"Rząd nie zrobił nic, żeby ich powstrzymać". Rodzice pozwą państwo za strajk nauczycieli

Daria Różańska
– Rząd nie zrobił nic, żeby powstrzymać akcję strajkową. A tak naprawdę to na Skarbie Państwa ciąży obowiązek zapewnienia konstytucyjnej możliwości realizowania prawa do nauki. W związku z tym rząd jest odpowiedzialny za doprowadzenie do strajku nauczycieli. Tak argumentują to rodzice – tłumaczy nam adwokat Michał Wawrykiewicz, który przygotowuje już pozew przeciwko Skarbowi Państwa.
Rodzice chcą pozwać Skarb Państwa za strajk nauczycieli. Zdjęcie poglądowe. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Strajk pracowników oświaty trwał prawie przez trzy tygodnie. W tym czasie w wielu szkołach nie odbywały się zajęcia. Miliony dzieci nie realizowały podstawy programowej. Tuż po zawieszeniu protestu część rodziców zdecydowała się, by pozwać Skarb Państwa.

Reprezentuje ich adwokat Michał Wawrykiewicz, który kandyduje do Europarlamentu z list Koalicji Europejskiej.

Jest już gotowy pozew rodziców przeciwko Skarbowi Państwa za strajk nauczycieli?


Adwokat Michał Wawrykiewicz: – To na razie informacja medialna. W tej chwili jesteśmy w trakcie przygotowań, jesteśmy na etapie formalnym. To grupa około 20 rodziców.


Ci rodzice sami się do pana zwrócili, czy pan ich odnalazł?

Rodzice zgłosili się do mnie z rekomendacji nauczycieli. Wielu z nich w trakcie protestu udzielałem bezpłatnej pomocy prawnej, m.in. chodzi tu o poznański "Protest z Wykrzyknikiem".

Niekiedy to właśnie pracownicy oświaty byli straszeni pozwami przez rodziców. I właśnie do nauczycieli przychodziły takie zapytania od rodziców.
Adwokat Michał Wawrykiewicz będzie reprezentował rodziców, którzy chcą pozwać Skarb Państwa za strajk nauczycieli.Fot. Piotr Skornicki / Agencja Gazeta

Jeden z biznesmenów planował pozwać szkołę, do której chodzi jego syn, jeśli nie odbyłyby się w niej matury.


Tak, były też takie pogróżki. W każdym razie, nauczyciele skontaktowali się ze mną i zapytali, jak to wygląda od strony prawnej. Powiedziałem, że oczywiście ewentualne pozwanie pracowników oświaty jest bezpodstawne, ponieważ korzystają oni z konstytucyjnego prawa do strajku.

I wtedy im pan zaproponował, że mogą pozwać Skarb Państwa?

Tak, powiedziałem, że jest możliwość pozwania Skarbu Państwa. Później pojawił się artykuł w prasie. Tuż po zawieszeniu strajku zaczęli się do mnie zgłaszać rodzice.

Dlaczego rodzice zdecydowali się na ten krok? Jak to tłumaczą?

Przez około pół roku rząd nie zrobił nic, żeby powstrzymać akcję strajkową. Nie prowadzono realnych negocjacji, wszelkie propozycje były fikcją. A tak naprawdę, to na Skarbie Państwa ciąży obowiązek zapewnienia konstytucyjnej możliwości realizowania prawa do nauki. Ona wynika z artykułu 70 konstytucji.

Nie podjęto nawet realnej próby rozwiązania tego problemu. W związku z tym rząd jest odpowiedzialny za doprowadzenie do takiej sytuacji. Tak argumentują to rodzice.

W jaki sposób ich dzieci są stratne na tym strajku?


Rodzice i uczniowie ponieśli szkody materialne i niematerialne. Rodzice w tym czasie – przez te kilkanaście dni trwania strajku – musieli zapewnić dzieciom opiekę.

No i oczywiście nie została zrealizowana podstawa programowa. Dlatego też rodzice uczniów musieli opłacić im dodatkowe zajęcia. Musieli prywatnie uczyć dzieci, zamiast państwa, na którym ciąży ten obowiązek.

Wspomniał pan też o szkodach niematerialnych, co miał pan na myśli?


Szkody niematerialne, czyli krzywda, która wiązała się ze stresem. Przecież rodzice stresowali się, co zrobić z dziećmi, jak wszystko zorganizować.

Pan jest przekonany, że są realne szanse na to, by wygrać ze Skarbem Państwa?


Oczywiście, że tak. W przeciwnym razie nie podejmowalibyśmy tej akcji. Sprawa jest precedensowa i trudno jednoznacznie stwierdzić, co zrobią sądy. Natomiast wydaje mi się, że szanse na wygraną są duże i warto spróbować.

Jakie odszkodowanie mogą ewentualnie otrzymać rodzice?

Liczymy na odszkodowanie w wysokości kilku tysięcy złotych dla jednej osoby.

Przewijają się komentarze, że pan jako kandydat Koalicji Europejskiej w wyborach do Europarlamentu pozywa teraz Skarb Państwa i podgrzewa temat, co jest oczywiście na niekorzyść partii rządzącej.


Odpowiem w ten sposób: jestem kandydatem obywatelskim, nie partyjnym. Natomiast przede wszystkim, to jestem adwokatem, który wykonuje swoje obowiązki zawodowe.

A adwokat – podobnie jak lekarz – nie zostawia swoich klientów w potrzebie. Nawet, jeśli kandyduje do Parlamentu Europejskiego. Powinnością adwokata jest przede wszystkim, by pomagać ludziom w potrzebie.