Bp Tyrawa w końcu ma zareagować na zarzuty z filmu Sekielskich. Ale to nie on jest autorem oświadczenia

Tomasz Ławnicki
Biskup bydgoski Jan Tyrawa w czwartek, pięć dni po emisji filmu "Tylko nie mów nikomu", ma odpowiedzieć na zawarte w dokumencie zarzuty – dowiedziało się naTemat. Jak ustaliliśmy, to nie hierarcha jest autorem oświadczenia, jakie ma być wydane. Komunikat napisał pełnomocnik prawny biskupa. Nie ma nawet pewności, czy Jan Tyrawa podpisze się pod tym, co ma się ukazać na stronach bydgoskiej kurii.
Bp Jan Tyrawa z Bydgoszczy ma wyjaśnić sprawę księdza Pawła Kani, jaka pojawia się w filmie braci Sekielskich o pedofilii w Kościele. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta
Duchowny w więzieniu
Nazwisko bydgoskiego biskupa Jana Tyrawy pojawia się w filmie braci Sekielskich księdza Pawła Kani. To duchowny, który odsiaduje wyrok siedmiu lat więzienia. Na sumieniu ma m.in. gwałty na nieletnich. Jednego z ministrantów zabrał na tydzień na urlop na Wyspach Kanaryjskich, gdzie chłopak przeżył koszmar.

W filmie "Tylko nie mów nikomu" mowa jest o tym, że Paweł Kania wciąż jest księdzem. To zmieniło się tuż przed emisją dokumentu – skazany duchowny został wydalony ze stanu kapłańskiego przed Wielkanocą.

W tej sprawie szczególnie oburzające jest to, że gdy pojawiły się pierwsze zarzuty (Paweł Kania został zatrzymany w 2005 r., gdy trzem chłopcom proponował po 100 zł za seks, w jego komputerze znaleziono pornografię dziecięcą), duchowny został przeniesiony z diecezji wrocławskiej właśnie do Bydgoszczy. Tam decyzją biskupa Jana Tyrawy został skierowany do nauczania religii w gimnazjum, opiekował się też ministrantami. Paweł Kania wpadł, gdy z Bydgoszczy wrócił do Wrocławia.


– Jeśli Kościół nie zacznie rozmawiać o odpowiedzialności konkretnych hierarchów, w tym przypadku z Wrocławia i Bydgoszczy, to wciąż będziemy się poruszać w sferze jedynie pustych deklaracji i prób odwracania uwagi od problemu – mówił w rozmowie z naTemat Tomasz Sekielski. A milczenie obu biskupów trwa.

"Przedstawimy stan faktyczny"
W czwartek - jak ustaliło naTemat - na stronach bydgoskiej kurii ma się ukazać oświadczenie dowodzące. Komunikatu nie napisał jednak bp Jan Tyrawa, lecz jego pełnomocnik prawny mec. Edmund Dobecki. W środę trwały ustalenia, kto to oświadczenie podpisze - nie ma pewności, czy będzie to biskup Tyrawa, czy jego pełnomocnik, czy ktoś inny.

– Przedstawimy stan faktyczny, a ten jest zupełnie inny, niż to przedstawiono w filmie. Jak można zarzucać biskupowi, że cokolwiek ukrywał, jeśli w tym samym czasie toczyło się postępowanie prokuratorskie i sądowe – wyjaśnia w rozmowie z naTemat mec. Dobecki.
Ksiądz Paweł Kania to jeden z bohaterów filmu Tomasza Sekielskiego o pedofilii w polskim Kościele. Zdjęcie z procesu we Wrocławiu.Fot. Kamila Kubat / Agencja Gazeta
Prawnik przypomina, że w pierwszym procesie ksiądz Kania był uniewinniony. Gdy zaś został skazany, był już we Wrocławiu. – Żaden zarzut ws. Pawła K. nie dotyczy diecezji bydgoskiej – podkreśla Edmund Dobecki.

Ksiądz pedofil przeniesiony
Bydgoska "Gazeta Wyborcza" tymczasem opisuje nowy przypadek księdza-pedofila z tej diecezji. "Ks. Marcin K. został przeniesiony przez biskupa Jana Tyrawę z Łobżenicy do Sępólna Krajeńskiego, kiedy pojawiły się zarzuty seksualnego nękania ministrantów. Dopiero gdy powtórzyły się w kolejnej parafii, biskup zakazał mu kapłańskiej posługi" – opisuje dziennik.