"Nic nas nie łączy". PE poinformował, co aktualnie oznacza "wybór" Tarczyńskiego

Adam Nowiński
Dominik Tarczyński jako ten 52. Europoseł nie może na razie sprawować mandatu, dopóki Wielka Brytania nie opuści Unii. Od razu jednak na prawicy pojawiły się oskarżenia wobec unijnych przepisów. Nawet PKW stwierdziła, że są one "niejasne". Innego zdania są przedstawiciele Europarlamentu w rozmowie z Wirtualną Polską. Dla nich sprawa jest bardzo klarowna.
Urzędnik PE nie ma wątpliwości "kim" jest obecnie poseł Dominik Tarczyński. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Dopóki Wielka Brytania nie opuści Unii Europejskiej ani Tarczyński, ani pozostali europosłowie in spe z innych krajów formalnie nie będą posłami. Nie można w tej chwili powiedzieć, że oni zostali posłami. Formalnie rzecz biorąc, nic nas z nimi nie łączy – powiedział Wirtualnej Polsce dyrektor biura prasowego Parlamentu Europejskiego Christian Mangold.

Urzędnik porównał sytuację Dominika Tarczyńskiego do kandydatów, który czekają w kolejce na objęcie mandatu po rezygnacji któregoś z europosłów.

– W każdej kadencji zdarzają się przypadki, że europosłowie rezygnują z mandatu lub umierają. I każde państwo członkowskie samo ustala zasady, kto wówczas obejmuje mandat. Dokładnie tak samo jest w przypadku mandatów do obsadzenia po wyjściu Wielkiej Brytanii – tłumaczy Mangold.


Dlatego sytuacja jest klarowna – od 2 lipca, czyli formalnego rozpoczęcia kadencji przez nowych Europosłów, Parlament Europejski nadal będzie liczył 751 posłów. Dopiero po brexicie, o ile do niego dojdzie, struktury opuści 73 polityków Wielkiej Brytanii i pojawi się 27 wakatów dla nowych Eurodeputowanych.

Przypomnijmy, że Dominik Tarczyński startował w wyborach do PE z okręgu nr 10. Z oficjalnych danych wynika, że zdobył 41 912 głosów. Na razie mandat polityka pozostaje zamrożony. Kontrowersyjny poseł będzie nadal zasiadał w Sejmie w ławach PiS. Z okręgu nr 10, z którego startował Dominik Tarczyński, PiS wprowadzi do PE na razie trzech swoich kandydatów: Beatę Szydło, Ryszarda Legutkę i Patryka Jakiego.

źródło: Wirtualna Polska