Tak bardzo nienawidzą Owsiaka i Woodstocku? Poszukaliśmy odpowiedzi, czemu odcięto festiwal od pociągów

Katarzyna Zuchowicz
Decyzja Przewozów Regionalnych o tym, że w tym roku – pierwszy raz od ponad 20 lat – specjalne pociągi nie zawiozą woodstockowiczów do Kostrzyna nad Odrą wywołała szok. Mało kto wierzy w argumenty o ograniczeniu kosztów i braków w taborze. "Zemsta na Owsiaku" – niesie się w sieci. Jeśli tak było, to decyzja ta może mieć poważne skutki w całym kraju, w których ktoś nie pomyślał. Aż tak bardzo nienawidzą Woodstocku?
W tym roku nie będzie specjalnych pociągów do Kostrzyna nad Odrą. Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Wszyscy wiedzą, co za rządów PiS spotykało Jerzego Owsiaka. Atakowano i jego personalnie, i WOŚP, również festiwal Woodstock, który dziś nazywa się Pol'and' Rock Festival. Organizatorom imprezy nie raz rzucano kłody pod nogi. Przypomnijmy, mimo doskonałej opinii o zabezpieczeniu, mimo relacji policji, że jest bezpiecznie, festiwalowi i tak przyznano status imprezy o podwyższonym ryzyku.

A w ubiegłym roku, gdy podobnie jak dziś w Polsce lał się żar z nieba, komendant straży odmówił polewania uczestników Woodstock wodą.

Przykłady można mnożyć, ale jeszcze nigdy w czasie niemal 25-letniej historii festiwalu nie zdarzyło się, by PKP wstrzymała dodatkowe pociągi do Kostrzyna. A Intercity rozważa plan, by jej pociągi w ogóle omijały Kostrzyn. Pociągi były wyładowane po brzegi
– Odkąd pamiętamy te pociągi były zawsze. Całkowicie wrosły w krajobraz naszego miasta. Dworzec znajduje się w centrum miasta, więc jak przyjeżdżały, to było wydarzenie – mówi jedna z mieszkanek. Gdy dowiedziała się, że w tym roku ich nie będzie, nie mogła uwierzyć. – Ściągnęłam okulary, bo nie dowierzałam, gdy o tym czytałam. Nie wyobrażam sobie, jak te kilkadziesiąt tysięcy ludzi dojedzie teraz do Kostrzyna. To dla nas absolutnie nowa sytuacja – mówi.


Rok w rok z całej Polski przyjeżdżało na Woodstock kilkadziesiąt specjalnych pociągów Music Regio z całej Polski. W ubiegłym roku było ich aż 80. Do Kostrzyna przyjechało nimi blisko 80 tys. młodych ludzi. Do tego niektóre rejsowe wydłużały swoje składy. Słyszymy też, że tak również robiły niemieckie pociągi. Tak duże było zapotrzebowanie.

Jakże inna narracja była w 2018 roku. – To była ogromna ilość. Pociągi często były wyładowane po brzegi. Ludzie kupowali bilety w jedną i drugą stronę. Spółka zainstalowała kasy biletowe również na terenie festiwalu i do tych kas przez cały czas trwania festiwalu stała kolejka. Dziś te kilkadziesiąt tysięcy osób musi sobie poradzić inaczej. I oczywiście, że sobie poradzi, ale jest to dla nich utrudnienie – mówi Krzysztof Dobies, rzecznik fundacji WOŚP.

Decyzją byli zaskoczeni. Jak wszyscy: - Dodatkowe pociągi ułatwiały dojazd uczestnikom festiwalu od 24 lat. Od samego początku naszego festiwalu. Były pewną tradycją.

Nie widzieliśmy żadnych dewastacji
Decyzję podjęły Przewozy Regionalne, na początku czerwca było o tym głośno w Polsce. Jak tłumaczył rzecznik w ten sposób zostały ograniczone koszty, tabory dostosowano do potrzeb konkretnych województw, poza tym pociągi miały być dewastowane. Krzysztof Dobies oburza się na te argumenty. – Trudno uwierzyć w argument braku sensu ekonomicznego tych połączeń, gdyż były to pociągi wypełnione po brzegi. Sprzedane bilety pokazują najdobitniej, że były potrzebne. Były prezes spółki Przewozy Regionalne wprost mówił, że z ekonomicznego punktu widzenia było to przedsięwzięcie dochodowe dla spółki – mówi.

Argument o dewastacjach i potrzebach bardzo kosztownych naprawa oburza jeszcze bardziej. – On jest wyssany z palca. Każdy pociąg, który wjeżdżał i wyjeżdżał z Kostrzyna był asekurowany przez naszych wolontariuszy. Przez lata byliśmy mocno obecni na dworcu, nie widzieliśmy dewastacji i zniszczeń – mówi rzecznik WOŚP. Czy ktokolwiek w PKP podnosił wcześniej temat zniszczeń? – Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie. Spółka Przewozy Regionalne w swoich komentarzach w minionych latach podkreślała, że dewastacji i zniszczeń jest niewiele i nie odbiega to od eksploatacji pociągów na normalnych trasach. I nagle okazuje się, że konieczność drogich napraw zdewastowanych pociągów spowodowała, że są straty. My w te dewastacje nie wierzymy, bo ich nie było – odpowiada przedstawiciel Jerzego Owsiaka.

Podkreśla, że taki argument nie pojawił się ani po festiwalu, ani nawet pół roku temu. Ale teraz – na dwa miesiące przed.

Co, jak się okazuje, może mieć konsekwencje nie tylko dla woodstokowiczów.

"Można spodziewać się paraliżu"
– Jeśli spółka jest wiarygodnym partnerem, powinna swojemu wieloletniemu współpracownikowi, jakim jest fundacja Jerzego Owsiak, przekazać informację wcześniej niż pod koniec maja. To jest niepodważalne. Zrobiła to za późno, gdy trudno jest już zorganizować transport dla tak gigantycznej imprezy, jednej z największych w Europie. I w momencie, gdy w życie wchodzi nowy rozkład jazdy pociągów – reaguje Michał Szymajda, który w portalu Rynek Kolejowy od lat śledzi temat pociągów specjalnych na Woodstock.

Mówi, że gdyby Jerzy Owsiak dowiedział się wcześniej, mógłby skorzystać z innego przewoźnika. – Przewozy Regionalne są w Polsce największym przewoźnikiem, ale nie jedynym. A wszelkie dane na niebie i ziemi wskazują, że wbrew temu, co twierdzą w Przewozach Regionalnych, przewozy na Woodstock przynosiły spółce dochody. Jeśli nie one, inny przewoźnik mógł skorzystać – dodaje.

Michał Szymajda przewiduje, że to wszystko – w czasie trwania festiwalu w sierpniu – skończy się komunikacyjną katastrofą w całej Polsce. – Na całej sieci kolejowej, przez kilka dni, można spodziewać się paraliżu. Kolej na pewno będzie miała gigantyczny problem. 80 tys. ludzi to tylko liczba osób, która przyjechała w ubiegłym roku pociągami specjalnymi. A tych którzy przyjechali rejsowymi, może być drugie tyle. Gdzieś ich trzeba wcisnąć. Problem pojawi się też na drogach, bo więcej uczestników wybierze samochody – taką przedstawia nam wizję.

Przewozy Regionalne wspomniały, że rozważają "różne możliwości wzmocnienia oferty przewozowej" na linii Kostrzyn-inne miasta, ale wciąż jeszcze nieznane są konkrety.

Będą dantejskie sceny
Do tego dochodzi jeszcze problem z PKP Intercity. Jak ustaliło OKO.press, możliwy jest scenariusz, że pociągi te będą w czasie festiwalu omijały Kostrzyn. Janusz Małek, wicedyrektor Biura Rozwoju Oferty i Produktów PKP Intercity, miał wysłać w tej sprawie maila, portal pokazał screeny tej korespondencji. Tu decyzja jeszcze nie zapadła, podobno pod uwagę brane są różne scenariusze. – W PKP Intercity są postawieni pod ścianą. To, że nie chcą zatrzymywać się w Kostrzynie nie może być dobrze odebrane społecznie. Ale żeby uruchomić pociągi sezonowe, w tym roku pożyczyli 60 wagonów od Czechów. W ubiegłym roku – 40. Intercity nie ma taboru, żeby pomieścić tysiące uczestników festiwalu – tłumaczy Michał Szymajda.

Podkreśla: – Nie da rady ich przewieźć, żadnym sposobem. Nawet gdyby zapadła, że będą zatrzymywać się w Kostrzynie. Nie ma na to najmniejszych szans. Intercity chce w ten sposób uniknąć problemu. W tych pociągach będą działy się dantejskie sceny. Spółka w rękach państwa
I teraz można pytać, po co to? Tak bardzo komuś zależy, żeby uderzyć w Jerzego Owsiaka? – To pytanie zostawię bez komentarza. Nie nam oceniać kulisy i motywacje działania kolei. Ale jest to oczywiście kolejna przeszkoda – odpowiada Krzysztof Dobies.

Można tylko domniemywać, jak było i dlaczego. Nawet nieoficjalnie nikt nie chce spekulować, kto może stać za tą decyzją. Niektórzy zastanawiają się, czy Krzysztof Zgorzelski, prezes Przewozów Regionalnych, inni, czy minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

– Można tylko domniemywać, ale jedno jest pewne, że ktoś podjął głupią decyzję. PolRegio od 4 lat jest firmą w której 51 proc. ma Agencja Rozwoju Przemysłu, czyli państwo. Wcześniej była w rękach marszałków województw. Ale z drugiej strony przez poprzednie lata PiS nikt nie podjął takiej decyzji – słyszymy od jednego z polityków.

Krzysztof Zgorzelski pojawił się w zarządzie spółki w 2016 roku. Na początku 2017 roku został p.o prezesa.
Rynek Kolejowy

"Posiada duże doświadczenie na kierowniczych stanowiskach w branży transportowej. Był między innymi Dyrektorem Biura Finansowego PKP Cargo oraz Członkiem Zarządu i Dyrektorem ds. Ekonomiczno-Finansowych Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury. W latach 2012-2013 zajmował stanowisko Dyrektora Finansowego spółki Eurolot". Czytaj więcej

Co ciekawe, na decyzję Przewozów Regionalnych, szybko zareagowała marszałek województwa lubuskiego, w którym leży Kostrzyn nad Odrą. Elżbieta Anna Polak w ostrych słowach napisała do prezesa Zgorzelskiego, że jest zaniepokojona informacją o rezygnacji z pociągów. "Stanowczo wnoszę o ponowne rozważanie tej kontrowersyjnej i w mojej ocenie pochopnej decyzji" – czytamy w piśmie, które otrzymaliśmy z Urzędu Marszałkowskiego.
Fot. Screen/Urząd Marszałkowski, woj. lubuskie
Ona również zwróciła uwagę, że poprzedni prezes informował, że w czasach jego Zarządu przewozy generowały w tym czasie dodatkowe zyski.

Pociągi nie zepsują festiwalu
Odpowiedzi jeszcze nie ma. Póki co, i fundacja Owsiaka, i miasto, szykują się na nowe rozwiązania.

– Pociągi, które przywoziły uczestników festiwalu, stały potem na bocznicy przez kilka dni, aż do momentu wyjazdu. Nasza infrastruktura na to pozwalała – mówi nam Zbigniew Biedulski zastępca burmistrza. Tłumaczy, że dla miasta było to ważne zabezpieczenie w sytuacji kryzysowej. – W każdej sytuacji pociągi mogły być uruchomione i wywieźć uczestników. To, że czekały na bocznicy, dawało pewien bufor bezpieczeństwa dla wyjeżdżających, na wypadek gdyby mieli szybko opuścić teren Kostrzyna. Teraz, gdy tych pociągów nie będzie, tego "komfortu" nie ma. Mamy mieszane uczucia, co zrobić, gdyby zaszła konieczność ewakuacji uczestników w szybkim czasie – mówi naTemat.

Wśród miłośników festiwalu bojowe nastroje. Widać, że brak pociągów, nie popsuje im imprezy. Tu INNPoland.pl pisał o tym więcej.

– Musimy zrobić wszystko, by ci, którzy chcą przyjechać do Kostrzyna, mogli to zrobić. By była to podróż jak najbardziej komfortowa i przede wszystkim – bezpieczna. Na dziś namawiamy bardzo, by postarać się znaleźć inny środek lokomocji niż pociąg – mówi rzecznik WOŚP. Na stronach Festiwalu został uruchomiony Bank Podróży, który umożliwia zamieszczenia ogłoszeń dotyczących wspólnej podróży na Pol’and’Rock. – Szykujemy się na wyjątkowy, magiczny, Najpiękniejszy Festiwal Świata. Sytuacja z kolejami nie jest w stanie festiwalu zepsuć. Jego siłą nie są pociągi, tylko jego uczestnicy – podkreśla Krzysztof Dobies.