Są oskarżane, że happening z waginą pomógł PiS w wyborach. "Nie żałujemy, ludzie nam dziękują"
– Nasza instalacja nie miała niczego parodiować. Królewska Wagina niczego nie imituje, jest tym, czym ma być. Rzeczy typu wstążki, korona, funkcjonowały w społeczeństwach na długo przed nastaniem katolicyzmu. Kościół korzysta z rytuałów tradycji ludowej, pogańskiej oraz z elementów innych wyznań, więc nie ma na nie monopolu – mówią naTemat członkinie grupy Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom. Ich happening na Marszu Równości w Gdańsku jest określany jak obraza uczuć religijnych - i to nie tylko przez skrajną prawicę.
Magdalena Kopacz: Nie żałujemy. Marsz Równości był pięknym i radosnym świętem, wiele osób zachwycało się naszą instalacją. Dostałyśmy wiele słów uznania i sympatii, gratulowano nam pomysłu.
A teraz rozpętała się burza. Spodziewałyście się tego?
Agnieszka Łukaszewska: Nie spodziewaliśmy się tego. Zaskoczyła nas waginofobia.
Ale jest i dobra strona tego zamieszania. Nasz fanpejdż jest teraz zalewany komentarzami i wiadomościami, otrzymujemy mnóstwo głosów wsparcia, ludzie nam dziękują, że się nie poddajemy i życzą siły.
A krytyka i hejt?
MK: Są, choć ciężko ocenić proporcje. Można go podzielić na kilka kategorii: hejt dla hejtu, hejt wynikający z niezrozumienia, hejt objaśniający nam świat itp.
AŁ: Hejt wylał się na kobiety biorące udział w happeningu. Mężczyźni, którzy nam towarzyszyli, pozostali praktycznie niewidzialni. Zostałyśmy zwyzywane od grubych, starych, brzydkich. Nie było żadnych argumentów, same obelgi. Nikt nie wylał pomyj na naszych kolegów. Poczuli się dyskryminowani (śmiech).
Czy wagina miała być parodią jakiegoś katolickiego symbolu?
AŁ: Nasza instalacja nie miała niczego parodiować. Królewska Wagina niczego nie imituje, jest tym, czym ma być. Rzeczy typu wstążki, korona funkcjonowały w społeczeństwach na długo przed nastaniem katolicyzmu. Kościół korzysta z rytuałów tradycji ludowej, pogańskiej oraz z elementów innych wyznań, więc nie ma na nie monopolu.
MK: Można to znaleźć chociażby w majowych rytuałach świętowania płodności Maypole Dance, Zaplecinach czy Gaik.
AŁ: Zdajemy sobie sprawę z tego, że dużo osób nie zna historii swojej religii i powstawania jej rytuałów, wiedzą tylko to, co zostało im na ten temat przekazane na katechezie, co faktycznie może skutkować takimi skojarzeniami.
No właśnie. Więc czy to nie szkodzi sprawie równości ludzi nieheteronormatywnych?
MK: Różne organizacje działające na rzecz praw społeczności LGBT+ przysłały nam wyrazy wsparcia, zapraszając jednocześnie na Marsze w swoich miejscowościach. Część środowiska wręcz cieszy się, że happening wywołał taką reakcję, gdyż pokazało to, jak bardzo dyskusja o równości jest potrzebna i ile jeszcze jest do zrobienia.
AŁ: Faktycznie pojawiają się opinie, że nasz happening miał zaszkodzić sprawie. Nie zgadzam się z tym. Może to wynikać z niezrozumienia, jak również z powtarzania narracji pojawiającej się w niektórych mediach.
Media mediami, ale to się sprowadza do człowieka i jego skojarzeń. Co powiedziałybyście katolikowi, który uważa, że zakpiłyście z jego wierzeń?
AŁ: Smuci nas bardzo, ze z góry zakłada się, że mieliśmy złe intencje, że celem było wyśmiewanie jakiegoś obrządku. Chcemy, żeby Polska była krajem, w którym będzie przestrzeń do wyrażania siebie w różny sposób. My wyraziłyśmy radość z naszej kobiecości, z poczucia wspólnoty. Nie chciałyśmy nikogo obrazić.
Odcięła się od was nawet prezydent Aleksandra Dulkiewicz.
MK: Pani prezydent zachowała się jak polityczka, według mnie nieco histerycznie. Bardziej oburzyło ją zdjęcie, na którym zobaczyła waginę w sercu, niż nawoływanie do nienawiści wobec mniejszości płynące z głośników homofobusa.
Czego?
MK: Pojazdu, który jeździ ulicami Gdańska i podburza do agresji wobec osób nieheteronormatywnych. A podczas samego Marszu Równości na jego trasie stanęła grupka kontrmanifestantów, z Anną Kołakowską z PiS włącznie, z banerem nawołującym do zabijania osób homoseksualnych. Dlaczego to nie budzi oburzenia, a zamiast tego jest histeria z powodu waginy?
AŁ: Bo to tylko fragment cytatu. Wystarczy zajrzeć do Biblii, tak jak zalecają autorzy baneru, by znaleźć dalszy ciąg, który mówi o mordowaniu ludzi za orientację seksualną. Czekamy na reakcję miasta w tej sprawie
MK: Co do homofobusów, to już to zgłosiłyśmy na policję. Miasto rozkłada ręce.
Aktywistki kobiece nazywają pojazd emitujący homofobiczne komunikaty "homofobusem". Taki pojazd jeździ po ulicach Gdańska.•fot. Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom
MK: Niech chociaż włodarze Gdańska i Sopotu wyrażą swoje zdanie na ten temat tak, jak nie omieszkali się wypowiedzieć na temat naszego happeningu.
Dziś złożyłyście w prokuraturze zawiadomienie w związku z epitetem, jaki pod adresem prezydent Dulkiewicz skierował pracownik TVP. Dlaczego jej bronicie, skoro ona się od was odcina?
MK: Reagujemy na chamstwo i znieważenie człowieka. Ziemkiewicz czuje się bezkarny i obraża nie pierwszy raz.
AŁ: A teraz jego bezczelność uderzyła w prezydentkę akurat naszego miasta. Nie uzależniamy reakcji na przemoc od popierania naszej działalności.
MK: Wiosny wina, Razem wina, Sekielskich wina, nasza bardzo wielka wina.
AŁ: Jeżeli jedna wycięta z kartonu wagina ma taką moc, to proszę sobie wyobrazić, co mogą prawdziwe!
Czy na następną manifestację też przyjdziecie z instalacją?
MK: Wybieramy się z nią niedługo na wydarzenie, na które zaprosiła nas jedna z grup LGBT. Chyba, że prokurator zaaresztuje waginę, wtedy zrobimy kolejną.