Pomaga bezdomnym, a oni pomagają mu w popularności. Kontrowersje wokół polskiego kanału na YouTube

Bartosz Godziński
"Jak to ogarnąć?" to jeden z najbardziej oryginalnych, ale i kontrowersyjnych kanałów na polskim YouTube. Autor rozmawia z bezdomnymi, chorymi lub uzależnionymi - ku przestrodze oraz niesieniu pomocy. Internauci jednak zarzucają mu, że pod płaszczykiem dobrego Samarytanina, zarabia na cudzym nieszczęściu.
Magda oraz Jacek Kurzątkowski - autor kontrowersyjnego kanału na YouTube Screen z YouTube / "Jak to ogarnąć?"
Jacek Kurzątkowski jest youtuberem, którego filmy mają od kilkudziesięciu do nawet miliona wyświetleń. Te najpopularniejsze, to nagrania z osobami "niewidzialnymi" - publikuje je od połowy 2018 roku. Jedną z głównych bohaterek serii jest narkomanka Natalia. Przed internautami zwierza się ze swoich demonów i walczy z uzależnieniem od heroiny.

– Myślałam, że wyciszy mnie to z emocji, ale zniszczyło mi psychikę. Kiedyś potrafiłam pięknie pisać, ale ten talent jest przyćmiony. Słowa nie przychodzą mi z taką łatwością jak kiedyś. Zapominam – wyznaje w filmie, w którym odpowiada na pytania widzów kanału. Równocześnie trwa licytacja jej obrazu, z którego zebrane pieniądze ma otrzymać mama Natalii.
Pomaga czy szkodzi?
Filmy na kanale "Jak to ogarnąć?" mają ogromną wartość poznawczą. Rzadko tak naprawdę słuchamy, co właściwie do powiedzenia mają osoby z nizin społecznych. Przechodzimy obok nich szybkim krokiem. Kurzątkowski wręcz przeciwnie. W jednym z filmów rozmawiał nawet z pijanym alkoholikiem.


– Łamię podstawową zasadę. Z alkoholikami, którzy są pijani, się nie rozmawia. Ja jednak taki wywiad z robiłem. Dlaczego? Ponieważ ci ludzie są wśród nas i są wśród nas pijani, dlatego nie widzę powodu, żeby nie wykorzystać takiej rozmowy do poznania ich psychiki – tłumaczy youtuber.
54-letni Andrzej, który od 3 lat jest bezdomnym. Przyznaje, że pije codziennie, ale nie szuka pomocy. Z własnego wyboru.

"Świetny materiał. Dzięki Jacku. Jak widać bezdomni świetnie sobie radzą. Mają ubranie, mają gdzie spać, mają za co wypić i zjedzą co nie co. Mają wszystko co trzeba, by żyć. Nie bardzo są przejęci swoim stanem. Chcą świętego spokoju, alkohol pomaga im osiągnąć stan obojętności" – czytamy w jednym z komentarzy.

Kurzątkowski prowadzi też internetowe zrzutki na pomoc dla swoich gości. W jednej z nich zbiera na parę, której grozi eksmisja. "To fakt, że oboje są niezaradni życiowo, ale nie brakuje im szczerości, humoru. Próbujemy ich zaktywizować i obserwujemy, jak powoli przejmują coraz więcej obowiązków" – czytamy na stronie zbiórki.

Działalność youtubera z jednej strony odkrywa przed widzami zupełnie nieznany świat, a z drugiej w jakiś przysługuje się osobom w potrzebie. Na filmikach kupuje jedzenie, czy okulary korekcyjne. Gdzie w tym wszystkim kontrowersje? Przecież wywiady z ludźmi z marginesu nikogo już dziwią. Pozory jednak potrafią mylić.

W internecie pełno krytyki, a filmy dalej powstają
– Oglądając ten kanał odniosłem wrażenie, że każda nieporadność tych ludzi daje mu jakąś perwersyjną satysfakcję – mówi Paweł Fomiczewski z kanału "Co Jest Cięte". W poniższym filmie wyliczył szereg dyskusyjnych zachowań Jacka Kurzątkowskiego.
– Drogi autorze, doskonale wiesz, że to są ludzie nie do końca zdają sobie sprawę, co się w okół nich dzieje. Nie mają świadomości, jak funkcjonuje internet – zwraca się bezpośrednio Paweł z kanału "Co Jest Cięte". Nawiązuje do serii niewygodnych pytań zadanych jednej z bohaterek (np. "Dlaczego śpicie na brudnych poduszkach?", "Czy Magda była prostytutką?").

– Celowo czytasz właśnie takie pytania, żeby było kontrowersyjnie. Wykorzystujesz tych do ludzi do tego, by twój kanał zdobywał popularność. Robisz to ich kosztem. Zarabiasz na ich krzywdzie. Krzywdzisz ich i manipulujesz wszystkimi wokoło, że im pomagasz – grzmi youtuber.

Podobnych komentarzy i apeli o zaprzestanie prowadzenia kanału "Jak to ogarnąć?" jest bardzo dużo w internecie.
Screeny z Wykopu i YouTube
Nie będę owijał w bawełnę - bezdomni są skutecznym sposobem na nabicie wyświetleń. Od dawna wykorzystują ich youtuberzy chcący małym kosztem szybko zdobyć popularność. W zeszłym roku pisałem o Marcinie Dubielu, który podarował bezdomnemu buty za 1000 zł. Opłacało się, bo filmik zdobył ponad milion wyświetleń.

Pod lupą radia i telewizji
Od miesięcy powstają kolejne filmiki próbujące zdemaskować "Jak to ogarnąć?". W końcu zajęły się nim też media, ale materiały o podobnej treści wciąż trafiają na kanał.

Kurzątkowski w lutym był (anty)bohaterem "Interwencji" Polsatu. Reporterzy dotarli do jego rozmówców, którzy wyznali ukrywaną prawdę przed kamerami. "Bezdomne siostry" za występ na kanale "Jak to ogarnąć?" dostały po 50 zł na głowę. Cieszyły się i mówiły, że to dla nich duża suma. Nie miały pojęcia jednak, że z reklam na YouTube można zgarnąć kilka razy tyle. Nieświadomi byli też inni goście.

– Nie wiedziałem, że można zarabiać w ten sposób pieniądze. Za wyświetlenia, za reklamy itd. On zobaczył we mnie złotą rybkę, dosłownie. Podejrzewam, że przynosiłem spory "hajs". Dobrze na tym zarabiał za same wyświetlenia, jego publika rozrastała się bardzo szybko – mówił Polsatowi pan Olek, były bezdomny.
W materiale jest też poruszony temat zbiórek, na które internauci wpłacili aż 40 tys. złotych. Początkowo pieniądze miały iść na pomoc bohaterom filmów, ale ustalony przez youtubera regulamin... pozwolił na zmianę celu.

– W pewnym momencie zrozumiałem, że ta pomoc ma zbyt małe znaczenie, jest za bardzo jednostkowa i że znacznie więcej można uzyskać w sensie dobra społecznego, nie na pomocy jednej osobie, a na ukazywaniu problemu – tłumaczył Kurzątkowski w rozmowie z reporterem "Interwencji".

Youtuber był też gościem TOK FM. – Ci bezdomni zgodzili się, żeby świat obejrzał ich los. Mam to nagrane – wyjaśnił. Próbował tłumaczyć dlaczego płaci niewiele w zamian za nagranie filmiku, który jest skazany na popularność.

– Występowałem w paradokumentach, do roli trzeba się przygotować przez kilka dni, a płacą za dzień zdjęciowy 200 zł, więc jeżeli ja komuś płacę 50 zł za 10 minutową rozmowę... Poza tym w paradokumentach mój wizerunek jest wykorzystywany przez lata. Taka informacja, że ja więcej zarabiam nie trzyma się rzeczywistości, cały czas muszę do tego dokładać – przyznał w radiu.

Zwierzył się też, że zmaga się z ogromnym hejtem - nie tylko w sieci. – Ci hejterzy wychodzą z internetu. Stoją pod moim domem, zamawiają prostytutki do mojego mieszkania. To już jest stalking – tłumaczył.

Podkreślił również, że nie zależy mu na popularności, "bo już jestem popularny".

Próbowałem się skontaktować z Jackiem Kurzątkowskim, by mógł odeprzeć głosy krytyki i wyjaśnić, czy jego działalność jest wyłącznie charytatywna. Odpisał jedynie, że "po dotychczasowych kontaktach z dziennikarzami straciłem zaufanie do ich bezstronności. W związku z tym nie podejmuję tego typu wyzwań".