji tego dnia – nie odbywały się na najwyższych szczeblach. Zresztą, to samo dotyczy Smoleńska.


"Od kiedy rządzi PiS, delegacje państwowe w Katyniu mają najniższą rangę w ostatnich kilkunastu latach", "Czy Prezydent Andrzej Duda był w Smoleńsku, chociaż raz przez te 9 lat?A może w Katyniu był?! Żenada!"– punktują internauci. Takich wpisów znajdziemy dziś na Twitterze naprawdę sporo – Wygląda na to, że instytucje państwa polskiego od 2015 roku pamiętają tylko o katastrofie smoleńskiej. Nikt już nie pamięta, na jaką uroczystość polska delegacja z Lechem Kaczyńskim na czele, jechała wtedy, gdy do tej katastrofy doszło – reaguje Adam Szłapka, poseł Nowoczesnej, członek Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.


Duda w Charkowie i Bykowni

– Uważam, że to wstyd, że prezydenta dotąd nie było jeszcze w Katyniu – ocenia w rozmowie z naTemat Ewa Bojanowska-Burak, prezes Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich w Katowicach.

Ma 82 lata. Z jej ust padają gorzkie słowa: – Niestety, my jesteśmy traktowani przez obecny rząd jakby nas nie było. Moje pokolenie już się wykrusza. Wydawało mi się, że u schyłku naszej działalności powinna być jakaś opieka nad nami. A my czujemy się opuszczeni. Brakuje zaangażowania. Dla władzy Żołnierze Wyklęci są oczkiem w głowie. Tak mi się wydaje. Tak to wygląda.

Jednak nie do końca jest tak, że przedstawicieli obecnych władz zupełnie w miejscach pamięci Zbrodni Katyńskiej nie było. Prezydent Andrzej Duda składał kwiaty w Bykowni i w Charkowie – w 2015 i w 2017 roku, w grudniu. Nie był to Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Na miejsca pamięci jeździł też Piotr Gliński, minister kultury. W ubiegłym roku był na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie. – Przyjechaliśmy z Rodzinami Katyńskimi. To jest obowiązkiem polskich władz, żeby być tutaj, żeby pamiętać, żeby instytucjonalizować pamięć. I to jest główny powód naszej wizyty – mówił. Towarzyszyli mu m.in. przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, MSZ, był też Jacek Sasin, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ale czy to coś zmienia w powszechnym odbiorze?

"Katyń jest odcięty"

Izabella Sariusz-Skąpska, prezes Federacji Rodzin Katyńskich, była z ministrem Glińskim w Charkowie. Jechało 70 osób. W 2017 roku mała grupka Rodzin Katyńskich towarzyszyła także delegacji z ministrem Glińskim w Bykowni.

– W tym roku do tej pory nic nie wiemy o żadnych planach wyjazdu na jakąkolwiek nekropolię katyńską. 13 kwietnia odbywają się uroczystości w Muzeum Katyńskim, na szczeblu Ministerstwa Obrony Narodowej. Prezydent ma składać kwiaty pod Krzyżem Katyńskim, ale w Krakowie. O wyjeździe do Rosji czy na Ukrainę nic nie wiemy – mówiła w piątek w rozmowie z naTemat.
Jednak sam Katyń 13 kwietnia w ostatnich latach praktycznie zanikł. – Delegacje jeżdżą na
inne nekropolie, a Katyń jest ciągle bez nas, jest odcięty. Dla nas to smutne, że popada w...
Zapomnienie? Czy rodzaj politycznej niełaski? Trudno to nawet nazwać. Padamy ofiarą
milczenia – mówi.

Przykrył go Smoleńsk i wydarzenia 10 kwietnia. Bo jeśli jakaś delegacja składała kwiaty w Katyniu, to właśnie tego dnia. Najpierw w miejscu tragedii smoleńskiej, potem na katyńskim cmentarzu albo odwrotnie. Tak było również w tym roku. Jak donosiły media, 10 kwietnia przy lotnisku Siewiernyj kwiaty złożył ambasador RP w Moskwie. Stamtąd, tego samego dnia, udał się do Katynia. Bez udziału Rodzin Katyńskich.

– Trudno nazwać to delegacją, to jest po prostu obowiązek ambasadora. Katyń zasługuje na to, aby uroczystości odbywały się co roku, przynajmniej na szczeblu ministerialnym. A także, by czcić pamięć o Zbrodni w dniu, o który przez lata walczyliśmy, by był Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej – właśnie 13 kwietnia. Obecnie zrobiono z tego "dwa w jednym". Nie rozdziela się katastrofy w Smoleńsku od mordu w Katyniu – uważa Izabella Sariusz-Skąpska.

"To była przecież nasza uroczystość"
Ona nie łączy tych dni, choć w Katyniu straciła dziadka, a w katastrofie smoleńskiej ojca. – Nie mylę 10 i 13 kwietnia, nie tylko z powodów osobistych. Tyle lat zabiegaliśmy o Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Trwały dyskusje, który dzień wybrać - wspomina.
Izabella Sariusz-Skąpska

Była opcja, przez rodziny niezrozumiała, wskazująca 5 marca, kiedy wydano rozkaz katyński. Argumentowaliśmy, że to jak stawianie pomnika Stalinowi. Dla nas istotna była data 13 kwietnia. W 1943 roku tego dnia po raz pierwszy świat usłyszał słowo „Katyń”. Tego dnia prawda zaczęła wychodzić z dołów śmierci. A po latach 13 kwietnia 1990 roku Rosjanie przyznali się do odpowiedzialności za mord. Nikt z nas nie zamierza zmieniać jej daty. Mimo, że 10 kwietnia 2010 zginęli też członkowie Rodzin Katyńskich. W katastrofie, kilkanaście kilometrów dalej.



Izabella Sariusz-Skąpska podkreśla: – To była przecież nasza, Rodzin Katyńskich, uroczystość. Na miejscu, na te 96 osób czekała duża grupa rodzin, która pojechała pociągiem specjalnym. Moja Siostra czekała na Tatę na miejscu. Córka Andrzeja Przewoźnika też. A nam te daty nigdy się nie mylą.

Jak było w poprzednich latach? Ewa Bojanowska-Burak wspomina Bronisława Komorowskiego, gdy jak jeszcze był marszałkiem Sejmu zawsze – jak mówi – mogli na niego liczyć: – Zawsze był z nami w bliskim kontakcie. Był zaangażowany. To dzięki niemu 13 kwietnia jest dniem katyńskim.

W 2011 roku Bronisław Komorowski był w Katyniu jako prezydent. Rok później delegacji przewodził minister kultury, w kolejnym roku szef Kancelarii Premiera, był też wicemarszałek Sejmu, szef BBN i minister obrony.

– Do Katynia, Charkowa, Miednoje, Bykowni jeździli z nami prezydenci i premierzy. Zejście poniżej szczebla ministerialnego byłoby elementem spychania. Natomiast dojście do poziomu ambasadora jest trudne do przyjęcia – mówi Izabella Sariusz-Skąpska.

Dziś 13 kwietnia w Bykowni na Ukrainie kwiaty również składał ambasador RP.
Nie wygłosili przemówień

Rodziny Katyńskie pamiętają, jak to się zmieniało. W 2016 roku do Katynia pojechała senator Anna Maria Anders.
Izabella Sariusz-Skąpska

"Na miejscu czekała pani ambasador Katarzyna Pełczyńska Nałęcz. Wtedy rangę uroczystości podnosiła obecność biskupa Antoniego Dydycza. Samolot specjalny lądował w Witebsku, 120 kilometrów od Katynia. Ale w 2017 roku była już tylko uroczystość na szczeblu ambasadora, odczytano list od ministra Glińskiego".

Owszem, prezes Federacji Rodzin Katyńskich przyznaje, w 2017 roku była propozycja dla rodzin wyjazdu do Katynia, ale przez Moskwę. Pojechało bardzo mało osób. Tak długa podróż odstraszyła wielu. Kilkanaście godzin w drodze, jednego dnia.

– W 2017 roku przedstawiciele Rodzin Katyńskich mieli przygotowane wystąpienie i
nie zostali dopuszczeni do głosu. Powiedziano im, że takie rzeczy to się wcześniej ustala z
organizatorami. To była pierwsza sytuacja, kiedy ktoś nam powiedział, że nie jesteśmy u
siebie. Że na Polskim Cmentarzu Wojennym, my, Rodziny Katyńskie, nie jesteśmy
żadną stroną. Tak nas wtedy potraktowano – wspomina z goryczą.
Tak było w 2017 roku.Fot. Screen/Facebook
W 2018 roku Sejm uczcił pomordowanych w Katyniu minutą ciszy. Na wniosek posła PO Jacka Protasiewicza.

Rozgoryczenie rośnie, bo członkowie Rodzin Katyńskich są coraz starsi. – Te osoby niejedno widziały. A przede wszystkim widziały lata kłamstwa katyńskiego. I nagle okazuje się, że kłamstwo katyńskie minęło i przychodzi zapomnienie katyńskie. Czy to ma być następny etap? – pyta pani prezes.

Co na to politycy PiS? Jeden odsyła nas do ambasady w Moskwie: – To oni się tym zajmują, powinni wiedzieć, jakie delegacje przyjeżdżają.

Drugi: – Jeszcze mogę zrozumieć brak prezydenta, czy premiera w Katyniu ze względu na napięte stosunki z Rosją i niewyjaśnione kwestie dotyczące m.in. wraku. Tu nie dziwię się niechęci władz najwyższych. Ale gdyby pojechał marszałek Sejmu czy Senatu, to nie widziałbym w tym noc zdrożnego. Myślę, że nie wzbudzałoby to kontrowersji, a byłoby to uczczenie pamięci zamordowanych.

Jaka polityka historyczna

Centralne obchody 13 kwietnia odbywają się w Muzeum Katyńskim w Warszawie, ale uroczystości trwają też w wielu innych miastach Polski. W całym kraju oddawany jest hołd pomordowanym żołnierzom. Ale chyba wszyscy widzą, że obchody centralne giną w cieniu Smoleńska. Zwłaszcza, jeśli pamiętamy, jak rząd podkreśla wagę polityki historycznej. I, na przykład, jak walczył o to, by Amerykanie zostawili w spokoju Pomnik Katyński w Jersey.

– To pokazuje, że historia i pamięć, a także rzeczy, które dla wielu ludzi są bolesne, mają być narzędziem. Nic więcej – ocenia Adam Szłapka.

Izabella Sariusz-Skąpska dodaje: – W życiu publicznym wiele mówi się o polityce historycznej. To jest oksymoron. Bo albo polityka, albo historia. A jeśli historia podlega pod dyktat polityczny, przestaje być samodzielną historią.