Im bliżej wyborów, tym bardziej w PiS rośnie ciśnienie. Lichocka ma żal do kolegów

Paweł Kalisz
Posłanka PiS Joanna Lichocka ma pretensje do partyjnych kolegów, że przejmują jej spotkania z wyborcami. Szef wielkopolskiego PiS nie zostawia suchej nitki na koleżance.
Joanna Lichocka żaliła się, że koledzy z PiS podbierają jej wyborców. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Joanna Lichocka startuje do europarlamentu z trzeciego miejsca na liście PiS w okręgu wielkopolskim. Gdy spóźniła się kilka minut na spotkanie z wyborcami zobaczyła, że na miejscu są już jej partyjni koledzy. Wśród nich znalazł się wiceszef MSZ Jan Dziedziczak, który także startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego z tej samej listy co Lichocka, ale z ostatniego miejsca.

Lichocka ma żal do kolegów, że przejmują jej wyborców. Na łamach tygodnika "Wprost" wyznała, że - gdy weszła na salę - oprócz Dziedziczaka siedzieli jeszcze Witold Czarnecki i Leszek Galemba.


– Były moje plakaty, zapowiedzi. Spóźniłam się kilka minut. Wchodzę, a za stołem siedzą Witek Czarnecki, Leszek Galemba i Janek Dziedziczak, który też jest kandydatem na europosła. Żywo dyskutują z publiką – opowiadała. Lichocka obraca sprawę w żart, ale nie ukrywa, że sytuacja jest kłopotliwa.

– Bawię się w to 30 lat i tam, gdzie ja stawiam listy, tam zawsze wygrywamy – chwali się w wywiadzie dla "Super Expressu" poseł Witold Czarnecki. – Jako szef okręgu mówię, że dla mnie priorytetem jest uzyskanie najlepszego wyniku, a nie to, czy wejdzie taka czy inna pani – studzi trochę emocje Lichockiej Czarnecki.

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się 26 maja. PiS wystawiło na listach polityków z pierwszych stron gazet. Szczególne emocje budzi kandydatura Anny Zalewskiej. Minister edukacji, odpowiedzialna za likwidację gimnazjów i totalny chaos w edukacji oskarżana jest o to, że ucieka do Brukseli, by nie ponosić odpowiedzialności za "deformę" edukacji.

źródło: se.pl