To dlatego ofiar było aż tak wiele. Rosyjskie media o zachowaniu pasażerów po awaryjnym lądowaniu

Tomasz Ławnicki
Nocą polskiego czasu rosyjskie linie lotnicze Aerofłot opublikowały listę ocalałych z niedzielnej katastrofy na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Na liście są 33 nazwiska. To jednak nie wszyscy, którzy przeżyli – ustalana jest tożsamość czterech poszkodowanych. Wiadomo, że zginęło 41 osób. I wiadomo, że ofiar tych mogło być o wiele mniej. Pisze o tym agencja Interfax, wskazując na zachowanie pasażerów już po awaryjnym lądowaniu, gdy samolot płonął.
Pożar samolotu na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie. Interfax o tym, dlaczego zginęło ponad 40 osób. Fot. screen ze strony YouTube.com / Россия 24
Początkowo rosyjskie służby informowały o jednej ofierze śmiertelnej. Później liczba zabitych wzrosła do 13. Późnym wieczorem polskiego czasu podano bilans o wiele bardziej tragiczny – przeżyło 37 osób spośród 78 na pokładzie.

Linie lotnicze Aerofłot opublikowały listę 33 osób ocalałych, lista ta ma być jeszcze aktualizowana o cztery nazwiska. Dlaczego zginęło aż 41 osób? Agencja Interfax podaje, że ewakuacja z płonącego samolotu przebiegała prawidłowo. Pasażerowie opuszczali maszynę na nadmuchiwanych trapach (widać to na nagraniu prezentowanym przez kanał Rossija 24). Rozmówca agencji stwierdził, że główną przyczyną śmierci pasażerów w części tylnej samolotu było to, że zamiast jak najszybciej uciekać, próbowali ratować swój bagaż podręczny.
Samolot Suchoj Superjet 100-95B leciał z Moskwy do Murmańska. Problemy z maszyną pojawiły się zaraz po starcie. Według nieoficjalnych informacji w maszynę mógł uderzyć piorun. W trakcie awaryjnego lądowania na pokładzie wybuchł pożar – pilot nie zdecydował się bowiem na zrzucenie paliwa nad samą Moskwą, zbiorniki były więc pełne.


Niektórzy pasażerowie feralnego lotu nagrywali moment awaryjnego lądowania. Na filmikach widać płomienie na zewnątrz maszyny, słychać przejmujące, rozpaczliwe krzyki i płacz.

O tym, że ofiar mogło być mniej, pisał też doświadczony polski pilot, wieloletni Dyżurny Operacyjny Lotniska Chopina w Warszawie Piotr Czuban. Jak ocenił, karygodnym błędem było to, że strażaków nie było na płycie moskiewskiego lotniska już w momencie awaryjnego lądowania.

źródło: interfax.ru