Uważaj jak jeździsz! Ledwo zaczął się sezon, a ludzie rozwieszają linki w lasach

Kamil Rakosza
Kwietniowa aura zachęca do wyłączenia Netflixa i oddania się aktywności na zewnątrz. Wielu z nas wybierze rower, inni odpalą motor albo quada i wybiorą się na przełajową przeprawę. Dla niektórych może się to jednak skończyć tragicznie.
Rowerzyści, motocykliści i quadowcy mówią o linkach rozwieszonych w lasach. Fot. Facebook / Jakub Kowalczyk / Filip Rybak
Zacznijmy od tego, że nie wszystkie miejsca w lesie są odpowiednie dla szaleństw na motocyklu lub quadzie. Rowerem też nie możemy wszędzie wjechać, zwłaszcza na tereny będące prywatną własnością. Ewentualne ściganie jeźdźców to jednak robota dla policjantów, a nie pole do wykonywania samosądu w postaci linki rozciągniętej między konarami.

Gimnazjalista z Woli Jachowej to niedawna ofiara takich kretyńskich praktyk. W poście opublikowanym na Facebooku w Wielką Sobotę, chłopak "pochwalił się" sznytami na szyi, będącymi skutkiem wjechania w rozciągnięty drut do wiązania zbrojeń. Wytrzymała, stalowa linka zrobiła wyraźne rany na ciele chłopaka, który po prostu wybrał się na rowerową przejażdżkę do lasu. W leśnym krajobrazie ciężko dostrzec cienką żyłkę lub drut. Najgorsze jest to, że osoby zastawiające takie pułapki, umieszczają je na wysokości szyi jeźdźców, co grozi naprawdę poważnymi powikłaniami. Spoglądając na opublikowane zdjęcia ran łatwo wyobrazić sobie, co mogłoby się stać, gdyby chłopak jechał nie rowerem a np. crossem.


"Uważajcie w lasach na rowerach i na motorach! Ktoś rozciąga linki, druty wiązałkowe i żyłki" – przestrzega poszkodowany gimnazjalista. W swoich przykrych doświadczeniach niestety nie jest odosobniony.

Niespokojne Bieszczady
20-letni Filip to miłośnik quadów. Wraz ze swoim ojcem brał udział m.in. w Przeprawowym Pucharze Polski, który odbywał się w bieszczadzkiej Stężnicy w 2013 roku. Przypadek, z którym spotkał się nasz rozmówca, jest chyba jeszcze bardziej perfidny niż wypadek chłopaka z Woli Jachowej.

Stalowa linka nie była zawieszona gdzieś po prostu między drzewami. Ktoś umieścił ją na trasie wyścigu organizowanego przez ATV Polska, stowarzyszenia, którego partnerem jest Polski Związek Motorowy. Była to zatem w pełni profesjonalna impreza sportowa a nie zwykła przeprawa przez krzaki.
Filip i jego tato w trakcie zdejmowania linki z trasy wyścigu.Fot. Filip Rybak
– Jechaliśmy oficjalną trasą rajdu, nie zbaczaliśmy z kursu, i w pewnym momencie zauważyłem, że coś przede mną się błyszczy, mniej więcej na wysokości szyi. Zatrzymałem się, mój tato zrobił to samo. Okazało się, że na trasie wyścigu, między dwoma drzewami została powieszona stalowa linka. Zdjęliśmy ją i kontynuowaliśmy wyścig – opowiada nasz rozmówca.

O podobnych atakach na quadowców w Puszczy Kampinoskiej pisaliśmy już na łamach naTemat.

Filip i jego tato ostatecznie wyszli z tej historii bez szwanku. Na szczęście. Tego jednak zabrakło pewnej dziewczynie, która wybrała się na przejażdżkę po lesie w podwarszawskich Kaniach.

Niebezpieczny galop
Można zrozumieć, że w przypadku motocyklistów i quadowców postronnym ludziom będzie przeszkadzał hałas czy głębokie ślady po kołach zostawione w ziemi. Oczywiście w żadnej sytuacji nie usprawiedliwia to rozwieszania linek lub żyłek. W czym jednak przeszkadzają takim osobom ludzie uprawiający rekreacyjną jazdę konną?
Kolega z pracy wybiera się czasem do leżących 20 km od Warszawy Kań na przejażdżki w siodle. Choć osobiście (całe szczęście) nigdy nie natknął się na rozwieszoną linkę, słyszał o pewnej dziewczynie, która doznała poważnych obrażeń po tym, jak wjechała w pułapkę.

Linka była zawieszona na wysokości głowy jeźdźca. Pędzący galopem koń miał pochylony łeb, dlatego uniknął nieszczęśliwego wypadku. Dosiadająca go dziewczyna miała mniej szczęścia – drut zrzucił ją z konia. Wypadek niestety zakończył się w szpitalu.

Przedstawione sytuacje miały miejsce w trzech różnych miejscach Polski – w woj. świętokrzyskim, podkarpackim i mazowieckim. Na opublikowanym wyżej filmiku, motocyklista pokazuje linkę, którą ktoś rozwiesił w lesie pod Łukowem na Lubelszczyźnie. Jak widać, z tym problemem można spotkać się w wielu miejscach Polski, dlatego trzeba bardzo uważać w czasie przejażdżki po lesie swoim ulubionym sprzętem.