Nowy Mercedes CLA. Prowadzi się znakomicie, ale nie to w tym aucie jest najważniejsze

Paweł Kalisz
Mercedes postanowił odświeżyć swoje coupé w klasie kompaktów i wypuścił nowy model CLA. Auto trochę urosło w stosunku do poprzednika i bardzo wypiękniało. Najważniejsze jest jednak to, jak się zachowuje na drodze. Tu trzeba przyznać, że inżynierowie ze Stuttgartu wykonali kawał świetnej roboty.
Mercedes CLA 250 4-MATIC z pakietem Edition 1 prezentuje się nad wyraz interesująco. Fot. Paweł Kalisz / naTemat
To, jak wygląda nowe CLA, wiadomo było od dawna. Zdjęcia samochodu krążą już w sieci od pewnego czasu. Auto może się podobać, ma elegancką linię, nawiązująca mocno do większego brata CLS. Na szczęście CLA jest od niego znacznie tańsze, co pozwala przypuszczać, że będzie się cieszyć dużo większym zainteresowaniem.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
CLA to auto typu coupé. Jego cechą charakterystyczną są drzwi pozbawione górnej ramki wokół szyby i nisko poprowadzona linia dachu już od połowy jego długości. Dzięki temu samochód sprawia bardziej drapieżne, sportowe wrażenie. Gama silników jest szeroka i każdy znajdzie coś dla siebie. Żadna z jednostek nie będzie miała problemów z rozpędzeniem tego Mercedesa, choć czasami auto ze względu na swój sportowy charakter będzie wyglądać na... szybsze niż jest w rzeczywistości.


Miałem okazję jeździć trzema wersjami benzynowymi. Najsłabsza CLA 200 nieźle radzi sobie na drodze i w normalnym użytkowaniu będzie z pewnością wystarczająca. Nie spalając cysterny benzyny zapewni wystarczającą dynamikę w mieście czy drogach krajowych. Do jazdy na polskich autostradach polecam jednak CLA 220, a na niemieckie CLA 250. Ten ostatnio zapewni kierowcy i pasażerom sporo niezapomnianych wrażeń podczas szybkiej jazdy.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Najmocniejszą (i najdroższą) wersją, jaką przygotowano na prezentację, był CLA 250 4-MATIC. Jest to jednocześnie najpotężniejsza (i najdroższa) fabryczna wersja "cywilna", czyli taka, która nie przeszła przez ręce specjalistów z AMG. Silnik na 224 konie i rozpędza Mercedesa do setki w zaledwie 6,3 sekundy. Przyznaję, że jazdą czarnym Mercedesem CLA z pakietem Edition 1 sprawiła mi najwięcej frajdy.

Auto prowadzi się rewelacyjnie. Przede wszystkim trzyma się drogi niczym gokart, nawet na szybko pokonywanych zakrętach nie czuć żadnego uślizgu kół. Tam gdzie chcemy, tam po prostu jedzie. Byłoby to pewnie trochę nudne, gdyby był czas, by się nad tym zastanowić. Przy prędkościach, jakie osiąga CLA 250, lepiej skupić się na prowadzeniu auta.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Co ciekawe, niewiele wolniej jeździ się wersją CLA 220. Ten silnik ma "tylko" 190 koni i według danych fabrycznych rozpędza auto do setki w równe 7 sekund. Prędkość maksymalna jest dużo wyższa niż te, z którymi można się poruszać na polskich drogach, a "kopa" jest dość, by spokojnie wyprzedzać sobie tiry na drogach.

Inna rzecz, że przy prędkościach powyżej "polskich autostradowych", czyli od 140 km/h w górę, CLA 220 powoli zaczyna dostawać zadyszki. Jeśli marzysz o tym, by zobaczyć jak wskazówka prędkościomierza zakrywa liczbę 250, to nic z tego. W CLA 220 najwięcej co się da wycisnąć, to "jedynie" 235 km/h.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Nowa generacja coupé lekko urosła. Najbardziej wdzięczni będą za to kierowca i pasażer siedzący obok w fotelu. Trochę gorzej jest z tyłu, gdzie samo wejście do środka stanowi spore wyzwanie dla wysokich osób. Górna krawędź drzwi jest poprowadzona na tyle nisko, że trzeba bardzo mocno pochylić, by nie uderzyć głową podczas wsiadania. To cena, jaką trzeba zapłacić za sportową sylwetkę auta.

W środku każdy element samochodu wręcz krzyczy, że jest Mercedesem. Poczynając od typowego dla tej marki braku dźwigni wycieraczek po prawej stronie kolumny kierowniczej, przez umieszczony na drzwiach mechanizm elektrycznego ustawiania fotela, po wielofunkcyjną kierownicę z dużym logo trójramiennej gwiazdy.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Cechą charakterystyczną modelu CLA, jak i wcześniej nowej klasy A, są dwa wyświetlacze ciekłokrystaliczne na desce rozdzielczej. Na mniejszym, umieszczonym za kierownicą, mamy wyświetlany prędkościomierz, obrotomierz i kilka podstawowych funkcji. Na większym, znajdującym się pośrodku kokpitu mamy nawigację oraz centrum sterowania klimatyzacją, radiem i licznymi systemami wspomagającymi kierowcę podczas jazdy.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Co ciekawe, nowy CLA standardowo wyposażane jest w MBUX (Mercedes-Benz User Experience). W skrócie: jest to system, dzięki któremu można sterować głosem wieloma funkcjami. Wystarczy powiedzieć "hej, Mercedes" i po pytaniu "tak, słucham?" wydać dyspozycję.

Przykład? Proszę bardzo. Można powiedzieć "odsuń roletę" i po chwili mamy odsłonięty szklany dach. Zresztą sam dach też można otworzyć komendą głosową. Gdy stwierdzimy, że jest nam zimno, MBUX sam podniesie temperaturę w systemie klimatyzacji. Opuszczenie czy podniesienie szyby bocznej lub wybranie telefonu do przyjaciela także nie jest żadnym problemem.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Z Mercedesem można też zwyczajnie "pogadać". Zapytany o sens życia mówi, że trzeba się zdrowo odżywiać, uprawiać sport, spotykać z przyjaciółmi. Na pytanie, co sądzi o BMW stwierdza, że pewnie to samo co pytający, bo inaczej przecież nigdy by się nie spotkali. System podobno się uczy, zarówno głosu, komend, jak i przyzwyczajeń kierowcy. Jeśli w każdy piątek jeździmy po pracy do sklepu, to po jakimś czasie sam zapyta, czy życzymy sobie pojechać na zakupy.

CLA to – jak wspomniałem – Mercedes w każdym calu, ze wszystkimi tego zaletami i – niestety – wadami. Mnie osobiście nie podobają się kratki nawiewu. Wiem, że mają przypominać felgi AMG, ale błyszczą się okropnie i daleko im do stylowej elegancji. Za to materiały użyte przy produkcji i jakość montażu nie zostawiają wiele do życzenia. Tak powinno wyglądać każde auto. To jednak wszystko kwestia gustu.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Bagażnik pomieści 460 litrów, czyli jest o 10 litrów mniej niż w poprzedniej wersji. Jak na tę klasę to nie jest mało, a dostęp do środka jest bardzo łatwy i wygodny. Unosi się tylko klapa, bez tylnej szyby, więc pralki czy roweru w środku nie przewieziemy – chyba że rozłożone na drobne części. Ale na wakacje spakujemy się bez większego problemu.

To, co jeszcze zwróciło moją uwagę, to sposób zamykania klapy bagażnika. Otwieranie jest proste, naciska się znaczek z logo gwiazdy i klapa unosi się do góry. Brak jednak przycisku do zamknięcia – trzeba złapać za bardzo niewygodny uchwyt i pociągnąć klapę w dół. Albo tradycyjnie złapać dłonią za klapę, brudząc rękę i zostawiając odciski palców na lakierze.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Wspomniałem już o tym, że tylna kanapa do spółki z dachem nie są zbyt przyjazne dla wyższych pasażerów. Za to z przodu kierowca i pasażer doświadczają pełnego komfortu. Jest dość szeroko, żeby nawet dwóch rosłych mężczyzn nie walczyło o miejsce na łokieć, a na nogi i głowę miejsca jest aż nadto.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Reasumując – CLA to świetny wybór dla singla lub rodziny z na tyle małymi dziećmi, dla których opadający dach nie stanowi problemu. Albo dla pary, która tylko okazyjnie zabiera kogoś na przejażdżkę.

Ile trzeba zapłacić za nowego Mercedesa? Nie tak dużo, zważywszy na renomę marki i frajdę, jaką daje podróżowanie CLA. Ceny zaczynają się już od 125 tysięcy za CLA 180. Najdroższy jest CLA 250 4-MATIC, którego cena zaczyna się od 174 tysięcy złotych. Dorzucając dodatkowe elementy wyposażenia cena może dojść nawet do ponad 250 tysięcy złotych.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Dużo? Pewnie można za to kupić wiele innych samochodów. Ale przecież nie trzeba wykupować pakietu Edition 1, już i bez niego samochód fantastycznie wygląda oraz jeździ i zapewnia mnóstwo frajdy. Świetny wybór dla tych, którzy cenią sobie zarówno piękno motoryzacji, jak i nowoczesne rozwiązania techniczne.