W tym kraju wszyscy biskupi podali się do dymisji. Może to jest sygnał dla Episkopatu, jak reagować na pedofilię

Katarzyna Zuchowicz
To był niewyobrażalny wstrząs i dla całego chilijskiego Kościoła, i dla Watykanu, bo papież z osobna musiał analizować każdy wniosek. W Polsce rzecz absolutnie niemożliwa, ale może właśnie reakcja biskupów w Chile na skandal pedofilski z udziałem księży powinna hierarchom polskiego Kościoła dać do myślenia? Część z nich na pewno uratowałaby twarz.
W 2018 roku 34 biskupów z Chile złożyło pisemne rezygnacje. Fot. YouTube.com/tvbrasil
W związku z premierą filmu braci Sekielskich mnóstwo internautów wzywa do dymisji przede wszystkim metropolitę gdańskiego. Po cichu mówi się o tym, widać, że takie byłoby oczekiwanie społeczeństwa, by Episkopat ostro i zdecydowanie zareagował na dokument. Ale takie głosy padają też z ust duchownych.

– Kiedy patrzę na reakcję abpa Głódzia, to było zachowanie absolutnie skandaliczne. Trzeba powiedzieć abp Głódziowi: "Twój czas się skończył" – ocenił na antenie TOK FM o. Paweł Gużyński. A ks. prof. Andrzej Szostek, były rektor KUL, dosłownie wskazał, co biskupi mogliby zrobić. – Przykład Chile jest zachęcający. Papież co prawda nie przyjął wszystkich, którzy podali się do dymisji, ale podobnie należy postąpić w przypadku Episkopatu Polski – powiedział w "Faktach po Faktach".


"Tylko dymisja Episkopatu i nowy początek może uratować i przede wszystkim całkowicie zmienić polski Kościół. Chronili polskich pedofili, ukrywali, sprawiali że mogli gwałcić dalej w nowych parafiach. Proceder trwa do dzisiaj. To byli polscy biskupi" – to jeden z wpisów na Facebooku. Wiele takich odniesień dziś znajdziemy. "Chcemy prosić o przebaczenie za ból"
Niemal dokładnie rok temu chilijski Kościół przeżył podobny skandal. Tyle że tamtejszy Episkopat wiedział, jak się zachować. Oburzenie społeczeństwa było tak ogromne, a reakcja papieża tak jednoznaczna, że 34 biskupów podało się do dymisji.

Do dziś papież przyjął tylko osiem z nich – nie wszystkie w jednym czasie – ale to nie ma znaczenia. Liczył się gest, naturalna reakcja, która w normalnych warunkach każdemu przyszłaby do głowy.

Oświadczenie chilijskich biskupów było przejmujące. Były w nim i emocje, i żal, i nadzieja na lepszy Kościół. "Chcemy prosić o przebaczenie za ból wyrządzony ofiarom, papieżowi, ludowi Bożemu i naszemu krajowi z powodu błędów i uchybień, jakie popełniliśmy" – napisali biskupi.
Chilijscy biskupi
fragment oświadczenia

"Chcemy ogłosić, że my wszyscy biskupi obecni w Rzymie złożyliśmy na piśmie rezygnację z naszych urzędów na ręce Ojca Świętego po to, aby mając pełną wolność podjął decyzję w sprawie każdego z nas. (...) Chcemy przywrócić sprawiedliwość i przyczynić się do naprawienia wyrządzonych krzywd, by dać nowy impuls profetycznej misji Kościoła w Chile, w której centrum musi być zawsze Chrystus". Czytaj więcej

Z perspektywy Polski zachowanie hierarchów pokazało, że nie wszędzie na świecie katoliccy duchowni potrafią tak iść w zaparte, jak u nas. Że za wszelką cenę nie umniejszają grzechy Kościoła, tylko biorą je na bary. "Seryjny pedofil"
Chile nie miało swojego Sekielskiego. Tu wstrząs zaczął się od jednego duchownego – Juana de la Cruz Barrosa Madrida, którego w 2015 roku papież Franciszek sam mianował biskupem diecezji Osorno i którego na początku bardzo bronił przed zarzutami.

Jego nominacja wywołała wściekłość wiernych, którzy od początku oskarżali biskupa o to, że przez lata tuszował nadużycia innego księdza Fernando Karadimy, a nawet miał być ich świadkiem. O Karadimie pisano "seryjny pedofil". Były protesty na ulicach, był list do papieża, który podpisało tysiąc osób, były głosy sprzeciwu niektórych polityków i innych duchownych.

W dniu inauguracji biskupa doszło niemal do bójki, trzeba było skrócić mszę – tak silny był sprzeciw społeczeństwa.
Chilijczycy wyszli też na ulice podczas wizyty Franciszka w kraju. Papież wciąż mówił, że nie ma dowodów.
Wochit News
Ten przypadek pokazał jednak, że nawet Ojciec Święty dał się nabrać. Dopiero po powrocie z Chile – trzy lata po nominacji – kazał swojemu wysłannikowi sporządzić raport. Spotkał się też z ofiarami Karadimy. I gdy znalazł niezaprzeczalne dowody, już nie wahał się stanąć po drugiej stronie. W 10-stronicowym dokumencie oskarżył hierarchów z Chile, że niszczą dowody przestępstw seksualnych. Wezwał do siebie wszystkich biskupów, a Juan Barroso był jednym z tych, którego dymisję przyjął. Wśród pozostałych był m.in. 77-letni arcybiskup Santiago, kardynał Ricardo Ezzati Andrello, któremu zarzuca się, że tuszował przestępstwa seksualne trzech księży.

Ponad 160 dochodzeń dotyczących pedofili
Spotkanie odbyło się w maju 2018 roku. W czerwcu prokuratura wkroczyła do niektórych kościelnych instytucji.

Dziś chilijska prokuratura prowadzi już 166 dochodzeń dotyczących pedofilii w Kościele. Dotyczą one m.in. 152 księży, 10 biskupów (w tym dwóch kardynałów) oraz 9 diakonów. Mówi się o 248 ofiarach, z których dziećmi w chwili molestowania było co najmniej 131 z nich. Za przestępstwa seksualne z Kościoła został wyrzucony znany ksiądz Cristian Precht. Porozumienie Kościoła z prokuraturą nie wszystkim się podoba, ale i tak widać, że Chile rozprawia się z tym, co abp Głódź – w odniesieniu do filmu Tomasza Sekielskiego – nazwał "byle czym".