Nowe fakty ws. Bieniuka. Ujawniono kwotę, którą miał zapłacić za "łagodniejsze zarzuty"

Zuzanna Tomaszewicz
Jarosław Bieniuk nie przyznaje się do zarzutów gwałtu na jednej z hostess z Sopotu. Jak się okazuje, według "Gazety Wyborczej" były piłkarz miał otrzymać propozycję zapłaty 400 tys. złotych i w zamian miał usłyszeć łagodniejsze zarzuty. Ofertę jednak odrzucił.
Były sportowiec miał odrzucić propozycję zapłaty 400 tys. złotych w zamian za łagodniejsze zarzuty. Fot. Instagram.com / @jaretpalmer
Z informacji podanych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że propozycję przedstawiono Bieniukowi niedługo po jego zatrzymaniu. Wszystko zostało wówczas omówione podczas spotkania prawników byłego sportowca i oskarżycieli. Według ustaleń, były piłkarz miał zapłacić kilkaset tysięcy złotych w zamian za łagodniejsze zarzuty, jakimi miał być gwałt bez szczególnego okrucieństwa.

Przypomnijmy, że w nocy z 12 na 13 kwietnia w Sopocie Jarosław Bieniuk miał spędzać czas w towarzystwie swojego kuzyna i jego partnerki, a także 29-letniej modelki. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", ich impreza przeniosła się z klubu do apartamentu. Piłkarz wraz z innymi pił ponoć alkohol i zażywał kokainę. Następnie mieszkanie miał opuścić kuzyn z partnerką. Wtedy miało dojść do gwałtu na modelce.


Były piłkarz Lechii Gdańsk został oskarżony o brutalną napaść seksualną i w tej sprawie sam zgłosił się na policję. Areszt opuścił w środę 17 kwietnia, po wpłaceniu kaucji. Bieniuk zaprzeczył wszystkim oskarżeniom.

Dodajmy, że z ostatnich doniesień "Faktu" wynika, że pełnomocnicy oskarżycielki zrezygnowali z reprezentowania jej. Według Wirtualnej Polski kobieta miała być stałą bywalczynią sopockich klubów oraz byłą partnerką założyciela Zatoki Sztuki.

 źródło: "Gazeta Wyborcza"