Zamiast konta na Tinderze... "Podryw na psa" może okazać się lepszym sposobem

Aneta Olender
Kiedy zerknęła na zegarek, zdała sobie sprawę, że Tula – suczka rasy labrador – choć zdarzało jej się znikać z pola widzenia, nigdy nie oddalała się na tak długo. Nawoływania nie skutkowały, dlatego postanowiła jej poszukać. Psa znalazła kilka ulic dalej, ale nie tylko... Przy okazji znalazła też miłość. Okazało się, że Tula uciekła do innego labradora, a Kasia – jej właścicielka – zakochała się w jego panu. Ta historia wbrew pozorom nie jest wyjątkowa, bo spacery z psem ułatwiają nawiązywanie nowych znajomości.
Właściciele psów wiedzą, że spacery z psem, to idealny moment, aby poznać kogoś nowego. Fot. Krzysztof Cwik / Agencja Gazeta
Poznaj mojego psa
Pies Moniki na pewno nie mógł narzekać na brak ruchu (rzecz jasna gdyby oczywiście umiał narzekać!) i nie była to wcale zasługa jego właścicielki. Do drzwi jej pokoju w akademiku – historia działa się, gdy dziewczyna studiowała – często pukali koledzy, którzy chcieli zabrać Reddsa na spacer.

"Oj Monika, może ja bym poszedł z Reddsikiem na spacer?" – to pytanie słyszała nawet kilka razy dziennie. Czy koledzy byli po prostu opiekuńczy? W pewnym sensie można powiedzieć, że tak... Ale tylko w pewnym sensie. Byli raczej zatroskani o swoje życie uczuciowe.


– Moi koledzy specjalnie brali ode mnie tego psiaka na spacer, żeby zaczepiać kobiety. Pies reagował entuzjastycznie na widok każdego. Oni kręcili się niedaleko akademików, z których wychodziły ładne dziewczyny. Nie wiem ile on mógł kółek dookoła akademika robić, ale trzeba było się pokazać – wspomina.

Jeśli, któraś ze studentek zwróciła uwagę na Reddsa, pies nie chciał od niej odejść. Cieszył się, podskakiwał, chciał być głaskany. "Cześć, jaki fajny piesek. Jak ma na imię? Skąd go masz?" – zagadywały psich opiekunów. Taka pozornie nieznacząca rozmowa zawsze mogła przerodzić się w coś więcej. O to przecież chodziło.

– Jeżeli po tych kilku zdaniach okazało się, że jest jakaś chemia między ludźmi, to była idealna okazja, żeby zaprosić dziewczynę na spotkanie: "Jeśli mój piesek ci się podoba, to może chciałabyś następnym razem iść z nami na spacer? Wymieńmy się telefonami", oni naprawdę to robili – śmiejąc się Monika.

Jej koledzy mieli naprawdę dobrze opracowany "podryw na psa". Co mniej odważniejsi podpierali się jeszcze patykiem. Oczywiście nie dosłownie. Rzucali psu kijek w odpowiednie miejsce.

– Jeżeli dziewczyna była gdzieś dalej, np. siedziała na ławce, to rzucali specjalnie patykiem obok. Pies oczywiście tam podbiegał, automatycznie zaczepiał studentkę, a oni udawali, że pies jest nieposłuszny i muszą po niego pójść: "Reddsik, dlaczego ty się nie słuchasz?!" i tak zaczynała się rozmowa – mówi rozmówczyni naTemat. Nie tylko miłość
Może nie zawsze chodzi o poznanie partnerki lub partnera, ale wszyscy właściciele psów przyznają, że posiadanie czworonoga, to jeden z lepszych sposobów na poszerzenie grona znajomych. Nie jest to na pewno powód, dla którego przygarniamy psa, ale szybko można się przekonać, że to naprawdę działa.

– Sama wiem po sobie, że o wiele łatwiej jest najpierw zagadać do zwierzaka. On nie ocenia i jest pełen dobrej, pozytywnej energii. Naturalnie poprzez psiaka, i zainteresowanie nim, mam wspólny temat do rozmowy z osobą, która się nim opiekuję – wątek przełamywania barier na spacerze porusza Ola.

Dodaje, że pies na spacerze potrafi przygotować grunt do zbudowania ciekawej relacji. Spotkać na swojej drodze można przecież każdego, ale przede wszystkim spotyka się ludzi wartościowych. – Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś jest wrażliwy na los zwierząt, to na pewno jest człowiekiem wartym poznania – podkreśla.

To właśnie dzięki spacerom z Ciapkiem, Marysia w nowych miejscach, w których mieszkała podczas studiów, nie czuła się wyobcowana.

– Wielokrotnie przeprowadzaliśmy się w Warszawie i nowe osoby w swojej dzielnicy poznawaliśmy właśnie dzięki, jak to nazywaliśmy, psim przedszkolom. Zwykle po pracy wszyscy wychodzili do parku i tam mieliśmy swoją polankę, gdzie biegały nasze pupile. Zaczynaliśmy od takich small talków, później okazywało się, że łączy nas coś więcej niż tylko miłość do psów np. podoba nam się taka sama muzyka – opowiada Maria.

Iza nie ma psa, ale wie, jak działają "te" mechanizmy. Zdążyła zaobserwować, jak poznawaniu nowych ludzi sprzyja posiadanie psa. Najczęściej chodzi o sąsiadów z bloku, czy osoby mieszkające na tym samym osiedlu, ale "psie zasięgi" są o wiele większe.

– Kilka dni temu wracamy ze spaceru z Niną, ja i moja przyjaciółka, właścicielka suni. Nagle Nina zatrzymuje się na środku ulicy obok podobnego do niej pieska. A my zaczynamy rozmowę z jego właścicielką. Dziewczyny szybko wymieniają informacje na temat weterynarza, psiego fryzjera. Mówią, gdzie taniej, gdzie warto. Szybko pada pytanie: "a gdzie mieszkacie?". Okazuje się, że nowo poznani znajomi mieszkają całkiem niedaleko, więc na koniec pada: „do zobaczenia” – relacjonuje nasza rozmówczyni.

Co prawda piesek przyjaciółki Izy ma też konto na Instagramie, ale jednak lepiej niż w wirtualnym świecie, odnajduje się podczas spotkań na żywo. Chociaż przyznać trzeba, że Internet pomógł pewnej znajomości.

– Moja przyjaciółka poznała mężczyznę, również właściciela psa, który śledził Ninę na Insta. Podczas pierwszej przypadkowej rozmowy na żywo, szybko wyszło, że ich „psy już się w internetach poznały”. Zdaje się, że udali się na wspólny spacer we czworo – dodaje. A jednak... Miłość
No dobrze, to jest prawda. Kobiety częściej rozczula widok słodkiego psiaka, albo psiaka w ogóle. Przyznaję, że mówię to też ze swojej perspektywy. Ja też uśmiecham się na widok czworonoga. Większość z nich jest w stanie skraść moje serce. Inaczej patrzę także na właścicieli psów, dlatego jestem w stanie uwierzyć, że od jakiegoś pozornie nic nieznaczącego gestu może rozpocząć się ciekawa znajomość.

Psa mogą "wykorzystać" także osoby, które nie posiadają pupila. Jeśli komuś spodoba się właściciel lub właścicielka zwierzaka, może zawsze zrobić pierwszy krok, zadając niezobowiązujące pytanie o psa np. czy gryzie meble :). Nikt od razu nie pomyśli, że intencje są zupełnie inne, że chodzi o podrywanie.

– Mam psa i mam też sąsiada, który ma psa. Ten sąsiad jest naprawdę sexy. Zawsze jak spotykamy się na spacerze, to rozmawiamy. Chciałabym go gdzieś zaprosić, ale się wstydzę i czekam na jego ruch – dzieli się swoją historią Marzena.

Monika, ta od psa Reddsa, nie tylko dzięki swoim kolegom wie, że zwierzęta mogą zdziałać cuda. Jej koleżanka jest wielką miłośniczką psów, dlatego wciąż ratowała takie, które potrzebowały pomocy.

– Jeździła z nimi do weterynarza. Dziś są parą. Ona w dalszym ciągu sprowadza do domu psy, a on je naprawia – mówi Monika.

Marysia, czyli dziewczyna od psiego przedszkola i labradora, przypomina sobie, że kiedy Ciapek był szczeniakiem, jej przyjaciel "pożyczał" go, aby podrywać dziewczyny. – Brał go i chodził z nim po Nowym Świecie. Ze słodkim biszkoptowym labradorem – żartuje.

Posiadanie psa bez dwóch zdań gwarantuje nowe znajomości. Nie trzeba dwoić się i troić, aby wymyślić, gdzie kogoś poznać i jak do takiej osoby zgadać. Poza tym, nawet jeżeli ta nowo poznana osoba nie okaże się miłością naszego życia, to mamy pewność, że i tak zyskaliśmy coś ważnego. Jeśli masz psa, to i tak możesz zawsze liczyć na bezwarunkową miłość.