"On po prostu lubił dzieci". Parafianie bronią księdza, który miał molestować dziecko po komunii

Adam Nowiński
Ksiądz Piotr M. z parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Ruszowie to kolejny duchowny, który trafił do aresztu po emisji filmu braci Sekielskich o pedofilii w polskim Kościele. Proboszcz miał molestować dziecko po pierwszej komunii. Czy spotkało się to z reakcją mieszkańców? Tak, według ustaleń "Gazety Wyborczej" większość wzięła stronę... kapłana.
Parafianie stanęli murem za księdzem podejrzanym o molestowanie dzieci. Fot. 123RF / zdjęcie seryjne
– We wsi już opowiadają, jak to moja córka chwaliła się innym dzieciom, że wszystko zmyśliła – mówi "Gazecie Wyborczej" Magda, matka ofiary ks. Piotra M. Ze łzami w oczach opowiada o tym, że jej córka od momentu zdarzenia nie wychodzi z domu i jest pod opieką psychologa.

Ze strony mieszkańców Ruszowa spotyka się tylko z pogardą. To ona 22 maja zgłosiła na policję, że proboszcz parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego trzy dni po pierwszej komunii wykorzystał seksualnie jej dziecko. Po tygodniu kapłan trafił do aresztu tymczasowego za "inne czynności seksualne". W sprawie przesłuchano na razie dwie osoby.


Wcześniej w mediach społecznościowych miała ujawnić się kobieta, która po obejrzeniu filmu braci Sekielskich przyznała, że była w przeszłości molestowana przez księdza M. "Gdybym wiedziała o produkcji podałabym wcześniej nazwisko księdza, który należy do jednych z NICH (…) Nadal pracuje z dziećmi" – napisała. Jej wpis został później usunięty.

Mieszkańcy go bronią
– Dzieci go uwielbiały, lgnęły do niego. Jak się z nimi modlił, wszystkie się przepychały, żeby stać bliżej. Nieraz widziałam, jak przygotowuje dzieci do komunii, i nic złego się tam nie działo – mówi "GW" pani Alicja, u której proboszcz się stołował. Nie ona jedyna wstawia się za księdzem. Razem z innymi parafianami zebrała już 300 podpisów pod pismem do sądu w Jeleniej Górze o zwolnienie duchownego z aresztu.

– On był bardzo ciepły dla dzieci i naprawdę je lubił. Jak szły rano do szkoły, to stał przy drodze i piątki im przybijał. Za dobry był po prostu, tak myślę. (...) Ci, co najwięcej na księdza wygadują, nawet do kościoła nie chodzą. Uderz w pasterza, a rozproszą się owce, taka to jest strategia – stwierdza pani Alicja.

źródło: "Gazeta Wyborcza"