"Czuję się wstrząśnięta". Kobiety organizują w Warszawie akcję przeciwko cenzurze ws. bananów

Anna Dryjańska
"Jedzenie bananów przed Muzeum Narodowym" to nazwa wydarzenia, które dziś w Warszawie organizuje pięć artystek. To ich sprzeciw wobec usunięcia z wystawy prac Natalii LL i Katarzyny Kozyry. Mimo, że dyrektor Miziołek przywrócił dziś prace na jeszcze tydzień i uzasadnił ich zdjęcie potrzebą wymiany eksponatów, protest i tak się odbędzie. Dlaczego? O tym w wywiadzie naTemat mówi Magdalena Staroszczyk, jedna z organizatorek wydarzenia.
Praca sprzed niemal pół wieku została usunięta z ekspozycji Muzeum Narodowego. Interweniować z powodów obyczajowych miał resort ministra Piotra Glińskiego (PiS). fot. Centrum Sztuki Współczesnej
Kto wpadł na pomysł zorganizowania dziś wieczorem happeningu przed Muzeum Narodowym?

Inicjatywa wyszła od Joanny Krakowskiej, która w reakcji na doniesienia medialne zrobiła wydarzenie na Facebooku. Potem dołączyłam do niej ja i inne artystki, związane ze sztukami performatywnymi, m.in. z kolektywu Czarne Szmaty i Grupy Artystycznej TERAZ POLIŻ.

Same kobiety.

Nieprzypadkowo. Sztuka Natalii LL została ocenzurowana, bo ma charakter kobiecy, feministyczny. Podobnie jest w przypadku dzieła Katarzyny Kozyry, klasyczki gatunku. Oraz zdjętego wcześniej wideo Grupy Sędzia Główny.


Dlatego protest organizują właśnie kobiety. Odbędzie się on, mimo że Muzeum Narodowe opublikowało oświadczenie dyrektora Miziołka, który przywrócił dzieła artystek. Cieszymy się z tej decyzji i z tego, że przy okazji przyznał, iż są to dzieła wartościowe. Niezmiennie zamierzamy o godzinie 18:00 celebrować wolność artystyczną i sztukę kobiet. Zapraszamy wszystkich, którym bliskie są te wartości. Dlaczego chcecie celebrować sztukę kobiet?

Tego typu działania (czy to prof. Miziołka, czy min. Glińskiego) są częścią szerszego problemu. Oprócz bezpośredniej cenzury mamy też do czynienia z tym, że artystki są gorzej traktowane niż artyści. Ich prace są częściej pomijane, rzadziej eksponowane, znacznie mniej się o nich mówi.

Wśród kadry profesorskiej na wyższych uczelniach artystycznych wciąż dominują mężczyźni. Na to również chcemy dziś zwrócić uwagę.

Radna PiS skrytykowała protesty przeciw cenzurze i pokazała ścianę swojego domu z pracami polskich artystów, by wyśmiać "koneserów sztuki".

Gratuluję pani radnej, to znaczy, że dobrze zarabia. Szkoda, że wszyscy Polacy nie mogą sobie na to pozwolić. Część internautów krytykuje prace Natalii LL pisząc, że to nie jest sztuka, tylko pornografia.

To jest tak absurdalna teza, że nie będę jej komentować. Zaznaczę tylko, że dzieła Natalii LL były wielokrotnie wystawiane w Polsce i za granicą, choćby w Ludwig Museum w Kolonii, Musée National d'Art Moderne, Centre Pompidou w Paryżu, International Center of Photography w Nowym Jorku.

W internecie pada argument, że dobrze iż usunięto pracę Natalii LL z Muzeum Narodowego, bo widok kobiety zmysłowo jedzącej banana gorszy niewinne dzieci.

Zastanawiająca jest panika moralna dotycząca wyłącznie dzieł współczesnych artystek, przy braku reakcji na nierzadko znacznie bardziej wyuzdane przedstawienia kobiecego ciała czy seksualności w sztuce dawniejszej.

Nie mówiąc już o przemocy, której jest pełno nie tylko w sztuce i kulturze współczesnej, ale też w starszych przedstawieniach - również w sztuce sakralnej. Ale jak rozumiem to, że dziecko będzie płakało na widok kaźni nikogo nie interesuje. Mówisz o panice moralnej. A może tym razem nie chodzi o copy-paste z kuzynką zapłakaną z powodu strajku nauczycieli, tylko rzeczywiście jakieś dziecko poczuło się zgorszone ekspozycją.

Istnieje wiele sposobów na to, żeby zadbać o dziecięcą wrażliwość nie uciekając się do cenzury. Jednym z nich byłoby na przykład poinformowanie opiekunów jakie prace znajdują się na ekspozycji.

Powtórzę jednak: nikt nie bije na alarm z powodu scen przemocy, mordów i okrucieństwa, które są tak powszechnie pokazywane w muzeach. Oburzenie budzi kobieta zmysłowo konsumująca banana. Warto przy tym zwrócić uwagę, że w czasach PRL ta praca miała kolejny wymiar - eksponowała gorzką rzeczywistość gospodarki niedoboru.

Jak myślisz, skąd kontrowersje związane z twórczością Natalii LL?

To praca wolnej kobiety o wolnych kobietach, pokazująca nieskrępowaną kobiecą seksualność. Władzy, która prze w kierunku państwa kościelnego, nie może się podobać taka sztuka. Nie znaczy to jednak, że należy uruchamiać cenzurę. Nie wiem, co ma w głowie minister Gliński i chyba nie chcę tego wiedzieć.

Jako osoba identyfikująca się ze światem artystycznym czuję się wstrząśnięta. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie usłyszymy o "sztuce zdegenerowanej", jak w III Rzeszy nieprawomyślne dzieła określał Joseph Goebbels. I właśnie dlatego organizujemy wydarzenie przed Muzeum Narodowym: by powstrzymać to ideologiczne sortowanie w sztuce i zaprotestować przeciw gorszej sytuacji artystek.