Bliski współpracownik papieża ma problemy z prawem. Rzymska prokuratura zajęła się kardynałem

Tomasz Ławnicki
Włoska prasa okrzyknęła go mianem "Robin Hooda papieża". Ale przychylność mediów i znacznej części społeczeństwa to nie wszystko. Włoskie władze nieprzychylnie patrzą na czyn kard. Konrada Krajewskiego, papieskiego jałmużnika. Za to, że przywrócił dostawy prądu do nielegalnie zajmowanego budynku, zrywając pieczęcie licznika energii, hierarcha może mieć poważne problemy.
Kard. Konrad Krajewski ma problemy z prawem, bo podłączył prąd do nielegalnie zajmowanego budynku. Fot. Facebook.com / Cardinal Konrad Krajewski Appreciation Page
Chodzi o wydarzenia z 11 maja. Kard. Konrad Krajewski odwiedził dawny gmach państwowy w okolicach Bazyliki św. Jana na Lateranie. W budynku tym obecnie mieszka nielegalnie 450 osób, w tym około setki dzieci. Tydzień wcześniej w gmachu odcięto dostawy prądu z powodu zadłużenia w wysokości ponad 300 tys. euro.
Współpracownik papieża Franciszka zszedł w głąb szybu, zerwał pieczęcie z licznika energii i przywrócił dostawy prądu. Stwierdził, że robi to w trosce o setkę dzieci mieszkających w tym budynku i że całą odpowiedzialność bierze na siebie. Na miejscu pozostawił swoją wizytówkę.


Doniesienie ws. popełnienia przestępstwa złożyło przedsiębiorstwo Acea, czyli dostawca energii. W zawiadomieniu mowa jest o kradzieży prądu oraz o wywołaniu zagrożenia dla bezpieczeństwa poprzez podłączanie prądu bez posiadania wymaganych kwalifikacji.

Jak podaje dziennik "Il Messaggero", karabinierzy doniesienie przekazali prokuraturze. Ta w najbliższym czasie ma zdecydować, czy i komu postawić zarzuty kradzieży energii elektrycznej oraz wyrządzenia szkód. – Wina jest moja i jestem gotów ponieść konsekwencje – oświadczył mediom kard. Krajewski. Szef włoskiego MSW Matteo Salvini z rezerwą ocenił gest kardynała. Wyraził nadzieję, że bliski współpracownik papieża ureguluje zaległe rachunki za prąd. Kardynał wyraził gotowość, aby to zrobić.

Kard. Konrad Krajewski do dostojnik wyjątkowy, o którym raz po raz jest głośno we Włoszech, w Polsce i na całym świecie. Tak było, gdy (jeszcze jako arcybiskup) oddał swoje mieszkanie rodzinie uchodźców z Syrii, którym urodziło się dziecko, a sam nocował w swoim biurze.

Swoją nominację kardynalską świętował nietypowo - uroczystą kolację zorganizował w pracowniczej stołówce, do której zaprosił bezdomnych i ubogich. Niespodziewanie na uroczystości pojawił się też papież Franciszek.


źródło: ilmessaggero.it